Zapraszamy na Rekolekcje Adwentowe w PMK w Berlinie.
Od 15 do 19 grudnia 2018 r. w Bazylice św. Jana Chrzciciela.
Adres: Lilienthalstr. 5, 10965 Berlin.
To już w sobotę, 15 grudnia, rozpoczynamy rekolekcje adwentowe w naszej Misji dla wszystkich parafian i gości. Poprowadzi je ks. prof. dr hab. Henryk Skorowski SDB z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego z Warszawy. Temat, jaki podejmie kaznodzieja to: Odwaga bycia w świecie.
PRZEZ PRZYCZYNĘ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA
Do ciebie, święty Józefie,
uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia.
Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
MODLITWA DO ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA
wprowadzona w Kościele przez Leona III
Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha, bądź naszą obroną. Pokornie prosimy, aby go Bóg pogromić raczył: a Ty wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.
Echo obchodów rocznicy 100 lecia Odzyskania przez Polskę Niepodległości.
Nie zapominamy, że ojczyzna to także nasz dom, nasza rodzina, nasza polska parafia.
W obchody 100 lecia odzyskania niepodległości w naszej misji włączyły się dzieci wraz z rodzicami przygotowując stawę prac plastycznych i program artystyczny.
Dzieci uczą się języka polskiego, a także poznają tradycje, kulturę i historię Polski w szkole przy Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie.
To szczególne wydarzenie jakim było 100 lecie odzyskania przez Polskę niepodległości zostało najpierw omówione na lekcjach. Poznawały znaczenie takich słów jak wolność, niepodległość, patriotyzm, ojczyzna, symbole narodowe.
Dyskusja nt. „czym dla mnie jest Polska” zaowocowała wystawą prac plastycznych. Dzieci w swoich pracach starały się pokazać słowem, obrazem, znakiem – co dla nich znaczy polskość.
Większość dzieci uczących się języka polskiego przy naszej misji urodzonych jest w Berlinie. Polska jest ojczyzną ich rodziców, dziadków. Dlatego cieszy fakt, że chcą uczyć się języka polskiego, poznawać Polskę, jej historię i kulturę.
Wszyscy uczniowie pięknie nauczyli się śpiewać hymn polski – „Mazurek Dąbrowskiego” i z dumą zaprezentowali go na mszy św. 11 listopada. Przedstawili też wiersze polskich poetów oraz inscenizację do wiersza K. I. Gałczyńskiego „Pieśń o fladze”.
Tematem wiodącym wybranych utworów literackich była oczywiście ojczyzna, ojczyzna wolna i niepodległa. Nie zapominamy też, że ojczyzna to także nasz dom, nasza rodzina, nasza polska parafia. Mamy ją kochać, szanować i dbać o jej dobre imię. Na zakończenie wiersz Władysława Bełzy – Co kochać?
Zaproszenie na kurs Zachariasz i Elżbieta, dla małżonków.
Drodzy małżonkowie!
Zapraszamy Was na weekend we dwoje. Jeśli pragniesz odbudować jedność w życiu małżeńskim, odnowić dialog by na nowo chcieć się nie tylko słuchać, ale przede wszystkim rozumieć, jeśli chcecie pogłębić Waszą miłość i jedność, przeżyć niezapomnianą randkę niezależnie od stanu i stażu małżeńskiego - zapraszamy na kurs Zachariasz i Elżbieta.
Kurs dla małżeństw prowadzić będą, wraz z nasza Parafialną Szkołą Nowej Ewangelizacji św. Bartłomieja, Iwona i Andrzej Grzeszukowie ze wspólnoty Galilea, zaangażowani też w prace Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Konferencji Episkopatu Polski.
Kurs odbędzie się w dniach 11-13.01.2019 Exzerzitienhaus st. Vinzent w Berlinie.
Zapisy i bliższe informacje na naszej stronie internetowej sne-pmk-berlin.de lub pod numerem telefonu: 0177 5453477
Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny
Doroczne Spotkanie Wszystkich Misji Obcojęzycznych Archidiecezji Berlińskiej
To już dzisiaj, w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP doroczne spotkanie dyplomatów i przedstawicieli wszystkich Misji Obcojęzycznych pod przewodnictwem naszego abpa Heinera Kocha oraz Nuncjusza Apostolskiego w Niemczech, abpa Nicola Eterowić. Tym razem wspólne spotkanie odbędzie się w Bazylice św. Jana Chrzciciela, w naszej Polskiej Misji Katolickiej. Gościem specjalnym, zaproszonym przez abpa Heinera Kocha, będzie Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Jeszcze raz serdecznie zapraszamy parafian, wspólnoty i grupy parafialne, na Mszę świętą o godz. 18.00 na wspólną modlitwę za wszystkich przebywających na emigracji w Berlinie. Liturgii przewodniczyć będzie Ks. Arcybiskup Stanisław Gądecki z Poznania.
Warto dzisiaj sobie przypomnieć, że: Prawda o Niepokalanym Poczęciu Maryi jest dogmatem wiary. Ogłosił go uroczyście 8 grudnia 1854 r. bullą Ineffabilis Deus papież Pius IX w bazylice św. Piotra w Rzymie
w obecności 54 kardynałów i 140 arcybiskupów i biskupów. Papież pisał tak:
Ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia - mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmocnego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego - została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć.
Tym samym kto by tej prawdzie zaprzeczał, sam wyłączyłby się ze społeczności Kościoła, stałby się odstępcą i winnym herezji.
Maryja od momentu swojego poczęcia została zachowana nie tylko od wszelkiego grzechu, którego mogłaby się dopuścić, ale również od dziedziczonego przez nas wszystkich grzechu pierworodnego. Stało się tak, chociaż jeszcze nie była wtedy Matką Boga. Bóg jednak, ze względu na przyszłe zbawcze wydarzenie Zwiastowania, uchronił Maryję przed grzesznością. Maryja była więc poczęta w łasce uświęcającej, wolna od wszelkich konsekwencji wynikających z grzechu pierworodnego (np. śmierci - stąd w Kościele obchodzimy uroczystość Jej Wniebowzięcia, a nie śmierci). Przywilej ten nie miał tylko charakteru negatywnego - braku grzechu pierworodnego; posiadał również charakter pozytywny, który wyrażał się pełnią łaski w życiu Maryi.
Historia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu jest bardzo długa. Już od pierwszych wieków chrześcijaństwa liczni teologowie i pisarze wskazywali na szczególną rolę i szczególne wybranie Maryi spośród wszystkich ludzi. Ojcowie Kościoła nieraz nazywali Ją czystą, bez skazy, niewinną. W VII wieku w Kościele greckim, a w VIII w. w Kościele łacińskim ustanowiono święto Poczęcia Maryi. Późniejsi teologowie, szczególnie św. Bernard i św. Tomasz z Akwinu zakwestionowali wiarę w Niepokalane Poczęcie Maryi, ponieważ - według nich - przeczyłoby to dwóm innym dogmatom: powszechności grzechu pierworodnego oraz konieczności powszechnego odkupienia wszystkich ludzi, a więc także i Maryi. Ten problem rozwikłał w XIII w. Jan Duns Szkot, który wskazał, że uchronienie Bożej Rodzicielki od grzechu pierworodnego dokonało się już mocą odkupieńczego zwycięstwa Chrystusa. W 1477 papież Sykstus IV ustanowił w Rzymie święto Poczęcia Niepokalanej, które od czasów Piusa V (+ 1572 r.) zaczęto obchodzić w całym Kościele. W czasie objawień w Lourdes w 1858 r. Maryja potwierdziła ogłoszony zaledwie cztery lata wcześniej dogmat. Bernardecie Soubirous przedstawiła się mówiąc: "Jestem Niepokalane Poczęcie".
Kościół na Wschodzie nigdy prawdy o Niepokalanym Poczęciu Maryi nie ogłaszał, gdyż była ona tam powszechnie wyznawana i praktycznie nie miała przeciwników. Warto zwrócić uwagę, że teologia rozróżnia niepokalane poczęcie i dziewicze poczęcie. Niepokalane poczęcie dotyczy ustrzeżenia Maryi od chwili Jej poczęcia od grzechu pierworodnego (przywilej, cud w porządku moralnym). Dziewicze poczęcie polega natomiast na tym, że Maryja poczęła w sposób dziewiczy "za sprawą Ducha Świętego" Boga-Człowieka, Jezusa Chrystusa (przywilej, cud w porządku natury).
Kościół Wschodni ustalił tylko jeden typ ikonograficzny w X w. Obraz przedstawia spotkanie św. Joachima ze św. Anną przy Złotej Bramie w Jerozolimie. W tym bowiem momencie według tradycji wschodniej miał nastąpić moment poczęcia Maryi. Ikonografia zachodnia jest bogatsza i bardziej różnorodna. Do najdawniejszych typów Niepokalanej (XV w.) należy Niewiasta z Apokalipsy, "obleczona w słońce". Od czasów Lourdes powstał nowy typ. Ostatnio bardzo często spotyka się także Niepokalaną z Fatimy. Dokoła obrazu Niepokalanej często umieszczano symbole biblijne: zamknięty ogród, lilię, zwierciadło bez skazy, cedr, arkę Noego.
Zgodnie z kanonem 1246 Kodeksu Prawa Kanonicznego w dniu dzisiejszym mamy obowiązek uczestniczyć w Eucharystii. Jednakże na mocy dekretu Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z 4 marca 2003 r. Polacy są zwolnieni z tego obowiązku (ze względu na fakt, że nie jest to dzień ustawowo wolny od pracy). Nie jesteśmy zatem zobowiązani do udziału we Mszy św. i powstrzymania się od prac niekoniecznych. Jeśli jednak mamy taką możliwość - powinniśmy wziąć udział w Eucharystii.
Nie utrzymamy niepodległości bez Chrystusa – mówił w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach abp Andrzej Dzięga, który przewodniczył 19 listopada Mszy św. w 2. rocznicę Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Chrystusa jako Króla i Pana. W łagiewnickiej świątyni zgromadzili się czciciele Chrystusa Króla z całej Polski.
W homilii abp Dzięga podkreślał, że w debacie na temat „narodowej intronizacji Chrystusa” trzeba zauważyć, że dotyczy ona nie tylko ludzkiego i Bożego serca, ale także pojęcia narodu.
– Jeśli się właściwie, teologicznie i biblijnie, ustawi pojęcie narodu, to nie ma żadnych wątpliwości, że Chrystus może i chce być Panem całego narodu, narodowego domu, państwa” – mówił hierarcha i dodał, że pojęcie narodu nie jest pomysłem ludzkim, ale projektem Bożym.
Członek Zespołu KEP ds. Ruchów Intronizacyjnych podkreślał, że trzeba „nieść Polskę w sercu” i dla niej żyć. – Nie utrzymamy niepodległości bez Chrystusa. Tę niepodległość niegdyś od Niego otrzymaliśmy i dzięki Niemu potem ją odzyskaliśmy – wskazał metropolita szczecińsko-kamieński. Jak zauważył, każde pokolenie, które było wierne Chrystusowi, było pokoleniem „mocnym duchowo, ale także politycznie, kulturowo i gospodarczo”. Natomiast każde pokolenie, które odchodziło od Chrystusa, słabło, również kulturowo, politycznie i gospodarczo.
– Trzeba nam przy Chrystusie stanąć jednoznacznie, o Chrystusie powiedzieć wprost, o Chrystusa zawalczyć, dla Chrystusa trwać na Jego drodze, a jest to często droga Krzyża – apelował.
Kaznodzieja zwracał uwagę na to, że przyjęcie Chrystusa jako Pana jest „zadaniem intronizacyjnym” dla każdego chrześcijanina. – Gdy dotykamy tajemnicy Chrystusa Króla, to przede wszystkim pytamy o naszą własną wiarę, o naszą własną pewność i o to, jak się ta tajemnica już wpisuje w nasze osobiste życie – podkreślał.
– Nie próbujmy tego robić według ludzkich kalkulacji. Trzeba nam wymodlić tę łaskę, bo tylko w Duchu Świętym można powiedzieć: Jezus jest Panem. Tu nie chodzi o słowo, ale najpierw o serce. Trzeba to poczuć w sercu, oddać je Bogu – dodał kaznodzieja.
Dwudniowe spotkanie czcicieli Chrystusa Króla z całej Polski przebiegało pod znakiem 100. rocznicy odzyskania niepodległości. W ramach obchodów w sobotę odbyło się sympozjum „Niepodległa Polska Królestwem Chrystusa”, a w niedzielę, podczas Mszy św. pod przewodnictwem abp. Andrzeja Dzięgi odnowiono Akt Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana.
Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana został proklamowany w krakowskich Łagiewnikach, z udziałem Episkopatu Polski i Prezydenta RP Andrzeja Dudy 19 listopada 2016 roku, na zakończenie obchodów Roku Miłosierdzia w Polsce. Dzień później akt odmawiany był we wszystkich polskich kościołach podczas modlitwy przed Najświętszym Sakramentem.
Za: KAI Fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska
Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana
Nieśmiertelny Królu Wieków, Panie Jezu Chryste, nasz Boże i Zbawicielu! W Roku Jubileuszowym 1050-lecia Chrztu Polski, w roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, oto my, Polacy, stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród.
Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie.
Pragnąc uwielbić majestat Twej potęgi i chwały, z wielką wiarą i miłością wołamy: Króluj nam Chryste!
– W naszych sercach – Króluj nam Chryste!
– W naszych rodzinach – Króluj nam Chryste!
– W naszych parafiach – Króluj nam Chryste!
– W naszych szkołach i uczelniach – Króluj nam Chryste!
– W środkach społecznej komunikacji – Króluj nam Chryste!
– W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku – Króluj nam Chryste!
– W naszych miastach i wioskach – Króluj nam Chryste!
– W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam Chryste!
Błogosławimy Cię i dziękujemy Ci Panie Jezu Chryste:
– Za łaskę chrztu świętego i przymierze z naszym Narodem zawarte przed wiekami – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za macierzyńską i królewską obecność Maryi w naszych dziejach – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za Twoje wielkie Miłosierdzie okazywane nam stale – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
– Za Twą wierność mimo naszych zdrad i słabości – Chryste nasz Królu, dziękujemy!
Świadomi naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy za wszelkie nasze grzechy, a zwłaszcza za odwracanie się od wiary świętej, za brak miłości względem Ciebie i bliźnich. Przepraszamy Cię za narodowe grzechy społeczne, za wszelkie wady, nałogi i zniewolenia. Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego spraw.
Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa:
– Przyrzekamy troszczyć się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy budować Twoje królestwo i bronić go w naszym narodzie – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
– Przyrzekamy czynnie angażować się w życie Kościoła i strzec jego praw – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
Jedyny Władco państw, narodów i całego stworzenia, Królu królów i Panie panujących! Zawierzamy Ci Państwo Polskie i rządzących Polską. Spraw, aby wszystkie podmioty władzy sprawowały rządy sprawiedliwie i stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi.
Chryste Królu, z ufnością zawierzamy Twemu Miłosierdziu wszystko, co Polskę stanowi, a zwłaszcza tych członków Narodu, którzy nie podążają Twymi drogami. Obdarz ich swą łaską, oświeć mocą Ducha Świętego i wszystkich nas doprowadź do wiecznej jedności z Ojcem.
W imię miłości bratniej zawierzamy Tobie wszystkie narody świata, a zwłaszcza te, które stały się sprawcami naszego polskiego krzyża. Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu.
Panie Jezu Chryste, Królu naszych serc, racz uczynić serca nasze na wzór Najświętszego Serca Twego.
Niech Twój Święty Duch zstąpi i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. Niech wspiera nas w realizacji zobowiązań płynących z tego narodowego aktu, chroni od zła i dokonuje naszego uświęcenia.
W Niepokalanym Sercu Maryi składamy nasze postanowienia i zobowiązania. Matczynej opiece Królowej Polski i wstawiennictwu świętych Patronów naszej Ojczyzny wszyscy się powierzamy.
Króluj nam Chryste! Króluj w naszej Ojczyźnie, króluj w każdym narodzie – na większą chwałę Przenajświętszej Trójcy i dla zbawienia ludzi. Spraw, aby naszą Ojczyznę i świat cały objęło Twe Królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju.
Oto Polska w 1050. rocznicę swego Chrztu uroczyście uznała królowanie Jezusa Chrystusa.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
***
Komentarz
do Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana
Wprowadzenie
Myśl o potrzebie aktu intronizacyjnego została zapoczątkowana w związku z wszczęciem w archidiecezji krakowskiej w 1996 roku procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożej Rozalii Celakówny, krakowskiej pielęgniarki i mistyczki, zmarłej w czasie II wojny światowej. Wówczas światło dzienne ujrzały jej zapiski i można było poznać treść udzielonych jej objawień prywatnych, w których Jezus domaga się m.in. aktu intronizacyjnego od narodu polskiego. Świadczy o tym choćby ten zapis: „Jest ratunek dla Polski: jeżeli mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności przez intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów i całkowitym zwrotem do Boga”.
Wieść o tego typu żądaniach Jezusa w objawieniach danych Celakównie szybko się rozniosła. Pojawiło się wiele inicjatyw oddolnych, których celem było doprowadzenie do aktu intronizacyjnego. Konferencja Episkopatu Polski powołała w 2004 roku Zespół ds. Społecznych Aspektów Intronizacji Chrystusa Króla. Od początku było wielu ludzi dobrej woli, autentycznie zaangażowanych w dzieło intronizacji Jezusa, zawierzających realizację swoich dążeń i oczekiwań Boskiej Opatrzności i wspierających pasterzy Kościoła w Polsce wytrwałą i cierpliwą modlitwą na rzecz należytego rozeznania sprawy. Okazało się również, że analogiczna myśl o konieczności uznania Chrystusa swoim Panem i Zbawicielem stanowi centralny rys duchowości i formacji wielu wspólnot i stowarzyszeń w Polsce, zwłaszcza środowiska oazowego i charyzmatycznego; jest też u podstaw spotkań młodzieży w Lednicy.
Ta niezwykła zbieżność myśli rzeszy wiernych, inspirowana nie tylko prywatnymi objawieniami, ale mająca wyraźne podstawy biblijne i szerokie rozwinięcie w nauczaniu Kościoła, szczególnie w encyklice „Quas Primas” Piusa XI, nie mogła być lekceważona, ani odkładana na bok. Pasterze Kościoła dostrzegli w niej bardzo konkretny oddźwięk zmysłu wiary ludu Bożego. W 2013 roku biskupi powołali do istnienia Zespół ds. Ruchów Intronizacyjnych. Owocem dialogu i współpracy Zespołu z przedstawicielami różnych ruchów intronizacyjnych jest zatwierdzony przez Konferencję Episkopatu Polski JubileuszowyAkt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana
Teologiczne uzasadnienie Aktu
Przyjęcie panowania Jezusa, uznanie Go swym Panem, ma znaczenie zbawcze. Jest pragnieniem serc Polaków rozumiejących, że od największych zagrożeń doczesnych nieskończenie groźniejsza jest utrata zbawienia. Współcześnie zagraża ona coraz większej liczbie ludzi na skutek odrzucenia prawdy – na skutek odrzucenia Chrystusa, który jest Prawdą i na skutek odrzucenia Jego prawa miłości. Stąd pragnienie, aby powszechnej w świecie detronizacji Chrystusa Polska przeciwstawiła Jego intronizację.
Przyjęcie panowania Jezusa Chrystusa ma być z założenia aktem wiary narodu. Celem tego aktu nie jest zapewnienie doczesnej władzy czy dostatku, ale poddanie osobistego, rodzinnego i narodowego życia Chrystusowi i życie według praw Bożych. Akt ten powinien wpłynąć na rzeczywistość doczesną, ale nie może stanowić nadużycia Najświętszego Imienia Jezusa do osiągania celów doczesnych. Jest wyrazem posłuszeństwa Bogu, czyli odpowiedzią człowieczej miłości na Miłość Bożą, jest też aktem sprawiedliwości, czyli oddaniem Bogu tego, co Jemu należne.
Pierwsze w Dziejach Apostolskich wezwanie do uznania w Jezusie Pana i Mesjasza zostało wypowiedziane przez św. Piotra w dniu Zesłania Ducha Świętego: „Tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem [czyli Królem]” (Dz 2, 36). To znaczy, że od Ojca ma Jezus wszelką władzę na niebie i na ziemi, i wskutek tego jest „Królem narodów godnym czci” (Hymn Eucharystyczny św. Tomasza z Akwinu). Stało się tak, jak zapowiadał prorok Daniel: „Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7, 13-14).
Dlatego publiczne i uroczyste przyjęcie panowania Jezusa, nie może Mu dodać władzy, którą posiada sam z siebie jako Bóg i Zbawiciel. Jego władza jest niezależna od jakiegokolwiek stworzenia. Naszym zadaniem jest uznać w wierze, że Jezus jest zapowiadanym przez proroków Namaszczonym potomkiem Dawida (Królem-Mesjaszem), a równocześnie Panem (w greckim tłumaczeniu Ksiąg Starego Testamentu tytułem Kyrios oddawano imię Jahwe). W Dziejach Apostolskich głosiciele Ewangelii, idąc do pogan nie znających zapowiedzi dotyczących Mesjasza, wzywają do uznania w wierze, że Jezus jest Panem, zapewniając, że w ten sposób będą zbawieni. Tak właśnie czyni Paweł i Sylas w Filippi, gdy zwracają się do strażnika więzienia: „Uwierz w Pana Jezusa a zbawisz siebie i swój dom” (Dz 16, 31).
Ten akt wiary i uznania Jezusa za Zbawiciela i Pana (Grecy) lub Króla, czy Władcy (Żydzi) jest sprawczy, gdyż umożliwia zbawienie człowieka. Tak pisze o tym Apostoł Paweł w Liście do Rzymian (10, 9-10): „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia.
Z tekstu wynika, że najbardziej proste wyznanie panowania Jezusa wystarcza do osiągnięcia zbawienia, bo wyraża ono wiarę, że Jezus z Nazaretu jest zapowiadanym przez proroków Mesjaszem. Stąd do istoty aktu przyjęcia Jezusa za Króla i Pana należy wyznanie z wiarą Jego panowania.
Oznacza to zadanie, które tak określa papież Pius XI w zakończeniu encykliki „Quas primas” z 1925 roku: „Trzeba więc, aby Chrystus panował w umyśle człowieka, którego obowiązkiem jest z zupełnym poddaniem się woli Bożej przyjąć objawione prawdy i wierzyć silnie i stale w naukę Chrystusa; niech Chrystus króluje w woli, która powinna słuchać praw i przykazań Bożych; niech panuje w sercu, które, wzgardziwszy pożądliwościami, ma Boga nade wszystko miłować i do Niego jedynie należeć; niech króluje w ciele i członkach jego, które jako narzędzia, lub – że słów św. Pawła Apostoła użyjemy (Rz 6, 13): jako ‘zbroja sprawiedliwości Boga’, mają przyczynić się do wewnętrznego uświęcenia dusz”.
Tak określone zadanie: „trzeba, by Chrystus panował”, domaga się najpierw uznania Chrystusa za swego i naszego Króla, uznania Jego panowania nad nami, czyli dobrowolnego poddania się Prawu Bożemu, Jego władzy, okazania Mu posłuszeństwa, celem uporządkowania, ułożenia życia osobistego i społecznego po Bożemu.
Dlatego ciągle jakże aktualne są słowa św. Jana Pawła II z homilii inaugurującej jego pontyfikat: „Nie lękajcie się. Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych, systemów politycznych oraz kierunków cywilizacyjnych. Nie lękajcie się!”.
Prezentacja treści Jubileuszowego Aktu
Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana podejmuje biblijną formułę przymierza Boga z narodem i wpisuje się w tradycję podobnych aktów, które miały miejsce w dziejach Polski i Kościoła. Można też powiedzieć, że niejako podejmuje zobowiązanie zawarte w Jasnogórskich Ślubach Narodu Polskiego: „Zobowiązujemy się uczynić wszystko, ażeby Polska była rzeczywistym królestwem Maryi i jej Syna”.
Tytuł Aktu ma formułę otwartą i powszechnie zrozumiałą. Nie zawiera słowa „intronizacja”, które nie dla wszystkich jest zrozumiałe, choćby dlatego, że w odniesieniu do Jezusa możemy mówić jedynie o uznaniu, a nie o ustanowieniu go królem. Stąd przyjęto formułę szeroką i scalającą pragnienia i postulaty wielu środowisk – akt przyjęcia Jezusa za Króla i Pana.
Słowo „Jubileuszowy” dodane na początku wskazuje na szczególny moment dziejowy, w jakim dokonujmy tego narodowego Aktu. Jest nim Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia ogłoszony przez papieża Franciszka oraz Jubileusz 1050. rocznicy Chrztu Polski.
W akcie można dostrzec formę odnowienia przymierza chrzcielnego narodu. Niewątpliwie jest też formą zawierzenia całego narodu Bożemu Miłosierdziu. Zostanie dokonany w tym miejscu, w którym podczas Światowych Dni Młodzieży papież Franciszek spotka się z młodym Kościołem całego świata, aby przypomnieć mu przesłanie Ewangelii o Bożym Miłosierdziu.
Akapit pierwszy jest wprowadzeniem do całego Aktu. Otwiera go uroczyste wezwanie skierowane do Jezusa Króla: Nieśmiertelny Królu Wieków… Następnie przewiduje się wskazanie reprezentantów władzy kościelnej i świeckiej, którzy wezmą udział w dokonaniu Aktu.
W ostatniej części akapitu zawarte są istotne elementy składowe Aktu: uznanie panowania Chrystusa, poddanie się Jego prawu, zawierzenie i poświęcenie Chrystusowi Królowi Ojczyzny i całego Narodu.
Akapity drugi i trzeci stanowią zasadniczą część uznania i przyjęcia królewskiej władzy Jezusa nad Polską. Wszyscy uczestnicy mają możliwość włączenia się w nią aklamacją Króluj nam, Chryste i wyrażenia publicznie swej woli, by Jezus panował w naszej Ojczyźnie.
Kolejny akapit wyraża hołd wdzięczności Chrystusowi za Jego niezgłębioną miłość i wszystkie łaski. Wszyscy uczestnicy mają możliwość wyrażenia wdzięczności za nie w formie aklamacji Chryste nasz Królu, dziękujemy!
Dalej Akt przechodzi w formę przebłagalnej modlitwy, której treścią jest wyrażenie skruchy z powodu grzechów osobistych i społecznych. Jako taki zakłada osobisty i narodowy rachunek sumienia, który jest niezbędnym początkiem każdego nawrócenia. Do aktu skruchy dołączone zostało wyrzeczenie się złego ducha i jego spraw, nawiązujące do rytuału chrztu świętego – szczególnie aktualne w 1050. rocznicę Chrztu Polski. Znaczenie tego wyrzeczenia nie jest tylko symboliczne: odrzucenie uzurpatora jest koniecznym warunkiem przyjęcia prawowitego Króla.
W następnym akapicie w pięciu symbolicznych przyrzeczeniach Akt zawiera zobowiązanie podporządkowania prawu Bożemu całego życia osobistego, rodzinnego i narodowego. Uczestnicy mogą się włączyć w deklarowane treści poprzez uroczystą aklamację Chryste nasz Królu, przyrzekamy!
W kolejnych trzech akapitach akt przechodzi w formę zawierzenia Chrystusowi: Państwa Polskiego i jego władz, całego narodu, a szczególnie tych, którzy nie podążają drogami Bożymi oraz wszystkich narodów świata w imię miłości bratniej. Kończy się prośbą o łaskę rozpoznania w Chrystusie prawowitego Pana i Króla dla wszystkich, którzy jeszcze tego nie dokonali.
Dwa kolejne zapisy mają charakter inwokacji – do Najświętszego Serca Jezusowego i do Ducha Świętego. W pierwszej inwokacji zawarta jest prośba o upodobnienie serc ludzkich do Serca Jezusowego; druga jest prośbą skierowaną do Ducha Świętego o wsparcie w realizacji zobowiązań płynących z Aktu i nawiązuje do modlitwy św. Jana Pawła II z Placu Zwycięstwa w Warszawie.
Postanowienia i zobowiązania zawarte w Akcie składane są w Niepokalanym Sercu Maryi Królowej Polski i powierzane wstawiennictwu świętych Patronów Ojczyzny.
Ostatni akapit jest inwokacją do Chrystusa Króla i stanowi podsumowanie treści całego Aktu. Zamykają go słowa prefacji z uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.
Akt kończy się stwierdzeniem faktu uznania przez Polskę królowania Jezusa Chrystusa oraz uwielbieniem Trójcy Świętej.
Epilog
JubileuszowyAkt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana nie jest zwieńczeniem, lecz początkiem dzieła intronizacji Jezusa Chrystusa w Polsce i w narodzie polskim. Przed nami wielkie i ważne zadanie.
Jego realizacja zakłada szerokie otwarcie drzwi Jezusowi, oddanie Mu swego życia, przyjęcie tego, co nam oferuje i dzielenie się Nim z innymi. Chodzi o umiłowanie Jezusa do końca, zawierzenie Mu naszych rodzin, podejmowanie posługi miłości miłosiernej oraz realizację Ewangelii we wszelkich wymiarach życia, nie wykluczając jego aspektu ekonomicznego, społecznego i politycznego.
Aby tak ważne dzieło intronizacji Jezusa w narodzie Polskim mogło zostać zrealizowane, trzeba z pewnością zadbać o większe otwarcie na nie społeczności Kościoła w Polsce, a to wymaga solidnej prezentacji dzieła. Byłoby dobrze opracować program mający na celu włączenie w realizację dzieła istniejące wspólnoty intronizacyjne, Wspólnoty dla Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa, ruch oazowy i charyzmatyczny oraz inne, które stawiają sobie za cel uznać Jezusa Panem i Zbawicielem. W programie tym z pewnością trzeba określić zasadnicze treści formacyjne i zasady współpracy podmiotów realizujących dzieło, zawsze w duchu posłuszeństwa tym, których Jezus ustanowił pasterzami. Przedmiotem szczególnej troski powinno być otwarcie wiernych świeckich na zaangażowanie społeczno-polityczne, stąd należałoby zadbać o ich solidną formację z zakresu katolickiej nauki społecznej.
Od Maryi, naszej Pani i Królowej, trzeba się uczyć spoglądania na wszystkie wymiary życia oczyma wiary, szukając światła w prawdzie objawionej. Nie wolno przy tym zagubić świadomości, że w realizacji tego wszystkiego potrzeba Bożego wsparcia. Dlatego ważne jest powierzanie Duchowi Świętemu całego dzieła i poszczególnych przedsięwzięć. Potrzeba wiele modlitwy i ofiary w dziele odnowy oblicza Kościoła i naszej Ojczyzny.
W piątek i sobotę odbywają się w naszej Misji warsztaty dla ojców, 7 sekretów efektywnego ojcostwa. Warsztaty przeprowadza licencjonowany trener cieszącej się w kraju i za granicą inicjatywy Tato.net. Jest to ciekawe, nowatorsko zaplanowane, całodniowe wydarzenie tylko dla mężczyzn, którzy chcą odkrywać swoje ojcostwo i podnosić kompetencje wychowawcze.
Dzień Ubogich promocją miłosierdzia w społeczeństwie
Światowy Dzień Ubogich służy promocji miłosierdzia w społeczeństwie. Papież Franciszek mówił o tym w czasie spotkania na Anioł Pański. Przypomniał, że dwa główne watykańskie wydarzenia z tej okazji to Msza dla ubogich, którą sprawował w bazylice św. Piotra i wspólny z ubogimi obiad w auli Pawła VI, która zamieniła się na ogromną jadalnię. …Papież Franciszek zachęca byśmy zaczynali od siebie. Czyli np. w niedzielę poświęconą ubogim, zajrzeli do własnej lodówki i zobaczyli ile jest w niej rzeczy, które możemy dać innym. Przy okazji Światowego Dnia Ubogich wskazuje na to kard. Konrad
Krajewski. Jałmużnik papieski podkreśla, że niesienie pomocy potrzebującym jest czystą Ewangelią. „W ten sposób zmieniamy świat i niesiemy pokój” – mówił Radiu Watykańskiemu kard. Krajewski.
„To jest najbardziej ewangeliczny dzień w ciągu roku, bo Jezus taki dzień ustanowił każdego dnia. My obchodzimy go raz w roku w szczególny sposób, by przypomnieć, że tak powinno być każdego dnia” – mówi papieski jałmużnik. Wskazuje, że „Jezus od samego rana nie robił nic więcej, tylko chodził i uzdrawiał, chodził jak taka «fabryka dobra», która za wszelką cenę, chce pomagać innym. Papież chciał na to zwrócić uwagę.
Nieraz zarzuca się Papieżowi, że jest trochę nakręcony, mówiąc ciągle o ubogich. Nakręcony był Jezus, nie Papież. To On non stop dotykał się ubogich, uzdrawiał, był z nimi, jadał z nimi, zapraszał, i chodził do nich. Więc ten dzień jest po prostu czystą Ewangelią” – podkreśla kard. Krajewski.
Papieski jałmużnik zauważa, że Ojciec Święty zachęca do dostrzeżenia w ubogim samego Jezusa i zaproszenia właśnie ubogiego Jezusa do siebie do domu. „Nie do salek, nawet nie do restauracji, ale do siebie do domu, bo Jezusa byśmy zaprosili do siebie. Gdy zapuka ktoś do mojego domu i ja mam świadomość, że to jest Jezus - troszkę odrażający, trochę brudny, trochę trudny do rozpoznania, tak jak i w hostii. On jest trudny do rozpoznania, potrzeba wiary. Więc przychodzi do nas Jezus i mówi: To Ja Jestem. Nikt Mu wówczas nie da kanapki w drzwiach i nie powie :zjedz na schodach, ale zaprosi Go do siebie. To przywraca godność, to uzdrawia” – podkreśla kard. Krajewski. Wskazuje, że ludzi, którzy przychodzą na obiady do watykańskiego urzędu dobroczynności zmienia nie oferowane im jedzenie, bo w wielu miejscach jest dużo lepsze, ale okazana im dobroć, bombardowanie miłością.
W rozmowie z papieską rozgłośnią kard. Krajewski wskazuje, że przesłanie Franciszka jest proste i bardzo klarowne. Trzeba zacząć od siebie. „Zaprosić do siebie do domu. Na plebanię do stołu, gdzie je codziennie proboszcz, gdzie je codziennie biskup, gdzie je codziennie dyrektor, gdzie jem codziennie ja. Do siebie. I przyjąć z otwartym sercem. Mogą być jakieś obawy, może być coś, co mnie jakoś odrzuca. Ale pokonując to, okaże się, że to jest droga do świętości” – podkreśla jałmużnik papieski. Przywołuje postać świętego Franciszka i Matki Teresy z Kalkuty. „Proszę spojrzeć na księdza Popiełuszkę, który wieczorem wychodził ze swojej plebanii i UB-owcom, którzy siedzieli w Fiacie i czekali jak go przyłapać, zanosił herbatę i kanapki. I to jest czysta Ewangelia” – podkreśla kard. Krajewski.
Beata Zajączkowska, ks. Krzysztof Ołdakowski SJ – Watykan
Podziękowanie Polonii niemieckiej za 100 lat wolności
Wczoraj we Frankfurcie nad Menem, pod hasłem: Wdzięczni Bogu i ludziom, odbyły się centralne obchody 100-lecia odzyskania Niepodległości przez Polskę w Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech.
Pierwsza część obchodów rozpoczęła się w Offenbach, w teatrze CAPITOL. Wszyscy zostali zaproszeni na uroczystą, patriotyczną akademię. Następnie przedstawiciele PMK z całych Niemiec i zaproszeni goście udali się do frankfurckiej katedry św. Bartłomieja. Mszy św. dziękczynnej przewodniczył i kazanie wygłosił J. E. Ks. Kard. Stanisław Dziwisz z Krakowa.
– W stuleciu, jakie minęło, otrzymaliśmy wiele Bożych darów, które pozwoliły nam przetrwać i patrzeć z nadzieją w przyszłość. Szczególnym darem – na miarę stulecia i tysiąclecia dziejów Polski – okazał się Papież Jan Paweł II. Poszerzył on przestrzeń wolności nie tylko w swojej Ojczyźnie – w każdej i w każdym z nas – ale także w Europie i świecie.
– mówił kardynał Stanisław Dziwisz podczas Akademii we Frankfurcie nad Menem, gdzie wziął udział w obchodach 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. To początek centralnych uroczystości dla Polonii niemieckiej pod hasłem "Wdzięczni Bogu i ludziom", które zostały zorganizowane przez Polską Misję Katolicką w Niemczech na czele z jej rektorem, ks. prał. Stanisławem Budyniem.
Na początku wystąpienia, kardynał przypomniał, że setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości jest szczególną okazją do refleksji nad losami naszego narodu i państwa. Trudny okres zaborów pozwoliła przetrwać bohaterska postawa wielu pokoleń Polaków, które nie ustawały w walce o wolność.
– Nie ulega wątpliwości, że w tym czasie wielu światłych ludzi, w tym również ludzi Kościoła, walczyło o zachowanie ducha narodu. Ta walka, prowadzona w sferze ducha i kultury, walka o umysły i serca Polaków, przyniosła zwycięstwo. Nasi przodkowie nie pogodzili się z niewolą. Horyzontem ich nadziei był niepodległość i suwerenność. Orężem nie był tylko miecz, lecz przede wszystkim wierność oraz ocalenie tradycji i kultury.
Kardynał zwrócił uwagę, że zewnętrzna wolność Polaków była bardzo krucha i narażona na liczne zamachy, ale dzięki wewnętrznej wolności i solidarności w obliczu zła, udało się pokonać wszystkie przeciwności.
– Doświadczenie uczy nas, że prawdziwa wolność narodu i państwa związana jest niepodzielnie z wolnością ducha – z wolnością wewnętrzną ludzi sumienia, ludzi prawych, ludzi stawiających opór złu nie tylko wokół siebie, ale także w swoim sercu, ludzi „łaknących i pragnących sprawiedliwości”, do których odnosi się jedno z Błogosławieństw wypowiedzianych przez Jezusa w Kazaniu na Górze. Taka wolność ducha jest Bożym darem i trzeba czuwać nad jej ocaleniem w nas samych. – mówił na zakończenie.
Ks. Tomasz Szopa, Joanna Folfasińska | Archidiecezja Krakowska
100. Rocznica Odzyskania przez Polskę Niepodległości! „Dla nas po Bogu, największa miłość to Polska!” – Stefan kard. Wyszyński
Dzisiaj, w 100. Rocznicę Niepodległości, warto przypomnieć, że to właśnie w nauczaniu kard. Stefana Wyszyńskiego znajdujemy odpowiedź na pytanie: Jaka Polska? Słowa Sługi Bożego jakże są aktualne w kontekście współczesnej rzeczywistości politycznej, w czasie kwestionowania prawa naturalnego i haniebnych ataków tzw. elit politycznych na Kościół i hierarchów.
Kardynał Wyszyński mówił:
„Dla nas po Bogu, największa miłość to Polska! Musimy po Bogu dochować wierności przede wszystkim naszej Ojczyźnie i narodowej kulturze polskiej. Będziemy kochali wszystkich ludzi na świecie, ale w porządku miłości. Po Bogu więc, po Jezusie Chrystusie i Matce Najświętszej, po całym ładzie Bożym, nasza miłość należy się przede wszystkim naszej Ojczyźnie, mowie, dziejom i kulturze, z której wyrastamy na polskiej ziemi. I chociażby obwieszczono na transparentach najrozmaitsze wezwania do miłowania wszystkich ludów i narodów, nie będziemy temu przeciwni, ale będziemy żądali, abyśmy mogli żyć przede wszystkim duchem, dziejami, kulturą i mową naszej polskiej ziemi, wypracowanej przez wieki życiem naszych praojców”.
Prymas Tysiąclecia chciał Polski mocnej duchem, mocnej Bogiem - opartej na fundamencie wiary.
„Polska jest zespolona – mówił – nie jednym węzłem, nie parcianym powrozem. Polska jest zespolona sercem wiary. Jej siłą jest wiara Chrystusowa!”
W tamtym czasie prześladowania Kościoła upominał się o prawa ludzi wierzących we własnej Ojczyźnie:
„I biskup katolicki, i kapłan katolicki, i każdy katolik w Polsce też jest Polakiem i też stanowi Naród. My, ludzie ochrzczeni, weszliśmy całą siłą naszego chrześcijańskiego ducha w życie Narodu i temu narodowi ani krzywdy, ani ujmy nie przynieśliśmy. Dlatego nie pozwolimy sobie zatkać ust przekupną dłonią”. I teraz te słowa należy wykrzyczeć.
Prymas Tysiąclecia chciał Polski wolnej. Gdyby nie umiłowanie wolności, nie byłoby naszej Ojczyzny na mapie świata:
„Walki Polaków na wszystkich kontynentach, gdzie tylko podejmowano walkę o wolność, są tak znane w świecie, iż nadają nam miano Narodu najbardziej miłującego wolność. Podejmowano jednak nie tylko walki orężne, ale wysiłki w wewnętrznym życiu Narodu. Były one niekiedy bardziej znamienne i owocne, jako czynniki składowe odzyskanej później wolności niż zrywy orężne! Wolność Narodu nie wybuchła więc od razu, ale dojrzewała powoli. Była owocem długiego, historycznego trudu, noszona w wielkim miłującym łonie Narodu jak płód, który nosi matka pod sercem i musi wydać na świat wtedy, gdy przyjdzie moment dojrzałości ukształtowanego już w niej dojrzałego życia.
Nie myślcie, najmilsze dzieci Boże, że wolność spadła nam z nieba, bez wysiłku, bez udziału całego Narodu. Naród w niewoli nie przestał wierzyć w sprawiedliwość Bożą. Wołał nieustannie, cierpliwie, wytrwale: ‘Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę wolną, racz nam wrócić Panie!’ Ten śpiew, krzyk rozpaczy, nadziei i wiary przebijał niebiosa, mobilizował całą Polskę, rozlegał się w kraju ojczystym i na wygnaniu, w więzieniach i kopalniach. Zewsząd podnosił się w niebo wielki, potężny głos Narodu, który nie chce i nie może umrzeć, bo mu nie wolno, nie ma do tego prawa!”
Polska racja stanu domaga się szczególnego poszanowania więzi z przeszłością. Wpajał to w świadomość Narodu Prymas Tysiąclecia, ostrzegając, że nie wolno tworzyć „dziejów bez dziejów”.
„Dziś, po dziesięciu wiekach nie możemy zacząć budowania w ‘czystym polu’. Polska bowiem ma wspaniałą przeszłość, ma swoje dzieje, kulturę, literaturę, sztukę, rzeźbę. Musimy więc nieustannie nawiązywać do przeszłości! Naród bez przeszłości jest godny współczucia. Naród, który nie może nawiązać do dziejów, który nie może wypowiedzieć się ze swoją własną duchowością – jest narodem niewolniczym. Naród, który odcina się od historii, który się jej wstydzi, który wychowuje młode pokolenie bez powiązań historycznych – to Naród renegatów. Nie wolno tworzyć ‘dziejów bez dziejów’; nie wolno zapomnieć o tysiącleciu naszej ojczystej i chrześcijańskiej drogi, nie wolno sprowadzać Narodu na poziom ‘zaczynania od początku’, jakby tu, w Polsce, dotąd nic wartościowego się nie działo; nie wolno milczeć, gdy na ostatni plan w wychowaniu młodego pokolenia spycha się kulturę rodzimą, jej literaturę i sztukę, i jej moralność chrześcijańską oraz związek Polski z Kościołem rzymskim i z przyniesionymi do Polski wartościami Ewangelii, Krzyża i mocy nadprzyrodzonych. Nasza godność narodowa wymaga, byśmy oparli się tej zarozumiałości, z jaką lekceważone jest wszystko, co polskie, na rzecz tak na nam obcego importu”.
Zmagał się Prymas Tysiąclecia z prześladowaniem, wytrzymywał ataki, że miesza się do polityki, ale nie ustawał w obronie tożsamości Ojczyzny, w dążeniu, aby Polska była Polską.
„Na każdym progu walczyć będziemy o to, aby Polska – Polską była! Aby w Polsce – po polsku się myślało! Aby w Polsce – polski duch Narodu chrześcijańskiego czuł się w swobodzie i wolności.
Chociaż jeździmy za granicę na studia, w Polsce mogą się inne narody wiele nauczyć. Podziwiają one naszą cierpliwość, spokój, dojrzałość polityczną, naszą pracowitość, religijność, wierność Bogu, nasze umiłowanie wolności i pokoju. Są to wielkie walory i wielkie moce Narodu tak dziwnego, biednego, a jednak żywiącego swym chlebem wszystkich głodnych; tak zda się nieszczęśliwego, a jednak pełnego radości. W Polsce nawet przez łzy i ból śmieją się oczy naszych dzieci, matek, cór i synów. W Polsce nawet w obliczu śmierci dusza jest jasna, bo wie, że idzie w ramiona Ojca najlepszego, który jest Bogiem żywych, a nie umarłych. Mogą się zaiste inne narody wiele od nas uczyć. I dlatego dobrze, że Polska jest rozgrodzona na wszystkie strony. Gdybyśmy siedzieli za wysokimi górami, albo za rozległymi oceanami ubezpieczając się nimi, łatwo byśmy osłabli duchowo, szybko skarłowacieli, jak tyle narodów skarłowaciało. A ponieważ siedzimy na wielkiej przełęczy kulturalnej i dziejowej, ponieważ biją w nas wszystkie wichry, musimy się trzymać mocno, ażeby nie spaść. Musimy być trzeźwi, musimy chodzić na obydwu nogach, uważnie badając dookoła, jak poprzez grzbiety i szczyty, poprzez wykroty dziejowe przeprowadzić Naród bezpiecznie”.
„Jakże wielka jest więc odpowiedzialność za nasze miejsce tutaj i za wypełnienie wszystkich obowiązków, które ciążą dziś na Narodzie polskim. Abyśmy jednak mogli wypełniać swoje zadania, niezbędna jest suwerenność narodowa, moralna, społeczna, kulturalna i ekonomiczna! Każdy Naród pracuje przede wszystkim dla siebie, dla swoich dzieci, dla swoich rodzin, pracuje dla swoich obywateli i dla własnej kultury społecznej. A chociaż dzisiaj tak jest, że pełnej suwerenności między narodami powiązanymi różnymi układami i blokami nie ma, to jednak są granice dla tych układów, granice odpowiedzialności za własny Naród, za jego prawa, a więc i za prawo do suwerenności”.
Obronę zdrowia moralnego utożsamiał Kardynał Wyszyński z obroną Ojczyzny i jej miejsca w rodzinie narodów. Nawet od wrogów można się uczyć mądrości:
„Wrogowie wiedzą, co narodowi służy, a co mu szkodzi. A jeśli chcą mu szkodzić, niszczą to, co mu pomaga. Dlatego też najeźdźcy zawsze niszczyli Kościół i chcieli zatrzeć ślady moralności chrześcijańskiej w życiu Narodu. Dlatego starali się Naród upodlić i rozpić. Są to lekcje z niedawnej przeszłości. Obyśmy ich szybko nie zapomnieli, mogą się nam bowiem przydać! Wrogów naszego Narodu poznajemy po tym, jak się odnoszą do Boga i do moralności chrześcijańskiej. Umieją oni ocenić sens tej moralności dla nas. Wiedzą, że jest ona siłą i mocą Narodu, że najlepiej służy jego bytowi, całości i jedności. I dlatego chcąc zniszczyć Naród, niszczą jego wiarę i moralność chrześcijańską”.
Pielgrzymka do Grobu Męczennika w 75. Rocznicę śmierci
Jutro, 5 listopada, dokładnie w 75. rocznicę męczeńskiej śmierci, przypada liturgiczne wspomnienie bł. księdza Bernarda Lichtenberga, pochodzącego z Oławy proboszcza katedry św. Jadwigi w Berlinie. Z racji remontu katedry doczesne szczątki zostały przeniesione do kościoła Maria Regina Martyrum, Heckerdamm 232, 13627 Berlin. W poniedziałek, o godz. 18.00 uczczenie Relikwii Błogosławionego Męczennika i uroczysta Eucharystia. Jutrzejszej pielgrzymce do kościoła Maryi Królowej Męczenników przewodniczyć będą: abp Józef Kupny z Wrocławia, abp Heiner Koch z Berlina i abp Nikola Eterović - Nuncjusz Apostolski. Na zakończenie, przy grobie bł. Bernarda Lichtenberga, rozpoczęcie dziewięciodniowej nowenny. Mieszkających w pobliżu i wszystkich chętnych zapraszamy do udziału w pielgrzymce do tego miejsca i Nowennie. Szczegóły na stronie archiwum diecezji.
Nowenna za Ojczyznę od 2 do 10 listopada 2018 roku
Oto co zanotowała w swoim „Dzienniczku” w roku 1933 Siostra Faustyna:
„W pewnej chwili usłyszałam taki głos w duszy: odpraw nowennę za Ojczyznę. Nowenna ta będzie się składać z litanii do Wszystkich Świętych. Proś o pozwolenie spowiednika. (Dz 59)
Na przyszłej spowiedzi otrzymałam pozwolenie i zaraz wieczorem zaczęłam tę nowennę. Pod koniec litanii ujrzałam jasność wielką i w niej Boga Ojca. Przed jasnością tą a ziemią ujrzałam Jezus przybitego do krzyża i tak, że Bóg chcąc spojrzeć na ziemie, musiał
patrzeć przez Rany Jezusa. I zrozumiałam, że dla Jezusa Bóg błogosławi ziemi. (Dz 60)
Jeśli możesz, zorganizuj się i przez dziewięć dni odmów w intencji Polski przed 100. Rocznicą Odzyskania Niepodległości, Litanię do Wszystkich Świętych. To proste, ważne byś robił to z serca tak, jak św. siostra Faustyna.
Odpraw nowennę za Ojczyznę. Nowenna ta będzie się składać z litanii do Wszystkich Świętych… - to prośba Pana Jezusa skierowana do siostry Faustyny (por. Dz 59)
Dzisiaj tę prośbę przyjmij jako skierowaną do Ciebie. Razem z św. siostrą Faustyną, przez wstawiennictwo Wszystkich Świętych, podziękuj Bogu za Polskę, Ojczyznę, którą Cię Bóg obdarował:
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson. Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas. Ojcze z nieba Boże - zmiłuj się nad nami. Synu Odkupicielu świata Boże - zmiłuj się nad nami. Duchu Święty Boże - zmiłuj się nad nami. Święta Trójco, Jedyny Boże - zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, módl(cie) się za nami Święta Boża Rodzicielko, Święta Panno nad pannami, Święty Michale, Święty Gabrielu, Święty Rafale, Wszyscy święci Aniołowie i Archaniołowie, Wszystkie swięte Duchy niebieskie, Święty Janie Chrzcicielu, Święty Józefie, Wszyscy święci Patriarchowie i Prorocy, Święty Piotrze, Święty Pawle, Święty Andrzeju, Święty Janie, Święty Tomaszu, Święty Jakubie, Święty Filipie, Święty Bartłomieju, Święty Mateuszu, Święty Szymonie, Święty Tadeuszu, Święty Macieju, Święty Barnabo, Święty Łukaszu, Święty Marku, Wszyscy święci Apostołowie i Ewangeliści, Wszyscy święci Uczniowie Pańscy, Wszyscy święci niewinni Młodziankowie, Święty Szczepanie, Święty Wawrzyńcze, Święty Wincenty, Święty Wojciechu, Święty Stanisławie, Święci Fabianie i Sebastianie, Święci Janie i Pawle, Święci Kosmo i Damianie, Święci Gerwazy i Protazy, Wszyscy święci Męczennicy, Święty Sylwestrze, Święty Grzegorzu, Święty Ambroży, Święty Augustynie, Święty Hieronimie, Święty Marcinie, Święty Mikołaju, Wszyscy święci Biskupi i Wyznawcy, Wszyscy święci Doktorowie, Święty Antoni, Święty Benedykcie, Święty Bernardzie, Święty Dominiku, Święty Franciszku, Święty Kazimierzu, Wszyscy święci Kapłani i Lewici, Wszyscy święci Zakonnicy i Pustelnicy, Święta Mario Magdaleno, Święta Agato, Święta Łucjo, Święta Agnieszko, Święta Cecylio, Święta Katarzyno, Święta Anastazjo, Święta Jadwigo, Wszystkie święte Dziewice i Wdowy.
Wszyscy Święci i Święte Boże, przyczyńcie się za nami Bądź nam miłościw, przepuść nam Panie. Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas Panie.
Od zła wszelkiego, wybaw nas Panie Od grzechu każdego, Od gniewu Twego, Od nagłej i niespodziewanej śmierci, Od gniewu, nienawiści i wszelkiej złej woli, Od sideł szatańskich, Od ducha nieczystości, Od piorunów i nawałnic, Od plagi trzęsienia ziemi, Od zarazy, głodu ognia i wojny, Od grożących niebezpieczeństw, Od śmierci wiecznej, Przez tajemnicę świętego Wcielenia Twego, Przez Przyjście Twoje, Przez Narodzenie Twoje, Przez Chrzest i święty Post Twój, Przez Krzyż i Mękę Twoją, Przez Śmierć i Pogrzeb Twój, Przez święte Zmartwychwstanie Twoje, Przez cudowne Wniebowstąpienie Twoje, Przez Przyjście Ducha Świętego Pocieszyciela, W dzień sądu, My grzeszni Ciebie prosimy.
Abyś nam grzechy odpuścić raczył, Ciebie prosimy - wysłuchaj nas Panie Abyś karanie od nas oddalić raczył, Abyś nas do pokuty prawdziwej doprowadzić raczył, Abyś Kościołem świętym rządzić i zachować go raczył, Abyś namiestnika apostolskiego i wszystkie duchowne stany w świętej pobożności zachować raczył, Abyś nieprzyjaciół Kościoła Świętego upokorzyć raczył, Abyś panującym i rządom chrześcijańskim pokój i zgodę prawdziwą dać raczył, Abyś całej społeczności chrześcijańskiej pokój i jedność darować raczył, Abyś wszystkich błądzących do jedności z Kościołem przywrócić i wszystkich niewiernych do światła Ewangelii doprowadzić raczył, Abyś nas samych w służbie Twej świętej utwierdzić i zachować raczył, Abyś umysły nasze ku pożądaniu nieba podnieść raczył, Abyś wszystkim dobrodziejom naszym uczynność ich wiekuistą zapłatą nagrodzić raczył, Abyś dusze nasze, braci, krewnych i dobrodziejów naszych od potępienia wiekuistego uchronić raczył, Abyś urodzaje ziemskie dać i zachować raczył, Abyś wszystkim wiernym zmarłym wieczny odpoczynek dać raczył, Abyś nas wysłuchać raczył Synu Boży.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie. Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie. Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
K. I nie wódź nas na pokuszenie. W. Ale nas zbaw ode złego. Amen.
Święta Siostra Faustyna o naszej umiłowanej Ojczyźnie – Polskie akcenty Dzienniczka
ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZI MATKĘ BOŻĄ BŁOGOSŁAWIĄCĄ POLSCE
Nowennę tę miałam odprawić w intencji Ojczyzny. W siódmym dniu nowenny ujrzałam Matkę Bożą pomiędzy niebem, a ziemią, w szacie jasnej, modliła się z rękami złożonymi na piersiach, wpatrzona w niebo, a z Serca Jej wychodziły ogniste promienie i jedne szły do nieba, a drugie okrywały naszą ziemię. (Dz 33)
ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA MODLI SIĘ ZA POLSKIE MIASTO, NA KTÓRE PAN JEZUS MIAŁ ZESŁAĆ SŁUSZNĄ KARĘ
+ Pewnego dnia powiedział mi Pan Jezus, że spuści karę na jedno miasto, które jest najpiękniejsze w Ojczyźnie naszej (przypuszcza się, że miała to być Warszawa). Kara ta miała być – jaką Bóg ukarał Sodomę i Gomorę. Widziałam wielkie zagniewanie Boże i dreszcz napełnił, przeszył mi serce. Milczeniem modliłam się. Po chwili powiedział mi Pan Jezus: Dziecię Moje, łącz się ściśle w czasie Ofiary ze Mną i ofiaruj Ojcu Niebieskiemu Krew i rany Moje na przebłaganie za grzechy miasta tego. Powtarzaj to bez przestanku przez całą Mszę św. czyń to przez siedem dni. – Siódmego dnia ujrzałam Pana Jezusa w obłoku jasnym i zaczęłam prosić, ażeby Pan Jezus spojrzał na miasto i na kraj nasz cały. Pan Jezus spojrzał się łaskawie. Kiedy spostrzegłam życzliwość Pana Jezusa, zaczęłam Go błagać o błogosławieństwo. Wtem rzekł Pan Jezus: Dla ciebie błogosławię krajowi całemu – i uczynił duży znak krzyża ręką nad Ojczyzną naszą. Radość wielka napełniła duszę moją widząc dobroć Boga. (Dz 39; z.I)
MATKA BOŻA NAKAZUJE ŚW. SIOSTRZE FAUSTYNIE MODLITWĘ ZA OJCZYZNĘ
1934 rok. W dzień Wniebowzięcia Matki Bożej nie byłam na Mszy św., pani doktór nie pozwoliła, ale modliłam się gorąco w celi. Po chwili ujrzałam Matkę Bożą w niewypowiedzianej piękności i rzekła do mnie: córko moja, żądam od ciebie modlitwy, modlitwy i jeszcze raz modlitwy za świat a szczególnie za Ojczyznę swoją. Przez dziewięć dni przyjmij Komunię św. wynagradzającą, łącz się ściśle z Ofiarą Mszy św. Przez te dziewięć dni staniesz przed Bogiem jako ofiara, wszędzie, zawsze, w każdym miejscu i czasie – czy w dzień, czy w nocy, ilekroć się przebudzisz, módl się duchem. Duchem zawsze trwać na modlitwie można. (Dz 325)
ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA OFIAROWUJE SWE ŚLUBY ZA POLSKĘ
Dzień odnowienia ślubów. W początku Mszy św. widziałam Pana Jezusa tak jak zwykle, Który błogosławił nam i wszedł do Tabernakulum. Wtem ujrzałam Matkę Bożą w szacie białej, w niebieskim płaszczu, z odkrytą głową, Która się zbliżyła od ołtarza do mnie i dotknęła mnie swymi dłońmi i okryła swym płaszczem i rzekła mi: – Ofiaruj te śluby za Polskę. Módl się za nią. 15/VIII. (Dz 468)
ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA MODLIŁA SIĘ ZA POLSKĘ.
+ Ojczyzno moja kochana, Polsko, o gdybyś wiedziała ile ofiar i modłów za ciebie do Boga zanoszę. Ale uważaj i oddawaj chwałę Bogu, Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna. (Dz 1038)
ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA MODLIŁA SIĘ ZA POLSKĘ, KTÓRA KOSZTOWAŁA JĄ WIELE CIERPIEŃ
Często się modlę za Polskę, ale widzę wielkie zagniewanie Boże na nią, iż jest niewdzięczna. Całą duszę wytężam, aby ją bronić. Nieustannie przypominam Bogu Jego obietnice miłosierdzia. Kiedy widzę Jego zagniewanie, rzucam się z ufnością w przepaść miłosierdzia i w nim zanurzam całą Polskę, a wtenczas nie może użyć Swej sprawiedliwości. Ojczyzno moja, ile ty mnie kosztujesz; – Nie ma dnia, w którym bym Się nie modliła za ciebie. (Dz 1188)
ŚW. BARBARA POLECIŁA ŚW. SIOSTRZE FAUSTYNIE MODLITWĘ W INTENCJI POLSKI
22.VIII. Dziś rano przyszła do mnie Dziewica – św. Barbara i poleciła mi, abym przez dziewięć dni ofiarowała Komunię św. za kraj swój, a tym uśmierzysz zagniewanie Boże. Dziewica ta miała koronę z gwiazd i miecz w ręku, jasność korony była ta sama co i miecza, suknię miała białą, włosy rozpuszczone, była tak piękna, że gdybym nie znała Najświętszej Panny, myślałabym, że to Ona. Teraz rozumiem, że odrębną pięknością odznaczają się wszystkie dziewice, odrębna piękność z nich bije. (Dz 1251)
PAN JEZUS ZAPOWIADA WYWYŻSZENIE POLSKI
Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa: – Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje. (Dz 1732)
Najstarsi parafianie pamiętają pana Antoniego jeszcze z Tempelhof, z kościoła św. Jana Kapistrana, gdzie do roku 2002 pełnił tam posługę organisty w Polskiej Misji Katolickiej, która miała tam swoją siedzibę.
Pan Antoni Nowaczek, nasz organista zmarł dzisiaj, 29 października 2018 r., w godzinach porannych, w Domu Pomocy Sióstr Albertynek pod Wrocławiem, po kilku miesiącach walki o życie i terapii. Kilka miesięcy temu, będąc w drodze do Berlina, uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu. Nie powrócił już do zdrowia i pełni sił, choć były małe postępy. W ostatnich tygodniach towarzyszyły mu najbliższe osoby, odwiedzając go najpierw w szpitalu, a potem w domu sióstr.
Pozostanie w naszej pamięci, jako pogodny, dobry człowiek, kochający swoją profesję. Był jednym z ostatnich absolwentów Szkoły Organistowskiej w Przemyślu, prowadzonej przez Salezjanów do momentu jej zamknięcia przez komunistów. Tam zetknął się z świętym Janem Bosko, wychowawcą młodzieży, zdobywał wiedzę organomistrza, poznał nabożeństwo do Maryi Wspomożycielki Wiernych, któremu był wierny do końca. Jako były wychowanek pielęgnował przyjaźń z Salezjanami, których Bóg postawił na jego drodze życia. Jako emeryt odwiedzał nas i chętnie grał na organach, gdy taka była potrzeba.
Odszedł od nas na wieczną służbę w Niebie, u tronu Pana Życia, by grać i śpiewać wieczne Alleluja!
Pogrzeb p. Antoniego Nowaczyka odbędzie się w najbliższą środę, 31.10.2018 o godz. 10.00, w Rzymskokatolickiej Parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej, Wrocław-Leśnica,
ul. Wolska 6, 54-076 Wrocław.
Osoby chętne zapraszamy do udziału w Liturgii i do modlitwy o Wieczną dla p. Antoniego RADOŚĆ.
Zaproszenie na koncert - „GAUDE MATER POLONIA - Niepodległej na urodziny”
w Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie
Serdecznie zapraszamy na nadzwyczajny koncert pieśni patriotyczno – religijnej pt. „GAUDE MATER POLONIA - Niepodległej na urodziny” z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Koncert odbędzie się we wtorek, 23 października br. po wieczornej Mszy św. w bazylice św. Jana Chrzciciela. Wystąpi Chór Chłopięcy i Męski Filharmonii Poznańskiej “Poznańskie Słowiki” pod dyrekcją Macieja Wielocha.
Koncert “Poznańskich Słowików” we wtorek 23.10.2018 jest zorganizowany dla tej cząstki berlińskiej Polonii, która z powodu braku miejsc nie dostała się na koncert w Konzerthaus z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości. Wstęp na koncert jest wolny.
W imieniu organizatorów tego pięknego przedsięwzięcia serdecznie zapraszam
40 lat temu o godz. 18.18 świat dowiedział się o wyborze kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Na Watykanie polska Msza w 40-lecie Jana Pawła II
Polska potrzebuje dziś narodowego czytania i narodowego wprowadzania w życie nauczania Jana Pawła II – mówił dzisiaj abp Jan Romeo Pawłowski podczas polskiej Mszy w Bazylice Watykańskiej z okazji 40. rocznicy wyboru Jana Pawła II na Stolicę Piotrową. Liturgii przewodniczył kard. Zenon Grocholewski, były prefekt Kongregacji Wychowania Katolickiego.
Na wstępie podziękował on za obecność na tej Eucharystii prezydenta Andrzeja Dudy. Ta obecność – powiedział – jest bardzo wymowna i budzi optymizm w perspektywie dobra naszego kraju. Zachęcił też do modlitwy za naszą Ojczyznę w 100-lecie odzyskania niepodległości.
“ Chcemy się modlić, aby w naszym kraju zawsze zwyciężało dobro i prawda. Są to dwie rzeczy ściśle ze sobą złączone, które były tak bardzo drogie Janowi Pawłowi II. ”
W homilii abp Pawłowski w bardzo plastycznych słowach przypomniał atmosferę jaka towarzyszyła Polakom 16 października 1978 r.
“ Jesienno-szara już Polska, która wtedy nazywała się ludowa, choć lud miał w niej mało do gadania, szykowała się do snu po kolejnym dniu pracy, nauki, życia – mówił abp Pawłowski. – I nagle ta zwykła, szara atmosfera wieczoru została rozerwana wieścią, którą podały najpierw te nielegalne, a potem te legalne fale radiowe i jedyny program telewizyjny.
Wieścią tak niemożliwą, że trzeba było dużo wiary, aby ją przyjąć. I podjęły ją ludzkie serca i usta, i poniosły ją rozkołysane wieczorne dzwony kościelne. Tak, że nawet ci, co łaciny nie znali, zrozumieli: habemus Papam – mamy Papieża. I to jakiego, polskiego Papieża. Jan Paweł II mu na imię. Aż musiał wieszcz narodowy przyjść z pomocą, gdy w zapomnianym proroctwie wołał: «Pośród niesnasków, Pan Bóg uderza w ogromny dzwon. Dla słowiańskiego oto Papieża otwarty tron». I stał się tamten wieczór jakiś radosny, szczęśliwy. Nawet to, co szare, jakby nabrało barwy. I ludzie się do siebie uśmiechali, podawali ręce, gratulowali. I była długa noc, polska noc papieskiej radości. ”
Abp Pawłowski próbował się wczuć w serce wybranego wtedy Papieża. On sam pierwszy usłyszał wtedy wezwanie Chrystusa: nie lękaj się. Te słowa słyszał już wcześniej, podczas dramatycznych wydarzeń swego życia. Potem przez cały pontyfikat głosił je w różnych stronach świata i świadczył o nich własnym życiem aż do przelania krwi.
“ Bo w tamtych wszystkich latach historia Polski i świata chwiała się na różne strony. Tyle było niepewności i strachu – mówił Arcybiskup. - Dlatego, żeby się posłużyć raz jeszcze prorockim wierszem Słowackiego: «Trzebaż mocy, byśmy ten Pański dźwignęli świat. Więc oto idzie Papież słowiański - ludowy brat. On rozda miłość, jak dziś mocarze rozdają broń». ”
Bliski współpracownik obecnego Ojca Świętego przypomniał liczne starania Papieża Polaka o dobro swej ojczyzny. Wielokrotne podróże apostolskie, a także działania zakulisowe.
“ Ileż dla niego znaczyło to słowo i rzeczywistość «solidarność», które niestety potem zostało przez niektórych rozmienione na drobne, na drobne grosze w kasach politycznych układów. Jakże wymowne są te wielkie słowa wypowiedziane na polskiej ziemi, ten papieski egzorcyzm, aby przegnać czerwonego diabła: «Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi». Panie prezydencie Rzeczypospolitej – mówił abp Pawłowski – dobrze, że Pan tutaj dzisiaj jest, u grobu największego z rodu Polaków, bo wobec tego wszystkiego, co się dokonuje dzisiaj w naszej ojczyźnie, wobec skarbu wolności, jaki został nam dany, wobec rozwoju gospodarczego, jaki widać gołym okiem, ale także wobec tych wszystkich niemądrych podziałów, kłótni i nieporozumień, warto tutaj właśnie przyjść, przyklęknąć i zasłuchać się w te słowa, jakie jeszcze brzmią w niedawnej przecież historii: «Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością, taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, abyście nigdy nie zwątpili nie znużyli się i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy». ”
Jutro DZIEŃ PAPIESKI pod hasłem „Promieniowanie Ojcostwa”
i Koncert Charytatywny – Zapraszamy!!!
Jutro, w niedzielę 14 października, po raz 18-ty w duchowej łączności z Polską, naszą Ojczyzną, przeżywać będziemy DZIEŃ PAPIESKI i Koncert Charytatywny w przededniu 40. Rocznicy Wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, z udziałem znanego nam artysty Józefa Skrzeka i zespołu młodzieżowego z Bytowa – z Kaszub: Anioły Nadziei.
Koncert pt.: „Pokój Tobie, Polsko, Ojczyzno moja”, odbędzie się w bazylice św. Jana Chrzciciela (Lilienthalstr. 5, 10965 Berlin) po mszy wieczornej, ok. godz. 19.15.
Wstęp jest wolny. Przez cały dzień zbierać będziemy dobrowolne ofiary na fundusz stypendialny dla uzdolnionej młodzieży z ubogich rodzin.
W imieniu Wolontariuszy przygotowujących to WYDARZENIE serdecznie zapraszam!
Ks. Marek Kędzierski SDB - proboszcz PMK w Berlinie
4 października 2018
Od 5 do 7 października Dni Skupienia dla Wspólnot Różańcowych w PMK w Berlinie
Zaproszenie dla Wszystkich zainteresowanych
Różaniec, to moja ulubiona modlitwa! Taka wspaniała modlitwa! Wspaniała w jej prostocie i jej głębi. W tej modlitwie powtarzamy po wielokroć słowa, które Dziewica Maryja usłyszała od Archanioła i od swej kuzynki, Elżbiety. Na tle słów: „Zdrowaś Maryja” dusza uzmysławia sobie zasadnicze wydarzenia (Tajemnice) z życia Jezusa Chrystusa… Modlitwa tak prosta i tak bogata. Z głębi mojego serca zachęcam wszystkich do jej odmawiania.”
– św. Jan Paweł II
ZAPRASZAMY na Dni Skupienia dla Wspólnot Różańcowych i Wszystkich zainteresowanych ulubioną modlitwą Kościoła i naszego Papieża. Konferencje poprowadzą nasi Goście, Misjonarze Klaretyni.
Św. Jan Paweł II o Różańcu: Od wieków z różańcem w ręku przychodzili tu pielgrzymi różnych stanów, rodziny i całe parafie, aby od Maryi uczyć się miłości do Chrystusa. I wybierali w ten sposób szkołę najlepszą. Rozważając bowiem tajemnice różańcowe patrzymy na misterium życia, męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jej oczyma, przeżywamy je tak, jak Ona w swym sercu matczynym je przeżywała. Odmawiając różaniec rozmawiamy z Maryją, powierzamy Jej ufnie wszystkie nasze troski i smutki, radości i nadzieje.Ludźmierz 1997
Zapraszamy do obejrzenia wystawy o Wielkim Prymasie Polski
Do 30 września 2018 roku można jeszcze obejrzeć wystawę „ August Hlond – prymas czasu narodowych wyborów”.
Wszystkich, którzy nie widzieli ekspozycji, autorstwa dr. Andrzeja Drogonia i Łukasza Kobieli, zapraszamy do Bazyliki św. Jana Chrzciciela – siedziby Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie.
29 i 30 września 2018 roku dr Andrzej Drogoń po każdej mszy św. wygłosi wykład na temat Prymasa – kandydata na błogosławionego. Będą do nabycia publikacje o Słudze Bożym.
Z radością informujemy, że w minionym tygodniu, w sobotę 15 września, w czasie Festynu Jubileuszowego z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, Konwent Organizacji Polskich w Niemczech wyróżnił ks. Marka Kędzierskiego, naszego księdza proboszcza, medalem Cordi Poloniae.
Ksiądz Marek, zaskoczony tym wyróżnieniem, powiedział, że „to wyróżnienie nie jest dla niego, ale dla tych wszystkich osób, z którymi można było w minionych miesiącach i latach tyle dobrego w Berlinie dokonać i razem pracować na emigracji, ten medal jest dla tych wszystkich, którzy mają piękne polskie serce, które potrafi bezinteresownie służyć”.
Medal za zasługi dla Polonii – “Cordi Poloniae” ustanowiony został przez Konwent Organizacji Polskich w Niemczech w 2000 r. Medal ten przyznawany jest bardzo rzadko i w wyjątkowych okolicznościach. http://konwent.de/index.php/cordi-polonie
Marsz dla ŻYCIA - ZAPROSZENIE do udziału dla KAŻDEGO
W dniu 22 września 2018 roku ulicami Berlina przejdzie już po raz czternasty: „Marsz dla życia”. Wypowiedzmy nasze stanowcze „Nie” dla aborcji oraz eutanazji, dla pozbywania życia najsłabszych i bezbronnych w naszym społeczeństwie! To także publiczna manifestacja przywiązania do wartości rodzinnych i szacunku dla życia, na każdym etapie jego rozwoju.
Marsz poprzedzi Msza Święta w Bazylice św. Jana Chrzciciela o godz. 11.00. Sprawowana będzie w intencji Dzieci Poczętych a Nienarodzonych, w intencji ich Rodziców, w intencji Obrońców ŻYCIA. Spotkajmy się najpierw na modlitwie w siedzibie Polskiej Misji Katolickiej, adres: Lilienthalstr. 5, 10965 Berlin.
Niech nie zabraknie tu i Ciebie, Bracie i Siostro z PMK w Berlinie. Na marsz przyjeżdżają ludzie z najdalszych zakątków Niemiec, także z Polski, nas dzieli tylko kilka lub kilkanaście stacji metrem. Więcej informacji poniżej i na plakatach i w naszej Bazylice.
Relacja filmowa Marszu dla Życia w Berlinie 2018 poniżej...
W najbliższą sobotę, 8 września o godz. 12.00, zostanie odprawiona Msza św. w miejscu kaźni na Plötzensee. W Eucharystii pragniemy oddać hołd wszystkim, którzy swoje życie ofiarowali za naszą wolość i Ojczyznę, pragniemy modlić się o pokój. Znajdźmy chwilę czasu aby przybyć na modlitwę i refleksję, by w ten sposób okazać naszą wdzięczność za ich ofiarę.
Wspólnota Ruchu Szensztackiego serdecznie zaprasza na dni skupienia, które odbędą się w dniach 7.-8.-9. września (dwa dni przy bazylice, natomiast sobota na Frohnau, przy sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej).
Całość poprowadzi siostra M. Elwira Kędzia z Szensztatu. Będzie wiele okazji do modlitwy, adoracja Najświętszego Sakramentu, wykłady siostry.
Serdecznie zapraszamy na doroczne spotkanie z Matką Bożą, która zawsze o nas się troszczy i nigdy nie zostawia nas bez pomocy, w czas smutku i radości jest zawsze obecna. My też bądźmy tam, gdzie nas oczekuje - w Jej Sanktuarium. Przyjmijmy to zaproszenie! MPHC - Matka Boża doskonale się zatroszczy! O. Kentenich
Dni skupienia dla Apostolatu Pielgrzymującej MTA w Berlinie w dniach 22 - 24 września 2017 r.
22.09. – Piątek – 18.00. Msza św. w PMK i spotkanie w Domu św. JPII - zainteresowani, chcący zawrzeć lub odnowić przymierze miłości z Matką Bożą, - oraz kobiety zainteresowane Wspólnotą Ligii Kobiet i Matek,
23.09. – Sobota – skupienie przy Sanktuarium na Fronau
10.00. Opiekunowie kręgów – w sali. 10.30. Rozpoczęcie w Sanktuarium / krótka medytacja Impuls w sali / spojrzenie na miniony rok plus temat, Anioł Pański i 15 min. przerwy 12.20. Praca w grupach. 13.00 Dzielenie, podsumowanie, wnioski. 14.00. Poczęstunek 14.30. Adoracja NS. 15.00. Msza św. z rozesłaniem. 16.00. Kawa 16.30. Rodziny, Liga Rodzin.
24.09. – niedziela – słowo na Mszach św. – 10.15. i 12.00. 12.00. - Msza św. udziałem Rodzin Szensztackich. (przygotujemy dekorację i oprawę Liturgii) Po Mszy św. – spotkanie w Sali św. JPII - z Młodzieżą zainteresowaną Szensztatem.
25.09. – Powrót do Szensztatu. (Proszę mieć pielgrzymującą MTA, coś do pisania). Na sobotę potrzebujemy rzutnik oraz rozdzieloną salę – dla Dzieci.
Dzisiaj o 18.37 zmarł w Rzymie ks. abp Szczepan Wesoły, nasz długoletni opiekun i biskup odpowiedzialny za emigracje, Delegat Prymasa Polski.
Nabożeństwo pożegnalne w Rzymie w kościele św. Stanisława, Via Bothege Oscure, odbędzie się w najbliższą sobotę, później nastąpi przewiezie zwłok do Katowic i tam będzie pochowany 10 września.
„Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci.
Niech odpoczywa w pokoju. Amen”.
Więcej informacji na stronie archidiecezji katowickiej ...>>>
19 sierpnia 2018
Zapraszamy na otwarcie wystawy w PMK w Berlinie.
W sobotę, 25 sierpnia 2018 roku w Bazylice św. Jana Chrzciciela w Berlinie, w siedzibie Polskiej Misji Katolickiej, w której pracują Salezjanie, po mszy wieczornej o godzinie 18-tej, otwarta zostanie wystawa dr. Andrzeja Drogonia i Łukasza Kobieli pt. „August Hlond – Prymas czasu narodowych wyborów”.
Na trzydziestu planszach wystawy zaprezentowana jest postać kardynała Augusta Hlonda, Prymasa Polski, jego życie oraz posługę w trudnych czasach budowy Restytuowanej II RP, podczas II wojny światowej i w nowej, komunistycznej rzeczywistości. Tłem dla postaci Kardynała i Jego życia jest zarys historii Górnego Śląska w okresie walk o polskość tych ziem, zarys historii ziem i losów Polaków w okresie II wojny światowej oraz w początkowym okresie kształtowania systemu totalitarnego na ziemiach polskich przez komunistów. Kolejne wydarzenia z życia Kardynała ilustrowane są fotografiami i innymi materiałami, m.in. fragmentami rękopisów, wycinkami z czasopism, dokumentami, pieczęciami, kartami notatnika Kardynała. Opis towarzyszący fotografiom jest wprowadzeniem do lekcji historii najnowszej.
Wystawę, którą w roku 100. lecia niepodległości zorganizował Klub Gazety Polskiej Berlin 2 wraz z Polską Misją Katolicką w Berlinie, ubogaci cykl wykładów autorów wystawy „August Hlond – Prymas czasu narodowych wyborów” i zaproszonych gości. Nie zabraknie prezentacji albumu poświęconego życiu Kardynała Augusta Hlonda – Prymasa Polski autorstwa Łukasza Kobiela, którego premiera odbyła się 29 maja 2018 roku w Pałacu Prymasowskim w Warszawie.
Jak co roku, we wspomnienie św. Jacka Odrowąża, rozpoczynamy nasze duchowe przygotowanie do Uroczystości Patronki naszej Misji. Odpust MB Częstochowskiej zewnętrznie przeżywać będziemy 26 sierpnia. Każdego dnia od piątku, 17 sierpnia, modlić się będziemy Nowenną na zakończenie Mszy św. o godz. 18.00. Również na Jasnej Górze trwają bezpośrednie przygotowania do uroczystości Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej w roku 100. lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Każdego dnia na szczycie odprawiana jest wieczorna Msza św. nowennowa ze specjalnymi kazaniami, które w tym roku będzie głosił bp Andrzej Przybylski, bp pomocniczy archidiecezji częstochowskiej. Tekst Nowenny dostępny tutaj ...>>>
10 sierpnia 2018
W berlińskiej Bazylice św. Jana Chrzciciela wykonana zostanie po raz pierwszy w Niemczech, słynna Symfonia h-moll op. 24 Polonia Ignacego Jana Paderewskiego. To znakomite dzieło interpretować będzie światowej sławy Orkiestra Narodowej Filharmonii Lwowskiej pod dyrekcją prof. Bohdana Boguszewskiego.
Koncert zorganizowany jest w ramach XIV Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Sacrum Non Profanum. Festiwal zaliczany jest obecnie do najważniejszych imprez artystycznych w Polsce. Biorą w nim udział wybitni polscy i zagraniczni Artyści. Przybycie Maestro Krzysztofa Pendereckiego na koncert inauguracyjny organizowany w 2013 roku, był najlepszym dowodem uznania dotychczasowych osiągnięć imprezy jak i świadectwem kunsztu artystycznego i międzynarodowej rangi przedsięwzięcia.
Tegoroczna edycja festiwalu, który odbędzie się od 9 do 18 sierpnia w Szczecinie, Berlinie i nadbałtyckim Trzęsaczu, poświęcona jest przede wszystkim twórczości wybitnego Polaka, wspaniałego artysty, kompozytora, dyplomaty i męża stanu – Ignacego Jana Paderewskiego.
Ten wybór nie był przypadkowy, bowiem Sejm RP ustanowił rok 2018 Rokiem Jubileuszu stulecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, zaznaczając w uchwale, że Jedenastego listopada 1918 roku spełnił się sen pokoleń Polaków – Państwo Polskie narodziło się na nowo. Po rozbiorach i po stu dwudziestu trzech latach niewoli, rusyfikacji i germanizacji, po wielkich powstaniach, wolna Polska powróciła na mapę świata.
Chcielibyśmy, by ten czas wspólnego świętowania spędzić również z Państwem w niezwykłym miejscu, w siedzibie Polskiej Misji Katolickiej, czyli w berlińskiej Bazylice św. Jana Chrzciciela, gdzie rozbrzmiewać będzie piękna, Symfonia Polonia, w której I.J. Paderewski symbolicznie zacytował motyw melodii naszego Hymnu „Jeszcze Polska nie zginęła…”.
Orkiestra Narodowej Filharmonii Lwowskiej
Historia zespołu sięga pierwszych dekad XIX wieku i muzycznej działalności we Lwowie najmłodszego syna Wolfganga Amadeusza Mozarta – Franza Ksawerego, organizatora życia muzycznego, założyciela Towarzystwa św. Cecylii, w ramach którego rozpoczęła swoją działalność symfoniczna orkiestra, towarzysząca wówczas także spektaklom operowym.
Na początku XX wieku działała w ramach Towarzystwa Filharmonicznego, zainicjowanego przez Ludwika Hellera, ówczesnego dyrektora Lwowskiej Opery. W tym czasie występowali z nią słynni dyrygenci – Jerzy Kołaczkowski, Kazimierz Wiłkomirski i Grzegorz Fitelberg, a także muzycy tej miary, co Gustav Mahler, Richard Strauss, Ruggero Leoncavallo czy Béla Bartók, który wykonał we Lwowie swój II Koncert Fortepianowy.
Po drugiej wojnie światowej z własnymi koncertami autorskimi z orkiestrą występowali znakomici kompozytorzy, wśród nich Dymitr Szostakowicz, Aram Chaczaturian i Dmitrij Kabalewski, oraz światowej sławy dyrygenci – Kirił Kondraszyn, Gennadij Rożdestwienski, a także genialni wirtuozi – Dawid Ojstrach, Światosław Richrter i Mścisław Rostropowicz.
Podczas licznych tournée po świecie, m.in. po Austrii, Chinach, Hiszpanii, Francji, Niemczech, Polsce, Szwajcarii i Włoszech, orkiestra przybliża słuchaczom bogatą spuściznę muzyki ukraińskiej. Za nagranie płytowe Franz Xaver MozartKlavierkonzerte otrzymała nagrodę Radio Swiss Classic. W jej dorobku znajduje się ponad 20 nagrań płytowych, a także koncerty transmitowane przez szwedzkie, szwajcarskie i niemieckie stacje telewizyjne. Koncertując z orkiestrą, podczas wspólnego występu spotkali się dwaj mistrzowie współczesnej sztuki muzycznej – Krzysztof Penderecki i Myrosław Skoryk.
W 2006 roku na czele siedziby orkiestry – Narodowej Filharmonii we Lwowie, stanął znakomity dyrygent, laureat Państwowej Nagrody im. M. Łysenki – Volodymir Syvokhip. Muzyk od roku 2017 wraz z Bohdanem Boguszewskim – dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Sacrum Non Profanum tworzą wyjątkowy artystyczny tandem, który podczas wspólnych koncertów popularyzuje polską i ukraińską muzykę.
Na tegorocznym, XIV Międzynarodowym Festiwalu Muzycznym Sacrum Non Profanum słynna orkiestra ze Lwowa wykona w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie dzieła Wielkiego Polaka – Ignacego Jana Paderewskiego zarówno pod dyrekcją swojego maestro jak i zaprzyjaźnionego z zespołem profesora Bohdana Boguszewskiego. W szczecińskiej Bazylice Archikatedralnej św. Jakuba i w berlińskiej Bazylice św. Jana Chrzciciela zespół zagra w roku 2018 Symfonię h-moll op. 24 Polonia.
Profesor Bohdan Boguszewski
Współtwórca i dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Sacrum Non Profanum, prowadził koncerty w większości krajów Europy oraz w Stanach Zjednoczonych z udziałem wybitnych artystów, takich jak Andrzej Chorosiński, Julian Gembalski, Kevin Kenner, Olga Kern, Konstanty Andrzej Kulka, Adam Makowicz, Szymon Nehring, Bartłomiej Nizioł, Piotr Paleczny, Patrycja Piekutowska i Agata Szymczewska.
Oklaskiwano go w kopenhaskim Konserwatorium Królewskim, w Filharmonii Berlińskiej, Filharmonii oraz Katedrze Lwowskiej, Studiu im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie i w siedzibie hamburskich filharmoników.
W operach bydgoskiej i na zamku w Szczecinie dyrygował znanymi dziełami, takimi jak Straszny Dwór, Halka, Flis i Verbum Nobile – S. Moniuszki, Traviata, Rigoletto – G. Verdiego, Madame Butterfly, Tosca, Cyganeria – G. Pucciniego, Eugeniusz Oniegin – P. Czajkowskiego, Carmen – G. Bizeta, Cyrulik Sewilski – G. Rossiniego, Wesoła wdówka, Cygańska miłość – F. Lehára, Baroncygański – J. Straussa, Ptasznik z Tyrolu – K. Zellera.
Z Orkiestrą Academia nagrał sześć płyt kompaktowych. W roku 2010 zamykał nowojorski Międzynarodowy Rok Chopinowski w Lincoln Center i Carnegie Hall. Dyrygował wówczas utwory F. Chopina interpretowane przez Olgę Kern, Adama Makowicza, Jerzego Stryjniaka i Sławomira Wilka.
Za wyjątkowe wydarzenie artystyczne Szczecina uznano inaugurację festiwalu Sacrum Non Profanum z roku 2013, kiedy to poprowadził w obecności Krzysztofa Pendereckiego dzieło Mistrza Powiało na mnie morze snów, pieśnizadumy i nostalgii.
Spośród wielu odznaczeń dyrygent ceni szczególnie Wielki Order Świętego Ottona z Bambergu i dwukrotnie przyznany medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis.
Obchodzimy dziś 74 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
O godzinie 17:00 1 sierpnia 1944 roku jednostki Okręgu Warszawskiego AK oraz oddziały dyspozycyjne KG AK zaatakowały niemieckie obiekty we wszystkich dzielnicach okupowanej Warszawy. Rozpoczęło się Powstanie Warszawskie, ostatnia podjęta przez struktury Państwa Podziemnego akcja mająca na celu utrzymanie suwerenności i niepodległości. Z tej też okazji w 70 rocznicę (2014) miała miejsce w naszej Misji wystawa przybliżająca te ważne wydarzenia w życiu naszym i naszej Ojczyzny. Zapraszamy do jej obejrzenia w formie wirtualnej...>>>
Przełomowym, elementem tegorocznych ( miało to miejsce w 2014 roku) uroczystości oraz relacji polsko-niemieckich jest niezależnie od naszej, otwarcie w Berlinie przez Muzeum Powstania Warszawskiego wystawy "Powstanie Warszawskie 1944" . Drugim organizatorem jest niemiecka Topografia Terroru. Warto dodać, że ekspozycja pokazana jest w szczególnym miejscu - w muzeum "Topografii Terroru" Niederkirchnerstraße 8, 10963 Berlin, gdzie 70 lat temu mieściło się dowództwo SS oraz Gestapo.
Co roku prosimy o przeżycie sierpnia bez alkoholu. Jednak w tym jubileuszowym roku chcemy zaprosić Polaków do ambitniejszego działania, do ambitniejszej drogi. Czas od soboty 4 sierpnia do niedzieli 11 listopada 2018 roku to 100 dni. W tym roku odważnie prosimy: niech będzie to 100 dni abstynencji – czytamy w Apelu Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych.
Autorzy apelu podkreślają, że wolność kosztowała życie wielu Polaków, a dziś takie poświęcenie nie jest konieczne. „Ale by chronić wolność i wspierać rozwój Polski i Polaków, musimy sobie wyznaczać ambitne cele. Jednym z nich jest właśnie ochrona trzeźwości. Św. Jan Paweł II mówił nam, że +prawdziwy egzamin z wolności jest dopiero przed nami+. To prawda. Nie możemy zawieść w tej tak ważnej sprawie. Dlatego podejmijmy to wezwanie: 100 dni abstynencji na stulecie niepodległości. To jest naprawdę egzamin z wolności i miłości do Ojczyzny!”.
W Apelu przypomniano jak wiele szkód w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym
wyrządza alkohol i kultura jego spożywania. „W domach, w których rodzice piją nadmiernie alkohol, często nie wystarcza pieniędzy na zaspokojenie podstawowych potrzeb, w tym na zakup chleba” – wskazują członkowie Zespół KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych. Dodają, że wielu bohaterów walczących o wolność Polski zdawało sobie sprawę, że troska o trzeźwość Polaków jest fundamentem walki o niepodległość.
„Stanowi także podstawę jej utrzymania. I chociaż sto lat temu spożywaliśmy zaledwie 1 litr czystego alkoholu rocznie na osobę, to troska o trzeźwość Narodu była priorytetem w działaniach wielu polskich patriotów, chociażby generała Józefa Hallera, abstynenta, aktywnego działacza na rzecz trzeźwości. A jak jest dziś, po stu latach? Dzisiaj ze smutkiem, ale i z przerażeniem trzeba powiedzieć, że spożywamy 10 razy więcej alkoholu, niż wtedy. Przypomnijmy, że alkohol nie jest substancją konieczną do życia, która ma być dostępna zawsze i wszędzie. Jest substancją psychoaktywną, narkotykiem, który jest tak groźny, bo sprzedawany legalnie i prawie wszędzie” – czytamy w Apelu.
Jego autorzy zaznaczają, że pijaństwo zagraża także osiągnięciu wielu ambitnych celów narodowych. „Chcemy, by rodziło się jak najwięcej dzieci w silnych i stabilnych rodzinach. Tymczasem alkohol to jedno z największych zagrożeń dla rodziny, to źródło rozwodów, przemocy i dramatów. Chcemy rozwijać się gospodarczo, a jednocześnie co roku marnotrawimy miliardy złotych na pokrycie kosztów nadmiernego spożycia alkoholu. Mamy ambicję być społeczeństwem zdrowym, a alkohol powoduje liczne choroby, w tym nowotwory. Alkohol odbiera rocznie życie tysiącom Polaków. Chcemy być społeczeństwem praworządnym, a tymczasem nadużywanie alkoholu jest jednym z głównych czynników popełniania przestępstw, zwłaszcza tych najcięższych” – podkreśla członkowie Zespół KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych.
Nie chcemy rozdrapywać ran, które i tak wciąż krwawią, nie chcemy też powstania nowych, ale jednocześnie zapominać też nie można. To jest niedopuszczalne, to jest nie do pomyślenia. Chcemy się modlić za tych, którzy zginęli. Będę zawsze to powtarzał: chcemy dokończyć sprawowanie tych mszy świętych, które niegdyś zostały przerwane i pozostają niedokończone. Ginęli ludzie w kościołach i ginęli księża przy ołtarzach. Czy mamy prawo o tym zapomnieć? Mówiąc słowami psalmu: „Czy mogę zapomnieć o tobie Jeruzalem? Gdybym zapomniał o tobie, to niech uschnie moja prawica i język przyschnie do podniebienia!”
ks. bp Marcjan Trofimiak
W 75. rocznicę ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu, zapraszamy na Mszę św. w intencji Ofiar. Będziemy błagać Boga, by człowiek nie dopuszczał się tak strasznych zbrodni, by nigdy żaden naród nie występował przeciwko drugiemu narodowi, by Bóg zlitował się nad nami i obdarzył nas POKOJEM.
W 75. rocznicę ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu , Polacy skupieni w Polskiej Misji Katolickiej, chcąc przypomnieć społeczeństwu Berlina tamte tragiczne wydarzenia, mają zaszczyt zaprosić na wystawy :
„Niedokończone Msze wołyńskie.
Martyrologium duchowieństwa wołyńskiego – ofiar zbrodni nacjonalistów ukraińskich w czasie II wojny światowej” wystawa udostępniona przez Stowarzyszenie Civitas Christiana i Instytut Pamięci Narodowej w Lublinie. To opowieść o tragicznych wydarzeniach, które rozegrały się na Wołyniu w 1943 roku, a swój początek miały w drugą niedzielę lipca.
Ukraińska Powstańcza Armia zaatakowała wówczas również katolickie świątynie. Zginęli zgromadzeni w nich wierni oraz duchowni. Prezentowane plansze zawierają życiorysy i zdjęcia dwudziestu pięciu księży, zakonnic i zakonników zamordowanych przez bandy UPA w czasie rzezi na Wołyniu w 1943 roku. Większość z nich nie ma do dziś swoich grobów. Choć ginęli w straszliwych męczarniach, nieraz przed ołtarzem w czasie Eucharystii, płacąc cenę życia za to, że nie opuścili swoich parafian w obliczu śmiertelnego zagrożenia, żaden z kresowych księży męczenników nie doczekał się jeszcze beatyfikacji. Wystawa jest hołdem pamięci duchownym, którzy zginęli na Kresach za wiarę i za Polskę.
„Wołyń-Ziemia znaczona polską krwią „
wystawa przygotowana przez pracowników Muzeum Wsi Kieleckiej – Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie. Wystawa składa się z 36 plansz zawierających zdjęcia i dokumenty przedstawiające życie mieszkańców Wołynia w latach 1939-1947, w szczególności ludności wiejskiej, podczas dwóch okupacji-radzieckiej i niemieckiej. Ekspozycja ukazuje w szczególności jedną z największych w historii naszego narodu czystek etnicznych dokonanych na Polakach mieszkających na tym terenie przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Według współczesnych szacunków na samym tylko Wołyniu wymordowano ponad 60.000 Polaków w 1086 akcjach pacyfikacyjnych. Oprócz fotografii i fotokopii dokumentów prezentowane są wspomnienia naocznych świadków . Jesteśmy przekonani, że uroczystości będą okazją do przypomnienia tej tak długo przemilczanej tragedii , która wydarzyła się 70 lat temu. Oddadzą należytą cześć i przywołają pamięć pomordowanych "Nasza pamięć jest ich jedynym grobem"
Ewa Siemaszko, Stanisław Filipowicz - Wołynskie łuny
audycja Antoniego Szybisa - Polskie Radio
Ludobójstwo na Wołyniu
Nie nawołujemy do nienawiści, nie nawołujemy do zemsty. Apelujemy o PAMIĘĆ i sprawiedliwą ocenę historii, która ofiarom tych makabrycznych rzezi się po prostu od nas - współczesnych Polaków i Polski jako państwa - należy. Przez kilkadziesiąt lat przemilczania tej zbrodni dziś spoczywa na nas obowiązek przypominania o losach Polaków na Kresach i dbania, by prawda nie została zafałszowana, ani wykorzystana do politycznych doraźnych rozgrywek. Musimy tę prawdę poznać. Historię czas poznać, winnych osądzić - jeśli nie żyją, to potępić - i ułożyć dobre stosunki z Ukrainą. Taka jest racja stanu Polski. Rzeź wołyńska – masowa zbrodnia ,czystka etniczna, ludobójstwo dokonana przez nacjonalistów ukraińskich (przy aktywnym częstym wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej ) wobec mniejszości polskiej byłego województwa wołyńskiego II RP w okresie od lutego 1943 do lutego 1944.
Ofiarami mordów, których kulminacja nastąpiła w lecie 1943, byli Polacy, w dużo mniejszej skali Rosjanie, Ukraińcy, Żydzi, Ormianie, Czesi i przedstawiciele innych narodowości zamieszkujących Wołyń. Nie jest znana dokładna liczba ofiar, historycy szacują , że zginęło ok. 50–60 tys. Polaków i w odwecie 2-3 tysiące Ukraińców .Analogiczna czystka etniczna została przeprowadzona przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii na terenie Małopolski Wschodniej w pierwszej połowie 1944 roku.
Tło wydarzeń
W wyniku agresji Niemiec i ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 r., po okupacji całości terytorium II Rzeczypospolitej przez Wehrmacht i Armię Czerwoną i ustaleniu w dniu 28 września 1939 r. w pakcie o granicach i przyjaźni pomiędzy III Rzeszą a ZSRR granicy niemiecko-sowieckiej na okupowanym terytorium Polski, tereny województwa wołyńskiego znalazły się pod okupacją ZSRR. Po ataku Niemiec na ZSRR Wołyń został włączony do utworzonego 1 września 1941 r. Komisariatu Rzeszy Ukraina. Hitler zgodnie ze swoją polityką wschodnią traktował Ukrainę jako zaplecze materialne III Rzeszy i nie przewidywał istnienia tam administracji innej niż niemiecka. Głównym jego celem była eksploatacja gospodarcza, której podstawą były wysokie kontyngenty nakładane na ludność .
Po rozpoczęciu likwidacji gett i masowej zagłady ludności żydowskiej (początek 1942), ukraińska policja pomocnicza współdziałała z SS i policją niemiecką przy obławach w gettach i konwojowaniu Żydów do miejsc egzekucji, również niejednokrotnie uczestnicząc w egzekucjach. W Holocauście zostało zamordowanych przez aparat przemocy III Rzeszy około 150 tys. Żydów na Wołyniu i 455 tys. w Małopolsce Wschodniej. Ludobójstwo dokonane publicznie przez niemieckiego okupanta na Żydach, było kolejnym – po masowych deportacjach, aresztowaniach i masowych morderstwach ludności Kresów Wschodnich dokonanych również publicznie w okresie okupacji sowieckiej 1939–1941 przez NKWD – dowodem na amoralność i "skuteczność" masowych prześladowań i zbrodni dokonywanych instytucjonalnie przez państwa-okupantów i skierowanych przeciw całym grupom narodowościowym lub społecznym. Stwarzało to w konsekwencji klimat społecznej obojętności dla przemocy, zbrodni i wreszcie zbrodni na skalę masową – ludobójstwa. Zagłada Żydów stała się dla ukraińskich nacjonalistów przykładem, jak można usunąć Polaków.
W wyniku zbrodni sowieckich i niemieckich, zsyłek, wyjazdów na roboty do Rzeszy, liczba ludności Wołynia spadła z szacowanych 2,3 mln w sierpniu 1939 roku do niespełna 2 mln w styczniu 1943 roku. Oprócz Żydów, relatywnie największe straty poniosła mniejszość polska - ubytek około 45 tysięcy osób, w tym wiele jednostek przywódczych, o przygotowaniu wojskowym i organizacyjnym. W 1942 roku Niemcy szacowali liczbę Polaków na Wołyniu na 306 tysięcy, co stanowiło 14,6% ogółu ludności.
W 1942 bezwzględne postępowanie władz niemieckich (wysokie kontyngenty, rabunkowa gospodarka, egzekucje) doprowadziło do żywiołowego rozwoju ruchu partyzanckiego na Wołyniu. Oprócz grup nie związanych z żadną organizacją polityczną i partyzantki radzieckiej, powstały trzy ukraińskie formacje partyzanckie: tzw. pierwsza UPA (największa), oddziały wojskowe OUN-M, oraz drobne oddziały OUN-SD (OUN-R, później OUN-B). W marcu i kwietniu 1943 nastąpiła na Wołyniu masowa dezercja policjantów Ukraińskiej Policji Pomocniczej. Część dezerterów zasiliła oddziały OUN-B, OUN-M i UPA. Dezerterujący policjanci dopuszczali się zbrodni na wybranych Polakach . Akcja ta nosiła znamiona realizacji postanowień OUN-B o rozpoczęciu walki zbrojnej i planu usunięcia polskiej ludności Wołynia.
Decyzja o eksterminacji Polaków
Plany OUN podczas wojny i polityka narodowościowa, którą zamierzał wprowadzić rząd Stećki zakładały usunięcie Polaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej. Zamierzano przy tym wspomóc się prowokowanymi wystąpieniami chłopskimi. Wobec inteligencji miano zastosować tę samą politykę, którą wprowadzali w życie Niemcy . Postanowiono prowadzić politykę faktów dokonanych i usunąć polską ludność ze spornych terenów, aby przed ewentualnymi rozmowami międzynarodowymi na temat granic, teren do którego OUN-B rościła swoje żądania, był czysty etnicznie. Wpływ na taką decyzję miała również zagłada Żydów. Jeden z dowódców UPA tak oceniał sytuację:
„Z dniem 1 marca 1943 r. przystępujemy do powstania zbrojnego. Jest to działanie wojskowe i jako takie skierowane jest przeciwko okupantowi. Obecny jednak okupant jest przejściowym, nie należy więc tracić sił w walce z nim. Właściwy okupant to ten, który nadchodzi [ZSRR]. Jeśli chodzi o sprawę polską, to nie jest to zagadnienie wojskowe, tylko mniejszościowe. Rozwiążemy je tak, jak Hitler sprawę żydowską. Chyba że usuną się sami .“
Organizacja mordów, ich przebieg, rozmiary, zasięg terytorialny oraz cele i motywy, jakie tej akcji przyświecały, uprawniają do stwierdzenia , iż na terenie Wołynia w latach 1939–1945 doszło do zbrodni ludobójstwa . Zbrodnie były dziełem Ukraińskiej Powstańczej Armii, wzmocnionej w marcu i kwietniu 1943 przez dezerterów z Ukraińskiej Policji Pomocniczej, wspomaganej przez ukraińskie chłopstwo zwane czernią, Samoobronni Kuszczowi Widdiły i Służbę Bezpeky OUN-B .
Opis zbrodni
Zasadniczo można wyróżnić trzy rodzaje napadów:
napady na pojedyncze osoby oraz małe grupki udające się do innych miejscowości, lub pracujące w polu lub lesie
napady na małe skupiska Polaków, złożone z kilku, kilkunastu rodzin, zamieszkujące w ukraińskich wsiach, lub położone na uboczu kolonie
napady na duże skupiska ludności polskiej, wymagające skoncentrowania większych sił.
Dwa pierwsze rodzaje napadów były dziełem Służby Bezpeky OUN lub oddziałów UPA. Trzeci rodzaj wymagał mobilizowania ukraińskiej ludności cywilnej uzbrojonej w białą broń lub sprzęty gospodarskie.
Początki zbrodni
Do grudnia 1942 następowały mordy na pojedynczych osobach i rodzinach polskich. Ofiarami byli głównie Polacy zatrudnieni w niemieckiej administracji rolnej i leśnej , a następnie ludność wiejska, głównie we wschodnich powiatach Wołynia. Za pierwszy masowy mord rzezi wołyńskiej Instytut Pamięci Narodowej uznaje masakrę w dniu 9 lutego 1943 w polskiej kolonii Parośla Pierwsza (gm. Antonówka, powiat sarneński). Oddział UPA Hryhorija Perehijniaka "Dowbeszki-Korobki" zamordował tam 173 Polaków. W nocy z 26 na 27 marca 1943 oddziały UPA podległe Iwanowi Łytwyńczukowi - "Dubowemu" zabiły co najmniej 179 osób w Lipnikach . 23 kwietnia 1943 oddział UPA pod osobistym dowództwem "Dubowego" zabił około 600 osób w Janowej Dolinie (gm. Bereźne, powiat kostopolski) .
Również maj nie był spokojny: 12 maja w powiecie sarneńskim spalono wsie: Ugły, Konstantynówkę, Osty, Ubereż. 24 maja we wsi Niemodlin w pow. kostopolskim zamordowano 170 osób. W nocy z 24 na 25 maja 1943 spalono wszystkie dwory i folwarki w powiecie włodzimierskim. 28 maja 600-osobowy oddział UPA spalił wieś Staryki i wymordował wszystkich jej mieszkańców. Do lipca 1943 w powiecie horochowskim dokonano napadów na 23 wsie polskie, w powiecie dubieńskim – na 15, w powiecie włodzimierskim – na 28 wsi.
Fala napadów rozpoczęta na wschodzie Wołynia przesuwała się systematycznie w kierunku zachodnim. Eksterminacja ludności polskiej w maju-czerwcu 1943 rozszerzyła się na powiaty dubieński, łucki i zdołbunowski, a w lipcu 1943 objęła wszystkie, poza powiatem lubomelskim ziemie Wołynia..
Najwięcej mordów dokonano latem 1943. Mordy niejednokrotnie miały miejsce w niedziele. Ukraińcy wykorzystywali fakt, że ludność polska gromadziła się podczas mszy w kościołach, więc często kościoły były otaczane, a wierni przed śmiercią niejednokrotnie torturowani w okrutny sposób (np. przecinanie ludzi na pół piłą do drewna, wyłupywanie oczu, palenie żywcem).
Na 15 lipca (mając błędne informacje, że antypolska akcja zaplanowana jest na 20 lipca) Armia Krajowa zaplanowała przeprowadzenie antyukraińskiej akcji, polegającej na likwidacji aktywistów OUN-B, a mającej udaremnić akcję ukraińską. Całkowitym zaskoczeniem było wcześniejsze rozpoczęcie akcji przez Ukraińców.
Wcześniej polskie podziemie podjęło próbę negocjacji z UPA w celu powstrzymania fali mordów. Wstępne rozmowy z lokalnym dowódcą SB OUN Szabaturą przeprowadzono w okolicach Świnarzyna 7 lipca 1943 roku. Na następne spotkanie w dniu 10 lipca 1943 udała się delegacja z pełnomocnikiem Okręgowej Delegatury Zygmuntem Rumlem ps. "Krzysztof Poręba" na czele oraz przedstawicielem Okręgu Wołyńskiego AK Krzysztofem Markiewiczem ps. "Czort" i woźnicą Witoldem Dobrowolskim. Markiewicz znał Szabaturę z czasów szkolnych; w geście dobrej woli Polacy zrezygnowali ze zbrojnej obstawy. Po przybyciu na miejsce spotkania (wieś Kustycze) wszyscy trzej zostali przez Ukraińców aresztowani i w okrutny sposób zamordowani .
Krwawa niedziela
O świcie (godzina 3:00 nad ranem) 11 lipca 1943 oddziały UPA dokonały skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, głównie w powiatach horochowskim i włodzimierskim ,pod hasłem Śmierć Lachom . Po otoczeniu wsi, by uniemożliwić mieszkańcom ucieczkę, dochodziło do rzezi i zniszczeń. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, kos, pił, noży, młotków i innych narzędzi zbrodni. Polskie wsie po wymordowaniu ludności były palone, by uniemożliwić ponowne osiedlenie. Była to akcja dobrze przygotowana i zaplanowana. Na przykład, akcję w pow. włodzimierskim poprzedziła koncentracja oddziałów UPA w lasach zawidowskich (na zachód od Porycka), w rejonie Marysin Dolinka, Lachów oraz w rejonie Zdżary, Litowież, Grzybowica. Na cztery dni przed rozpoczęciem akcji we wsiach ukraińskich odbyły się spotkania, na których uświadamiano miejscową ludność o konieczności wymordowania wszystkich Polaków. Rzeź rozpoczęła się około godz. 3 rano 11 lipca 1943 od polskiej wsi Gurów, obejmując swoim zasięgiem: Gurów Wielki, Gurów Mały, Wygrankę, Zdżary, Zabłoćce – Sądową, Nowiny, Zagaję, Poryck, Oleń, Orzeszyn, Romanówkę, Lachów, Swojczów, Gucin i inne. We wsi Gurów na 480 Polaków ocalało tylko 70 osób; w kolonii Orzeszyn na ogólną liczbę 340 mieszkańców zginęło 270 Polaków; we wsi Sądowa spośród 600 Polaków tylko 20 udało się ujść z życiem, w kolonii Zagaje na 350 Polaków uratowało się tylko kilkunastu.Również tego dnia rano 20-osobowa grupa napastników weszła w czasie mszy św. do kościoła w Porycku, gdzie w ciągu trzydziestu minut zabito ok. 100 ludzi, wśród których były dzieci, kobiety i starcy. Bandyci wymordowali wówczas wszystkich (ok. 200) Polaków mieszkających w Porycku. Podobne ataki na kościoły przeprowadzano w innych miejscowościach.
Zabójstw dokonywano z wielkim okrucieństwem. Wsie i osady polskie ograbiono i spalono. Po dokonanych masakrach do wsi na furmankach wjeżdżali chłopi z sąsiednich wsi ukraińskich, zabierając całe mienie pozostałe po zamordowanych Polakach. Główna akcja trwała do 16 lipca 1943. W całym zaś lipcu 1943 celem napadów stało się co najmniej 530 polskich wsi i osad. Wymordowano wówczas siedemnaście tysięcy Polaków, co stanowiło kulminację czystki etnicznej na Wołyniu.
Sierpień 1943
W sierpniu kontynuowano antypolską akcję w miejscowościach, które z różnych przyczyn ludobójstwo ominęło. Początek miesiąca był względnie spokojny - prawdopodobnie dano Polakom czas na dokończenie żniw, by można było zagarnąć gotowe zbiory. Doszło jednak do zbrodni w Leonówce; zginęło około 150 Polaków. Do zmasowanej akcji przypominającej atak z 11 lipca doszło w dniach 28-31 sierpnia, kiedy zaatakowano 85 miejscowości, głównie w powiatach kowelskim, włodzimierskim i nietkniętym dotąd przez rzezie powiecie lubomelskim . 29 sierpnia UPA przeprowadziła akcję we wsiach Ostrówki i Wola Ostrowiecka w powiecie lubomelskim. Zabito wszystkich Polaków, spalono wszystkie budynki, zrabowano mienie i zwierzęta gospodarskie. W wyniku tej akcji we wsi Wola Ostrowiecka zginęło 529 osób, w tym 220 dzieci w wieku do 14 lat, a we wsi Ostrówki zamordowano 438 osób, w tym 246 dzieci do lat 14. Łącznie w sierpniu 1943 dokonano napadów na 301 miejscowości i zamordowano co najmniej 8280 Polaków .
Przełom 1943/1944
Po okresie względnego uspokojenia sytuacji w październiku-listopadzie 1943, pod koniec roku, szczególnie w czasie świąt Bożego Narodzenia na terenach całego Wołynia nastąpiła nowa fala zbrojnych antypolskich akcji nacjonalistów ukraińskich. Grupy UPA, wspomagane przez miejscową ludność ukraińską, uderzyły na skupiska ludności polskiej i bazy samoobrony w powiatach: rówieńskim, łuckim, kowelskim i włodzimierskim (tzw. "krwawe świętowanie").
Do ostatniej fali napadów na Wołyniu doszło na początku 1944 r. Korzystając z wycofywania się garnizonów niemieckich przed następującą Armią Czerwoną, oddziały UPA i bojówki OUN atakowały pozbawioną obrony polską ludność. 2 lutego 1944 na drodze między Kuśkowcami Wielkimi a Śniegorówką zamordowano 129 uchodźców z Łanowiec. 13 lutego w kilku miejscowościach położonych w pobliżu Włodzimierza Wołyńskiego zabito łącznie około 140 Polaków. W tym samym miesiącu w klasztorze w Wiśniowcu bojówka SB OUN zamordowała około 300 osób, głównie kobiet i dzieci .
W ocenie T. Snydera do grudnia z rąk UPA zginęło blisko 40 tys. Polaków .
Wiosną 1944 oddziały UPA przeniosły ciężar swych działań na ziemię lwowską i Podole, liczniej niż Wołyń zamieszkane przez Polaków . Ponadto na lewym brzegu Bugu doszło do eskalacji partyzanckich walk polsko-ukraińskich.
Polska samoobrona
Wraz ze wzrostem zagrożenia napadami ukraińskimi na polskie wsie, na przełomie 1942/1943 zaczęły powstawać samorzutnie pierwsze oddziały samoobrony. Były one nieliczne, słabo uzbrojone i ich działalność ograniczała się do patrolowania okolicy i ostrzegania przed atakiem. W 1943 roku na Wołyniu powstało nieco ponad 100 ośrodków samoobrony kierowanych w początkowej fazie ich tworzenia przez władze cywilne.
Drugą dużą bazę zorganizowano w Przebrażu. Wieś zamieniono w obóz warowny. Siły samoobrony stanowił batalion w składzie 4 kompanii. W organizacji samoobrony, uzbrojeniu i przeszkoleniu jej członków pomocy udzielił Inspektorat Łuck AK. Latem 1943 siły w Przebrażu to już siedem kompanii i szwadron zwiadu konnego. Ogółem około 1 000 ludzi stanęło pod bronią.
W rejonie na południu od Kowla zorganizowano placówki samoobrony we wsiach: Zasmyki, Janówka, Radomle, Lityń, Ossa, Wierzbiczno, Suszybaba, Lublatyn, Zielona, Różyn, Stara i Nowa Dąbrowa.
Na północ od Włodzimierza Wołyńskiego utworzono samoobronę we wsiach: Spaszczyzna, Wodzinów, Wodzinek, Bielin, Sieliski, Aleksandrówka, Marianówka. Do największych baz samoobrony należały: Przebraże, Huta Stepańska, Pańska Dolina, Stara Huta, Zasmyki, Bielin. Mniejsze ośrodki nie wytrzymały naporu ukraińskich nacjonalistów i zostały zniszczone. Tylko z niektórych mieszkańcy wsi zdołali przedostać się do miast lub większych ośrodków samoobrony.
Ta taktyka nie zapobiegała mordom, dlatego też w lipcu 1943, Okręgowa Delegatura Rządu na Wołyniu wydała instrukcje o tworzeniu baz samoobrony i oddziałów partyzanckich. Była to inicjatywa spóźniona, gdyż w lipcu 1943 ofiarami ludobójstwa padło już około 30 tys. polskiej ludności cywilnej. Z powstałych pojedynczych placówek samoobrony do wkroczenia na tereny Wołynia przetrwało tylko kilkanaście, natomiast w przypadku większych baz samoobrony (składających się z kilku sąsiednich wsi polskich otoczonych różnego rodzaju umocnieniami polowymi) wspomaganych przez oddziały partyzanckie na ogólną liczbę 16, rozbite przez UPA zostały tylko dwie. W styczniu 1944 z oddziałów partyzanckich na tym terenie utworzono 27 Wołyńską Dywizję Piechoty. Powstanie samoobrony na Wołyniu poważnie ograniczyło rozmiary polskich strat, ale nie zapobiegło ludobójstwu Polaków.
Polska reakcja
Jeszcze w roku 1943 część Polaków, która ocalała z napadów na swoje wsie i wstąpiła do oddziałów niemieckiej policji , bądź do radzieckich oddziałów partyzanckich dokonywała - w ramach nowych jednostek - pacyfikacji wsi ukraińskich . W rezultacie w tekstach propagandowych OUN i UPA pojawiły się oskarżenia Polaków o kolaborację z ZSRR i III Rzeszą .
Na początku stycznia 1944 roku, po przekroczeniu przez Armię Czerwoną przedwojennej granicy Polski dowództwo AK zarządziło mobilizację oddziałów partyzanckich na Wołyniu i podjęło decyzję o rozpoczęciu akcji Burza. 28 stycznia 1944 r. utworzono 27 Wołyńską Dywizją Piechoty AK .
Oprócz działań przeciwko Niemcom, dywizja przeprowadziła 16 większych akcji bojowych przeciw oddziałom UPA, usuwając częściowo zagrożenie dla polskiej ludności cywilnej na zachodzie Wołynia .
Szacowana liczba ofiar
Dokładne określenie liczby Polaków pomordowanych w rzezi wołyńskiej napotykało przez lata na trudności. Jednym z powodów był fakt, że niektóre miejscowości zostały zrównane z ziemią, a wszyscy ich mieszkańcy wymordowani. Mordów dokonywano na terenach ogarniętych wojną partyzancką i chaosem; często zbrodni nikt nie dokumentował. Wielu świadków, którzy ocaleli z rzezi, uciekło z terenów Wołynia bądź zostało wywiezionych na roboty do Rzeszy, skąd później rozproszyli się po Polsce i świecie. W PRL nie ścigano zbrodni na Wołyniu w konsekwencji utraty Kresów na rzecz ZSRR a na prywatne zbieranie świadectw o zbrodniach zezwolono dopiero w latach 80 .
Według badań przeprowadzonych przez Władysława i Ewę Siemaszków, na Wołyniu liczba udokumentowanych ofiar polskich wyniosła 36.543–36.750 znanych z nazwiska Polaków, oraz dalsze od ok. 13.500 do ponad 23.000 ofiar, których okoliczności śmierci nie są znane, co daje szacunkową liczbę 50–60 tys. zamordowanych Polaków .
Liczba 50-60 tys. zamordowanych Polaków na Wołyniu jest obecnie (2006 rok) uznawana za najbardziej realną przez polskich historyków , z czego 15 tys. do lipca 1943, zaś 17 tys. w lipcu 1943. Duża grupa ludności polskiej szukała schronienia w miastach pod opieką Niemców, ok. 5–7 tys. trafiło do partyzantki sowieckiej. Łączne straty ludności polskiej Wołynia obejmujące zabitych, rannych, deportowanych (i zamordowanych po aresztowaniu) przez NKWD w latach 1939–1941 na Syberię i do Kazachstanu (ok. 45 tys. ludzi), zamordowanych przez NKWD w więzieniach w łucku,Równem i pomniejszych w czerwcu 1941 wywiezionych na roboty do Niemiec (do czerwca 1943 – 25 tys. Polaków), zamordowanych w czasie pacyfikacji przez policję niemiecką i uciekinierów wyniosły w okresie 1939–1945 około 150 tysięcy osób. Polskie podziemie (Okręgowy delegat rządu) w raporcie z 7 października 1943 r. (a więc po największej fali mordów) oceniało liczbę ludności polskiej na 170 tys. skupionej w 11 miastach powiatowych oraz w 25 bazach obronnych. Na obszarze województw lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego w analogicznych napadach zginęło od 20-25 tys. do ok. 70 tys. Polaków, w województwach poleskim i lubelskim 10–20 tys. – w sumie wraz z wołyńskim ofiarami czystek etnicznych padło ponad 130 tys. (Ewa Siemaszko) osób narodowości polskiej. Natomiast w działaniach odwetowych strony polskiej według Grzegorza Motyki na Wołyniu zginęło ok. 2–3 tysięcy Ukraińców. Grzegorz Hryciuk szacuje tę wielkość na 2–2,2 tys. Osób , Wołodymyr Serhijczuk mówi ogólnie o "kilku tysiącach".
Ryszard Szawłowski w artykule Genocidum atrox, publikowanym również jako Trzy ludobójstwa postawił tezę o równoważności zbrodni dokonanych przez III Rzeszę, ZSRR i nacjonalistów ukraińskich, przy nadaniu zbrodniom ukraińskim klasyfikacji wyższej od zbrodni niemieckich i sowieckich, oraz o przyznaniu temu mordowi specjalnej kwalifikowanej formy ludobójstwa określanej terminem łacińskim "Genocidum atrox" (ludobójstwo straszne, okrutne).
Ofiary innych narodowości
Nacjonaliści ukraińscy mordowali także Żydów i Ukraińców nieprzychylnych UPA i pomagających Polakom, oraz likwidowali kolaborantów w okresie pierwszej okupacji sowieckiej 1939-1941. Wiele ofiar było też wśród osób z małżeństw mieszanych. Według wyliczeń Siemaszków na Wołyniu podczas w latach 1941–1945 r. z rąk nacjonalistów ukraińskich zginęło: 846–847 Ukraińców, 1210 Żydów, 342 Czechów, 135–136 Rosjan i 70 osób jeszcze innej narodowości . Są to jednak dane dalece niepełne.
Ofiarami czystki etnicznej była również niewielka społeczność polskich Ormian w Galicji, mordowanych za przywiązanie do polskości (pamiętano, że arcybiskup ormiański Józef Teodorowicz zdecydowanie opowiadał się za przynależnością Lwowa do Polski). W dniach 19-21 kwietnia 1944 r. w Kutach nad Czeremoszem na Pokuciu (zwanych małą stolicą Ormian polskich), zamordowano ok. 500 polskich Ormian i Polaków .
Likwidować ślady polskości
Zniszczyć wszystkie ściany kościołów i innych polskich budynków kultowych, Zniszczyć drzewa przy zabudowaniach tak, aby nie pozostały nawet ślady,że tam kiedykolwiek ktoś żył, ale nie niszczyć drzew owocowych przy drogach.
Do 21 XI 1944 roku zniszczyć wszystkie polskie chaty, w których poprzednio mieszkali Polacy
Zwraca się uwagę raz jeszcze na to, że jeżeli cokolwiek polskiego pozostanie,
to Polacy będą mieli pretensje do naszych ziem. Postój, 9.02. 1944 r. Mandriw
Pamięć o rzezi wołyńskiej
Sondaż OBOP z 2003 49% Polaków nie wie nic, 17% "coś słyszało, ale dokładnie nie wie, o co chodzi", 20% "wie, ale mało" a tylko 14% "wie dużo" o ludobójstwie nacjonalistów ukraińskich w latach II wojny światowej.
10 lipca 2003 w 60 rocznicę rzezi wołyńskiej, lider Prawa i Sprawiedliwości, późniejszy premier Jarosław Kaczyński powiedział: "To, co się stało przed 60 laty na Wołyniu, a później w innych częściach Galicji Wschodniej – to było ludobójstwo! To było ludobójstwo w najczystszym tego słowa znaczeniu! To było ludobójstwo na wielką skalę i każdy, kto nie chce tego powiedzieć, każdy, kto tego po prostu nie mówi – kapituluje przed zbrodnią, zapewnia triumf zbrodniarzom. [...] Jeżeli w jakikolwiek sposób relatywizujemy, zmniejszamy wagę, nie określamy w sposób adekwatny właśnie, czyli jako ludobójstwo, masowego zabijania Polaków – to stwarzamy podstawę do powtórzenia tego rodzaju wydarzeń!"
„ Ocalić od zapomnienia “ relacje świadków
Zbliża się kolejna rocznica tragicznych wydarzeń (ludobójstwa) na Wołyniu. Napisano już wiele słów na ten temat i ja, jako żywy świadek, chcę się podzielić z wszystkimi zainteresowanym i swoją tragedią. Urodziłam się 16 grudnia 1936 roku w miejscowości Hurby, gmina Buderarz, powiat Zdołbunów, województwo Wołyń. Z domu nazywam się Ostaszewska, córka Jana i Marii .
Byłam zbyt mała, aby się bronić i zbyt duża, żeby zapomnieć tragiczny dzień 2 czerwca 1943 roku. Wieczorem tego krytycznego dnia, mama całą piątkę dzieci przygotowywała do snu. Byliśmy w samych koszulkach (dla porządku podaję imiona i wiek mojego rodzeństwa: najstarszy brat, Marcel - 12 lat, siostra Lodzia - 10 lat, Irena - 6,5 roku, siostra Stasia - 4 lata, brat Tadzio - 1,5 roku).
Mieszkaliśmy dość daleko od innych gospodarstw i tego dnia ktoś nas powiadomił, że wiele domów pali się i że banderowcy napadli na Hurby. Wtedy ojciec zdecydował, aby mama z dziećmi uciekła do pobliskiego lasu. Tak też się stało. Marcel wziął na plecy Stasię, Mama najmłodsze z dzieci na ręce, ja zaś trzymając się sukienki Mamy i Lodzia - uciekałyśmy. Dołączyło do nas wielu sąsiadów, wszyscy biegli w kierunku lasu. Ojciec został w domu, aby wynieść cenniejsze rzeczy i trochę żywności.
Uszliśmy może ze 150 metrów, kiedy Mama zauważyła kilku młodych mężczyzn wychodzących z lasu. Każdy miał w ręku siekierę. Mama zaczęła krzyczeć przeraźliwie, abyśmy się chowali. Rozbiegliśmy się wszyscy w zboże na tyle już duże, że pozwalało nam ukryć się. Brat Marcel z siostrą Stasią odbiegł od nas, siostrę Lodzię pociągnęła za sobą jedna z naszych sąsiadek, a ja zostałam z Mamą.
Rozpoczęła się rzeź. Banderowcy uderzali na oślep siekierami i nożami kogo dopadli. Kilku z nich nadjechało na koniach i tratując w poszukiwaniu ofiar zboże - mordowali znalezionych. Kilku banderowców podbiegło do mojej mamy i jeden z nich uderzył ją w głowę siekierą. Mama upadła i wypuściła z rąk brata Tadzia, a ja z przerażenia krzyczałam. Na całym polu był ogromny wrzask i lament, ludzie błagali swoich oprawców o darowanie życia, no bo przecież ich znali. Oprawcy byli jednak bezwzględni. Mama czołgając się, przygarnęła do siebie płaczącego Tadzia i zakrwawionemu dała pierś.
Po niedługiej chwili banderowcy ponownie Wikipediadobiegli do mojej Mamy i podcięli jej gardło. Jeszcze żyła kiedy zdarli z niej szaty i poodcinali piersi. Ja leżałam przytulona do ziemi, chyba ze strachu nawet nie oddychałam. Mama i Tadzio strasznie się męczyli, Mama powyrywała sobie długie włosy z głowy, była strasznie zmieniona, bałam się jej, prosiła o wodę. Jak trochę się uspokoiło pobiegłam na nasz ogród i na listku kapusty przyniosłam trochę wody, ale nie podałam bo już nie jęczała i bałam się jej. W pewnym momencie zobaczyłam straszny ogień i wycie zwierząt, to paliły się nasze zabudowania, bydło i konie chodziły po ogrodzie, a trzoda i drób paliły się razem z budynkami. Przerażona przesiedziałam do rana przy zwłokach Mamy i brata. Zobaczyłam też inne trupy, bardzo się bałam, było mi zimno, byłam tylko w koszulce. Rano postanowiłam pójść do swojej cioci - Marii Terlickiej - myśląc w swej naiwności, że to tylko nas spotkało takie nieszczęście. Jej budynek, nowy, murowany, kryty blachą stał niezniszczony. Na podwórku było dużo koni, ale kiedy usłyszałam głośne rozmowy po ukraińsku uciekłam stamtąd do mojej koleżanki, Stasi Materkowskiej. Jej budynek, nowy, też nie był spalony, a na podwórku także zobaczyłam dużo koni. Weszłam na ganek i chciałam wejść do mieszkania, gdy nagle usłyszałam pijackie krzyki, a jeden z Ukraińców krzyknął: mała Laszka! Strylaj! Wybiegłam do dobrze znanego mi ogródka i weszłam w krzak jaśminu. Siedziałam cichutko i obserwowałam, jak pijani banderowcy wybiegli na podwórko. Nie szukali mnie, powsiadali na konie i ze śpiewem odjechali.
Powoli ze zboża i innych kryjówek zaczęli wychodzić mieszkańcy Hurbów. Znalazła się moja siostra Lodzia, która też została przygarnięta przez ciocię. Stojąc w grupie zauważyliśmy, że z lasu biegnie jakiś mężczyzna. Zaczęliśmy się chować - każdy myślał, że to banderowiec - a to był mój Ojciec. Opowiedział, jak całą noc uciekał przed banderowcami. Uciekł z płonącego domu przez okno i ukrył się pod jakimś mostkiem w lesie. Bardzo rozpaczał na miejscu kaźni Mamy i brata, niedaleko leżał nieżywy brat Marcel i ciężko ranna siostra Stasia. Miała ona dwie dziury w głowie oraz dwie, kłute nożem, dziury w brzuchu. Było widać jelita, jęczała i wołała Mamusię. Pozostali mieszkańcy Hurbów zaczęli grzebać zwłoki najbliższych w miejscu ich śmierci. Ojciec pogrzebał Mamę, dwóch braci i sąsiada w naszym ogrodzie. Mężczyźni połapali swoje konie, było tez kilka wozów i bryczek, które się nie spaliły i zaczęliśmy się szykować do ucieczki, do Mizocza. Na naszym dużym wozie jechał Ojciec, Lodzia, opatulona ranna Stasia, oraz sąsiadka Wasylkowska z dziećmi. Wyjechało kilka furmanek w godzinach wczesnego popołudnia. Ojciec ciągle nas uspokajał, abyśmy nie płakały bo w lesie mogą być banderowcy. Po przebyciu przez nas kilku kilometrów, leśną drogę zastąpili banderowcy krzycząc: "Siuda jidut Lachy". Padły strzały, Tatuś krzyknął abyśmy uciekały, lecz sam nie mógł zejść z wozu, był chyba ranny. Wszyscy rozbiegli się po lesie, ja też usiłowałam biec za siostrą Lodzią i innymi ludźmi, ciągle płacząc i potykając się o gałęzie, które były zbyt duże (a może ja byłam zbyt mała), aby podołać w przerażeniu walce o ocalenie. Zgubiłam uciekających ale w zasięgu moich oczu były wozy z końmi, do których zbiegli się banderowcy, i ja pobiegłam do Tatusia i widziałam, jak go strasznie bili, a ja stałam przy krzaku i niemiłosiernie krzyczałam. Widziałam jak naszej sąsiadce Wasylkowskiej odrąbywali na pieńku głowę. Mój krzyk był tak przerażający, że jeden z banderowców podbiegł do mnie i z rozmachem wbił mi nóż troszeczkę poniżej gardła, a ja dalej krzyczałam i ze strachu nie mogłam się ruszyć z miejsca.
Banderowcy byli zajęci mężczyznami i dobytkiem, krzyczeli po imieniu do Ojca, Ojciec też po imieniu błagał Iwana, aby darował mu życie. Ja też znałam tego Iwana, bo ciągle przychodził do naszego Tatusia jako przyjaciel. Ojca bili po głowie i twarzy, zdarli z niego ubranie, a kiedy mnie po raz drugi ujrzeli, postanowili skończyć ze mną raniąc prawą dłoń nożem i przebijając ją na wylot, a lewą rękę raniąc przed łokciem dwa razy. Upadłam. Jeden z banderowców chwycił mnie za skórę na plecach, tak jak się łapie kota, i tyle ile miał w garści odciął nożem, potem jeszcze dwa razy ugodził mnie nożem w łopatki i wrzucił w ogromny kopiec mrówek. Chyba straciłam przytomność, jak się ocknęłam był dzień, bardzo byłam obolała, a mrówki tak mnie pogryzły, że byłam bardzo opuchnięta a mrówki były w buzi, w nosie i w tych okropnych ranach. Wyczołgałam się z tego mrowiska, chciało mi się pić. Czołgając się zrywałam zielone jeszcze jagody i tak doczołgałam się do drogi i z przerażeniem zobaczyłam obdartego ze skóry, przywiązanego do drzewa człowieka, a to był mój Ojciec. Odrąbana, i leżąca obok głowa sąsiadki Wasylkowskiej pokryta była mrówkami. Po jakimś czasie usłyszałam nadjeżdżające furmanki, bałam się, ale nie miałam siły aby się ukryć. Leżałam przy drodze. Pamiętam jak podniósł mnie żołnierz (niemiecki) a ja prosiłam, żeby mnie nie zabijał. Coś mówił, ale nie rozumiałam. Po chwili zobaczyłam przy mnie mojego wujka Aleksandra Warnawskiego, który tłumaczył Niemcom, że mnie zna, bo wcześniej poznali na drzewie mojego Ojca. Niemcy zaopiekowali się mną układając na wozie i pojąc bardzo słodką kawą, której smak będę pamiętać zawsze. Opowiadano mi, że mieszkańcy którzy się uratowali, uciekli do Mizocza i po trzech dniach wraz z wojskiem niemieckim, postanowili pojechać do Hurby aby zobaczyć co tam się stało.
Tak więc się okazało, że przeleżałam w lesie trzy doby. Na miejscu w Hurbach odnalazła się moja siostra Lodzia, której udało się uciec z lasu. Muszę dodać, że nikt nie zabierał pomordowanych, nie było jak i nie było czasu. Niemcy wyznaczyli bardzo mało czasu na pobyt w naszej wiosce w obawie przed banderowcami. Zwłoki wielu mieszkańców Hurbów były przez Ukrainców ponownie wygrzebane i porozrzucane po polach i ogrodach. Wujek Aleksander Warnawski był mężem siostry mojego Ojca. Mnie i siostrę Lodzię wzięli na wychowanie, ja trafiłam do niemieckiego szpitala w Mizoczu. Długo się leczyłam, rany bardzo ropiały. Mam siedem blizn na ciele, które z biegiem lat przestały mi przeszkadzać, jednak okaleczona psychika daje mi znać o sobie przez całe życie.
Pisząc te trudne dla mnie słowa chcę, aby dotarły do wszystkich. Nie chcę aby zapomniano o tym, co wyrabiali pozbawieni sumienia rizuni ukraińscy, którzy w niewyobrażalnym bestialstwie przewyższyli stokroć GESTAPO i NKWD. Tamci to były organizacje państwowe powołane do niszczenia przeciwników, a banderowcy, którzy dziś mówią, że walczyli z Niemcami i Sowietami, w tchórzowski sposób "wojowali" z Bogu ducha winną ludnością cywilną, to jest ze mną - żywym świadkiem, 6,5-letnią dziewczynką, którą znali i znali jej ojca i całą rodzinę. Tylko bandyci i tchórze walczą z dziećmi i kobietami! Tylko zboczeńcy rozpruwają brzuchy i obcinają piersi, a oni w swoich szkołach w Polsce uczą dzieci ukraińskie, że to byli bohaterowie. Być może, gdyby tak nie kłamali, to byłyby inne stosunki z Ukraińcami, a tak to nie wiem, czy usłyszę proste, ale okazuje się za trudne dla nich słowo: Przepraszam!
Irena Gajowczyk "Głos Kresowian" - nr 11, maj-czerwiec 2003.
Musicie zginąć, nie ma tu dla was miejsca
Do lipca 1943 r, mieszkałem z rodziną w kolonii Rogowicze, gmina Chorów, pow. Horochów. Ojciec mój Aleksander oprócz gospodarstwa rolnego posiadał młyn, siostra Jadwiga, lat 25, panna, była nauczycielką w szkole powszechnej, starszy brat Aleksander, lat 35 był sekretarzem gminy, ja zaś miałem kuźnię. Z Ukraińcami żyliśmy w zgodzie i mimo iż docierały do nas informacje o mordowaniu rodzin polskich przez banderowców uwierzyliśmy zapewnieniom naszych ukraińskich sąsiadów, że nic nam nie grozi, mamy mocną pozycję, przecież oni też korzystają z naszego młyna i kuźni, a brat Aleksander był przez nich ceniony za udzielanie porad agronomicznych.
A jednak przyszli. Była to niedziela 11 lipca 1943 r. Wróciłem do domu z rodzicami Aleksandrem i Agnieszką z d. Bernat oraz siostrą Jadwigą po nabożeństwie z kościoła w Łokaczach. Przyszedł do nas brat Aleksander z żoną Marianną lat 28 i dwuletnią córeczką. Naradzaliśmy się, czy mamy pozostać w swoich domach, czy też jak inne polskie rodziny opuścić dom i przenieść się do Łokacz, gdzie został utworzony oddział samoobrony i czulibyśmy się bezpieczniejsi. Ojciec wyszedł w pole do krów, a matka smażyła jajecznicę na boczku. Widocznie przywiódł ich zapach jedzenia. Weszło ich trzech, nieznanych mi z widzenia, uzbrojonych w karabiny. Zapytali czy cała rodzina jest w domu, zażądali od nas dokumentów, zabrali z portfelami mówiąc, że nam już one nie będą potrzebne. Byliśmy odświętnie ubrani, więc polecili, abyśmy się rozebrali do bielizny. Krzyczeli: Polskie mordy to już koniec z wami, musicie zginąć, nie ma tu dla was miejsca. Matka prosiła ich, aby pozwolili nam pomodlić się przed śmiercią. Zagonili nas z kuchni do pokoju, a kiedy siostra Jadwiga nie uklękła jak inni i na ich krzyki odpowiedziała: my zginiemy, ale i wy zginiecie, nie zbudujecie Ukrainy na krwi niewinnej i bezbronnej ludności polskiej, a okryjecie siebie i naród ukraiński wieczną hańbą, jesteśmy solą tej ziemi, zamiast mordować uczcie się od nas jak żyć godnie i dostatnio – została uderzona przez bandytę lufą karabinu, zachwiała się i upadła na szafę. W tym zamieszaniu matka powiedziała do mnie, abym uciekał. Klęczałem najbliżej okna. Zerwałem się z klęczek i skoczyłem w okno wybijając łokciem szybę. Kiedy byłem za oknem widziałem jak do mnie strzela inny bandyta stojący na obstawie. Zaciął mu się karabin. Wbiegłem za stodołę, gdzie stał banderowiec z rkm a z drugiej strony dwóch z karabinami. Słyszałem strzały, ale na szczęście nie trafili we mnie. Biegłem w stronę Łokacz polami kryjąc się za dziesiątkami żyta. Na pastwisku pasły się konie. Schwyciłem jednego i na oklep pojechałem dalej. Z ukraińskiej wsi Markowicze wyjechała furmanka z 4-5 mężczyznami którzy strzelali w moim kierunku. Konno dojechałem do rzeki, po czym pozostawiłem konia i wpław przeprawiłem się przez rzekę. Tak dotarłem do Łokacz gdzie poinformowałem znajomych Polaków o napadzie. Zgłosiliśmy o tym Niemcom. Następnego dnia Niemcy za obiecane im krowę, jałówkę i świnię zgodzili się wysłać z Łokacz do mojego domu patrol policji niemieckiej, który będzie mnie i grupę moich znajomych ochraniał przy pochówku wymordowanej mojej rodziny.
W pokoju podłoga była we krwi. Nie mogliśmy odnaleźć zwłok. Sąsiad-Ukrainiec powiedział, że ciała pomordowanych leżą w gnojowniku zamaskowane gnojem i słomą. Wszystkie ofiary miały rany postrzałowe z tyłu głowy i w plecach. Odnalazłem swojego ojca w polu, był zszokowany, stracił na bardzo długi czas mowę. Widział z oddali z pola jak banderowcy otaczają nasz dom, słyszał strzały, widział jak uciekam. Zabraliśmy ciała pomordowanych moich bliskich oraz odzież, którą przezornie zakopaliśmy wcześniej w skrzyni na polu i opuściłem na zawsze swoje gniazdo rodzinne.
Eugeniusz Lipkowski
„Masakra wiernych w kaplicy w Chrynowie „
Pamiętam bardzo dobrze, że to była niedziela, moja babcia Rozalia wybrała się jak zwykle do kościoła w Chrynowie. W tym samym czasie do kościoła wybrała się także moja kuzynka Janina Winiarz, pochodząca z polskiej kolonii Smołowa. Obie szły przez las. W drodze nieoczekiwanie spotkały grupy uzbrojonych Ukraińców, którzy zdecydowanie nakazywali zawrócić do rodzinnych domów, w przeciwnym razie, grozili kobietom natychmiastową śmiercią. Babcia Rozalia widząc tak rozjuszonych banderowców, wcale się nie opierała i szybko zawróciła do domu, po temu zapewne uszła z tej rzezi z życiem. Tymczasem Janina, coś próbowała kombinować, może chciała tę wartę, jakoś bokiem obejść i została postrzelona przez Ukraińców w głowę. Straciła wtedy oko, ale szczęśliwie zachowała życie i zdołała jakoś uciec, gdyż ktoś pomógł jej wydostać się z tej opresji.
I gdy one właśnie szczęśliwie uchodziły z życiem, w katolickim kościele w Chrynowie, banderowscy „bohaterowie” rozpoczynali właśnie rzeź niewinnej polskiej społeczności, która przybyła na niedzielne nabożenstwa. Oto wierna relacja tych „bohaterskich zapustów”, spisana przez naocznego świadka pana Zygmunta Abramowskiego, ucznia gimnazjum, wówczas 18 lat, b. mieszkańca Chrynowa. Otóż tej pamiętnej „krwawej niedzieli”, już z samego ranka banderowcy rozstawili gęsto uzbrojone posterunki, wszystkie w niedalekiej okolicy od polskiego kościoła w Chrynowie. Jeszcze nikt nie wiedział po co to robią i dlaczego, ale już wtedy dobrze to nie wyglądało i ludzie zwyczajnie się bali. Wspomina pan Zygmunt Abramowski: „Dnia 11 lipca 1943 r. służyłem do mszy świętej o godz. 9.00. Ksiądz Jan Kotwicki zaniepokojony również wytworzoną sytuacją, bez kazania odprawił szybko mszę świętą i powrócił na plebanię. Ludność wyszła z kaplicy i niebawem zaczęła powracać strwożona, że posterunki banderowców nie pozwalają jej powrócić do domów, zawracając z powrotem do kaplicy. Dodatkowo zaczęła jeszcze przybywać następna ludność na sumę na godz. 11.00.
W międzyczasie przybyła na plebanię pani Płońska ze Stasina, której gospodarstwo położone było niedaleko, prosząc księdza o wyspowiadanie jej bardzo chorego męża. Ksiądz wziął wiatyk i we trójkę: ja, ksiądz i pani Płońska, wyszliśmy do chorego. Niedaleko kaplicy naprzeciw nam ze zboża wyszli banderowcy i początkowo nie chcieli nas przepuścić. Jednakże na prośbę pani Płońskiej i moje wytłumaczenie, że zaraz wracamy na nabożeństwo, bo ludzie czekają, przepuścili nas, obserwując bez przerwy. Po udzieleniu choremu komunii świętej, powróciliśmy z księdzem do plebanii nie zatrzymywani już przez liczne ukraińskie posterunki.
Ksiądz rozpoczął sumę. Ja z moim kolegą Jankiem Żebrowskim, stanęliśmy za drzwiami kaplicy, które otwierały się do wewnątrz. W kaplicy, razem z ludnością zawróconą z poprzedniej mszy świętej, było około 200 osób, przeważnie kobiet i dzieci. Po podniesieniu zauważyłem, stojąc obok drzwi, podejrzany ruch. Zobaczyłem, że kilku banderowców ustawiło ręczny karabin maszynowy typu Diechtiarewa i poczęli strzelać do ludzi seriami i z pojedyńczych karabinów; rzucono również dwa granaty, które jednak nie wybuchły. Schowałem się z kolegą za grube drzwi kapliczne. W świątyni zaś zaczął się popłoch i wrzask rannych. Ludzie zaczęli uciekać drzwiami bocznymi obok zakrystii i chóru. Kaplica jednak była otoczona szczelnie i bez przerwy rozlegały się strzały. W świątyni, bez przerwy ostrzeliwanej z rkm-u i broni pojedyńczej, trwał krzyk, jęki i rodzierający uszy wrzask dzieci. Ksiądz od ołtarza, w szatach liturgicznych, wraz z innymi kobietami uciekał przez zakrystię, ale na zewnątrz wszyscy zostali zabici. Ojciec mój, który był organistą, uciekał z ludźmi przez drzwi przy chórze. Banderowski bandyta podbiegł i czterokrotnie strzelał do ojca, na szczęście był to niewypał i ojciec zdołał uciec.Po jakimś czasie w kaplicy pozostali już tylko zabici i ranni. Banderowcy, widocznie czymś spłoszeni, wycofali się do lasu w pobliżu kaplicy. Skradając się ostrożnie, wyjrzeliśmy zza drzwi i nie widząc już uzbrojonych banderowców, uciekliśmy do położonej obok kaplicy organistówki. Wokół kaplicy i na ścieżce do organistówki leżało wiele trupów kobiet i dzieci, ranni czołgali się w zboża. W organistówce początkowo schowałem się z kolegą Żebrowskim w piwnicy, jednakże po jakimś czasie doszliśmy do przekonania, że Ukraińcy mogą przyjść i odnaleźć nas. Na zewnątrz trwała już martwa cisza. Stwierdziwszy, że w pobliżu nie ma już rezunów, uciekliśmy w zboża, skąd pełzając i biegnąc dotarliśmy do odległego ok. 2 km Oktawina. Mieszkańcy tej polskiej wioski, zaniepokojeni strzałami w Chrynowie, nie wiedzieli jeszcze, co tam się stało. Opowiedzieliśmy z kolegą o masakrze kobiet i dzieci, o trupach widzianych na zewnątrz kościoła i zabiciu księdza..... .
Przypuszczalnie podczas napadu na kaplicę w Chrynowie, zarówno w jej wnętrzu, jak i wokół świątyni oraz z organistówki i plebanii zginęło 150 osób, przeważnie kobiet i dzieci. W tę samą niedzielę 11 lipca 1943 r. wymordowano Polaków w Grzybowicy, Czerniakowie, Niskieniczach, Stasinie, Kałusowie i na kolonii Franopol. Po wymordowaniu ludności polskiej w wymienionych miejscowościach, co nastąpiło w godzinach wczesnorannych, zaatakowana została właśnie kaplica w Chrynowie, probostwo, organistówka, a także położona obok gajówka i okoliczne domy polskie.
Tej samej niedzieli wymordowana została ludność polska przybyła na nabożeństwa w następujących polskich kościołach w okolicach Włodzimierza Wołyńskiego: w Zabłoćcach (Zabłotcach) około 200 osób, w Porycku około 500 osób i w Kiesielinie około 100 osób. Po południu w tymże Stasinie banderowcy zamordowali chorego Płońskiego i jego żonę. Zabity został, również w kaplicy w Chrynowie, dzierżawca majątku Chrynów: pan Salwa. Dlaczego banderowcy nie zaatakowali położonych niedaleko Oktawina i Smołowej? Prawdopodobnie obawiali się, że napotkają tam zbrojny opór i być może zorganizowaną obronę i dlatego zadanie to, odnoszące się i do innych okolicznych kolonii polskich, pozostawili sobie jako cel do zrealizowania w następnym etapie.”.Jak już nadmieniłam wcześniej w naszym domu rodzinnym często powracał temat Wołynia, moi kochani rodzice Władysław i Adela nigdy nie zapomnieli o naszej rodzimej kolonii Bolesławówka, o ofiarach w kaplicy w Chrynowie i na całym Wołyniu. Naturalnie wybaczam ukraińskim zbrodniarzom ich podłe, nikczemne i nieludzkie czyny, których masowo dopuszczali się na niewinnej ludności polskiej, przeważnie na bezbronnych kobietach i dzieciach. Nie wolno jednak nigdy zapomnieć, nie wolno dopuścić, by ofiara tak wielu niewinnych Polaków na Kresach mogła kiedykolwiek popaść w zapomnienie. Winniśmy wieczną pamięć, Tym wszystkim, którzy odchodzili w tak strasznych mękach i którzy pozostali tam już na zawsze, jakże często w zupełnie zapomnianych, nieoznakowanych miejscach.
Wiesława Danuta Nowacka
„ Mieszkaliśmy na Wołyniu. Ojciec był osadnikiem wojskowym. W 1942 roku zaczęły przychodzić do nas wieści o napadach i mordach banderowskich, ale w miejscowościach oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów. Mama wtedy zaczęła prosić ojca żebyśmy wyjechali do krewnych pod Lublinem. Ojciec się zastanawiał, ale w końcu zadecydował, że narazie zostaniemy. Mamy we wsi dobrych sąsiadów i kilku bliskich przyjaciół wśród Ukraińców. Nie powinno się nam stać nic złego, ponieważ mimo tych strasznych wieści, ukraińscy sąsiedzi wciąż okazywali nam, jak zwykle, przyjaźń. Którejś nocy pies zaczął głośno szczekać. Rozległy się dwa strzały i pies zamilkł. Głośne łomotanie do drzwi poderwało nas wszystkich z łóżek. Ja wyskoczyłem do sieni i słyszałem jeszcze ojca jak krzyczał, „Nie otwieraj!” Ale oni wywalili już drzwi i wpadli do domu, a ja zostałem zasłonięty, przyciśnięty drzwiami do ściany w rogu sieni. Zaczęli w domu strzelać i ja wtedy uciekłem na podwórze. Ukraińscy sąsiedzi już byli w stajni i oborze, zabierali konie i bydło. Na drodze biegali mężczyźni z bronią, niektórzy strzelali. Księżyc jasno świecił, nie wiedziałem gdzie uciec. Zobaczyłem zabitego psa i wtedy pobiegłem i schowałem się do jego pustej budy. Chwilę potem oni wyprowadzili wszystkich z domu na podwórze. Mama, siostry i brat strasznie płakali. Ojciec prosił o litość naszych sąsiadów, a ukraińcy krzyczeli że trzeba rezać Lachiw i strzelali w powietrze. Kilku było pijanych. Śmiali się, bili ojca... Wszystko to działo się kilka kroków ode mnie, a ja się strasznie bałem, że mnie zobaczą....Na początek ojca przywiązali mocno do kobyłki na której się piłowało drzewo.Potem ten, który trzymał za włosy mojego brata, nagle poderżnął mu nożem gardło i pchnął na ziemię. A on się tak rzucał i krew.....Mama z płaczem wyrwała się i chciała do niego podbiec, ale ten z bronią strzelił jej w głowę i upadła....Wtedy najstarsza siostra, która była w ciąży, zemdlała i przewróciła sie na ziemię....Potem ten z nożem poderżnął gardło mojej starszej siostrze....Zamknąłem oczy, żeby tego nie widzieć. Potem któryś z nich przyniósł piłę i zaczęli nią piłować ojca...Ja nie mogłem na to patrzeć...Słyszałem tylko jak on strasznie krzyczał, strasznie..... Potem tylko jęczał i rzęził..... Potem przestał... A oni się śmiali i krzyczeli coś o Lachach...A potem przynieśli wiadro wody i ocucili najstarszą siostrę....Ona wtedy zaczęła ich prosić żeby jej nie zabijali... bo będzie miała dziecko...Trzymało ją kilku, a jeden rozciął jej brzuch.....Ona tak strasznie krzyczała.... tak strasznie...Potem przynieśli kota i wpychali jej w miejsce płodu, który przedtem wycięli nożem...Kot przeraźliwie miałczał, a potem wyrwał się i uciekł.... A ona tak leżała....Potem oni przestali krzyczeć, ale wciąż się śmieli i weszli wszyscy do naszego domu....Wciąż wychodzili i znowu wchodzili....Wciąż coś wynosili... A ja byłem skulony w tej budzie, tylko w koszuli, bałem się strasznie...To wszystko trwało tak długo...Zaczynało świtać. Kiedy nikogo nie było w pobliżu, wyczołgałem się ukradkiem z budy. Na podwórzu już nikt nie żył. Bałem się na nich spojrzeć....
Uciekłem na pole za domem, tam niedaleko był las. Dobiegałem do niego i wtedy ktoś mnie cicho zawołał. Przestraszyłem się okropnie, ale to była sąsiadka, Polka. Uratowała się z dziećmi, bo do nich przyszli trochę później i zdążyła jeszcze uciec, ale jej męża Ukraińcy zabili. Okryła mnie chustką, bo było mi bardzo zimno. Ukrywaliśmy się w lesie cały dzień, do zmroku. Widzieliśmy jak palą się nasze domy. Wieczorem zaczęliśmy uciekać, obchodząc naokoło wioski w których mieszkali ukraińcy. Nad ranem doszliśmy do wsi, w której było dużo Polaków. Wielu miało broń. Zawieźli nas nazajutrz furmanką do jakiegoś miasta, a stamtąd pojechaliśmy z sąsiadką do moich krewnych.
Materiały zaczerpnięte z Wikipedii oraz wydawnictwa Wołyń 1943 Polskiego Radia, nie wyczerpią tematu, ale niech będą inspiracją do głębszej lektury losów Polski, Polaków i jednocześnie przestrogą przed stworzeniem podstaw do powtórzenia tego rodzaju wydarzeń.
Zapraszamy na spotkanie z Gośćmi z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach: z kameralnym chórem „Musica ex Anima” oraz Orkiestrą Symfoniczną
Jutro, 8 lipca br., w czasie Mszy św. o godz. 12-tej w bazylice św. Jana Chrzciciela w Berlinie, modlić się będzie z nami Chór i Orkiestra z Krakowa- Łagiewnik. Po mszy będziemy mieli okazję wziąć udział w „małym” KONCERCIE muzyki polskiej i darem serca wesprzeć działalność Chóru i Orkiestry.
Zespół związany jest bezpośrednio jest z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach.
W sierpniu minionego roku Chór i Orkiestra koncertował w Wielkiej Brytanii. W roku obecnym głosić Boże Miłosierdzie poprzez muzykę będziemy w Niemczech i Francji.
„Musica ex Anima” to kameralny chór mieszany. Swymi korzeniami sięga 2003 roku, a jego dyrygentem jest Krzysztof Michałek. Nazwa chóru - w tłumaczeniu Muzyka duszy - oddaje ideę, jaka przyświeca jego chórzystom. Cele Musica Ex Anima to propagowanie idei śpiewu chóralnego oraz rozwój wokalny i muzyczny członków chóru. Działalność chóru obejmuje: koncerty a cappella oraz wokalno-instrumentalne, udział w konkursach i festiwalach muzycznych, uczestnictwo w nabożeństwach Bazyliki Bożego Miłosierdzia w Krakowie, w tym również transmitowanych za pośrednictwem TVP. Repertuar chóru obejmuje utwory religijne z różnych epok od średniowiecza po współczesność. Wśród wykonywanych przez chór kompozycji na trasie tegorocznego tournee znajdują się wielkie dzieła polskich mistrzów, czym przyczyniają się do promocji polskiej muzyki poza granicami kraju.
Orkiestra Symfoniczna Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach powstała w 2017 roku wychodząc na przeciw potrzebom uroczystych liturgii i wydarzeń w łagiewnickim sanktuarium. Tworzą ją głównie studenci i absolwenci krakowskiej Akademii Muzycznej oraz Szkół Muzycznych II stopnia. Poza liturgiami działalność orkiestry skupiona jest na wykonawstwie wartościowej muzyki na koncertach w kraju i za granicą.
Marc-Antoine Charpentier – Vêpres pour les oubliées
Viel zu lange fand Marc-Antoine Charpentier (1643-1704) wenig Beachtung.
Bereits zu Lebzeiten im Schatten der Mächtigen, schuf er als Musiklehrer und Kapellmeister an einem Jesuitenkolleg in Paris rund 500 geistliche Werke von höchster musikalischer Qualität, die – je nach ihrem textlichen Inhalt – vor Freude sprudeln oder in bitteren Tönen klagen.
Der kammerchor orchi e balenegestaltet – mit Solisten und Basso continuo – unter der Leitung von Markus Wettstein eine musikalische Vesper, die sieben Motetten und ein Magnificat des französischen Barockkomponisten umfasst. Eine Besonderheit bei dieser Aufführung: Die traditionellerweise von der Choralschola vorgetragenen Antiphonen wurden hier durch textgebundene Vokalimprovisationen ersetzt.
Już jutro nasz Festyn Parafialny 2018 – ZAPRASZAMY!!!
“Dla nas po Bogu, największa miłość to Polska . . . . ” –
- Sługa Boży Stefan kard. Wyszyński, Prymas Polski
W ramach Obchodów Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości przez Rzeczpospolitą Polską w niedzielę 17 czerwca 2018 zapraszamy na uroczystą Mszę świętą w intencji Polonii – w intencji Parafian i Gości PMK o godz. 12:00 oraz Festyn Parafialny, który rozpocznie się od godz. 13:00 na terenie Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie przy Lilienthalstraße 5.
Gościć będziemy naszych przyjaciół z orkiestry Ochotniczej Straży Pożarnejw Rawie Mazowieckiej oraz Fundacji im. Brata Alberta z Radwanowic.
Boże Ciało w naszej Misji w najbliższą niedzielę 3 czerwca z udziałem Orkiestry Vivat!
Dzisiaj, w czwartek 31 maja, pod przewodnictwem Arcybiskupa Berlina na Gendarmenmarkt o 18-tej, a w niedzielę 3 czerwca w naszej Bazylice, świętować będziemy Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa razem z zaproszonymi Gośćmi, młodzieżową Orkiestrą Vivat! www.artvivat.pl
Podajemy zmieniony porządek mszy św. na ten dzień:
godz. 9.00 Msza św. w języku polskim;
godz. 11.00 Msza św. w języku polskim.
Po tej Mszy św. wyruszy procesja eucharystyczna do czterech ołtarzy, które przygotujemy.
Godz. 17.30 Nabożeństwo czerwcowe ze śpiewem Litanii do Njśw. Serca Pana Jezusa.
Godz. 18.00 Msza św. wieczorna
Podobnie jak w roku ubiegłym wyjdziemy z procesją na ulice miasta. Zapraszamy dzieci komunijne i rocznicowe do sypania kwiatów przed Jezusem w czasie procesji, ministrantów i osoby dorosłe do orszaku procesyjnego. Mszę Świętą koncelebrować będą kapłani naszej Misji.
Nazwa Zespołu - Orkiestra Vivat! - działająca przy Stowarzyszeniu ArtVivat!
GŁÓWNYM MECENASEM Orkiestry Vivat! jest Fundacja VRP z Poznania.
Dyrygent - Robert Morkis
Choreograf - Inga Linde
Zespół koncertuje w kraju i za granicą. Bierze udział w krajowych i międzynarodowych festiwalach, koncertach i przemarszach, paradach, korowodach, uczestniczy w świętach państwowych i w mszach kościelnych.
Orkiestra Vivat! odwiedziła wiele krajów. Występowała w Danii, Czechach, Bułgari, we Włoszech, Szwecji, Rosji, Francji, Austrii, Niemczech, Belgii, Chorwacji, Grecji, Brukseli, na Węgrzech i na Litwie, w Belgii. W 2016 roku Orkiestra Vivat! wzięła udział w międzynarodowym festiwalu w Chinach. Zaprezentowała się muzycznie i tanecznie w Szanghaju, Luoyangoraz wPekinie.
Atutem Orkiestry – oprócz młodzieńczego entuzjazmu i atrakcyjnego repertuaru - są piękne stroje nawiązujące do historii Polski i tradycji szlacheckiej. Doskonałe brzmienie, ciekawy program i wysoki poziom Orkiestry Vivat! są gwarancją niezapomnianych przeżyć artystycznych. Część muzyczną koncertów i przemarszy uatrakcyjnia dziewczęca grupa choreograficzna występująca w strojach dobranych do charakteru tańca.
Bieżące informacje o Orkiestrze Vivat! zamieszcza Stowarzyszenie na stronie internetowej www.artvivat.pl
„Kościół obchodzi dziś uroczystość Trójcy Przenajświętszej, która zachęca nas do modlitewnej kontemplacji tajemnicy Boga - Ojca, Syna i Ducha Świętego. W Trójcy można dostrzec pierwowzór ludzkiej rodziny, złożonej z mężczyzny i kobiety, którzy zostali powołani, aby być dla siebie nawzajem darem we wspólnocie miłości otwartej na życie. W Trójcy Przenajświętszej znajdujemy także wzorzec rodziny Kościoła, w której wszyscy chrześcijanie mają budować autentyczne więzi wspólnoty i solidarności. To miłość jest konkretnym znakiem wiary w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego”. (Św. Jan Paweł II, Anioł Pański, 7 czerwca 1998)
Jak co roku, w to piękne Święto, w naszej Misji radosny dzień I Komunii Świętej. 108 najmłodszych parafian, w czasie Mszy Św. o godz. 12.00 przyjęło po raz pierwszy Pana Jezusa do swojego serca.
W sumie 179 dzieci przygotowywało się w naszej Misji do I Komunii, część dzieci miało swoją Komunię św. w Polsce. W poniedziałek drugi dzień Komunii Świętej. Msza Święta dla dzieci o godz. 16.00. Wyjątkowo w poniedziałek nie będzie nabożeństwa o godz. 17.30 i mszy wieczornej o godz. 18.00. Od wtorku do soboty biały tydzień, zapraszamy dzieci na nabożeństwo majowe o 17.30 i Mszę Świętą wieczorną.
Natomiast za tydzień o godz. 11.00 rocznicę Komunii Świętej obchodzić będą dzieci z klasy czwartej. Tego dnia w parafiach Berlina i w PMK świętować będziemy Boże Ciało.
15 maja 2018
Oaza Rekolekcyjna Animatorów Rodzin na zakończenie Pięćdziesiątnicy Paschalnej
W dniach od 9 do 13 maja 2018 roku odbyły się w Mrzeżynie rekolekcje dla rodzin ze wspólnoty Domowego Kościoła (DK), przygotowując je posługi animatorskiej. Uczestniczyło w nich 12 małżeństw z dziećmi, z Berlina, Drezna, a nawet z dalekiej Koblencji, w sumie 56 osób. Mieszkaliśmy w Nadmorskim Domu Rekolekcyjnym, położonym blisko lasu i plaży.
Podczas tych krótkich rekolekcji był czas zarówno na codzienną modlitwę, mszę św., konferencje, ale także na odpoczynek i zabawę nad morzem, spacery i wspólne rozmowy.
Jesteśmy wdzięczni Panu Bogu, że mogliśmy umocnić naszą wiarę, pogłębić relacje ze współmałżonkiem i dziećmi oraz poznać inne małżeństwa z Domowego Kościoła.
Szczególne podziękowania należą się Ani i Romkowi (parze rejonowej DK),
Agnieszce i Grzegorzowi (byłej parze krajowej DK w Niemczech), Monice i Jackowi (muzycznym) oraz naszemu księdzu proboszczowi ks. Markowi, którzy podjęli się przygotowania i poprowadzenia dla nas tych rekolekcji. Nie możemy zapomnieć także o naszej diakonii wychowawczej, czyli pani Marii, Ani i Oli, które zajmowały się naszymi pociechami podczas zajęć dla rodziców. Dzieci nie tylko spędzały czas na zabawie nad morzem, ale także przygotowały przedstawienia biblijne oraz uczyły się piosenek i śpiewały je podczas mszy św.
Myślę, że nam wszystkim było żal wyjeżdżać z tego pięknego i słonecznego miejsca, dlatego już teraz czekamy na kolejne rekolekcje dla rodzin.
Małżeństwa sakramentalne, zainteresowane formacją w Domowym Kościele oraz chcące uczestniczyć w rekolekcjach dla rodzin, prosimy o kontakt z Anią i Romkiem (domowykosciolberlin@gmail.com), którzy udzielą bliższych informacji.
Comiesięczne spotkanie w Sanktuarium Matki Bożej na Frohnau
Niech nas Swym Dzieciątkiem błogosławi Panna Maryja!
Matka Boża była dla nas bardzo łaskawa. Podczas spotkania na Frohnau odbyła się msza św., którą celebrował nasz Proboszcz, ks. Marek Kędzierski, w czasie której zostały wręczone cztery pielgrzymujące sanktuaria (jeden z kręgów, to krąg dzieci, które wzięły czynny udział w Eucharystii), które zdecydowały się na powołanie nowych kręgów i opiekę nad nimi oraz rozesłane, by nieść Matkę Bożą w postaci tej niewielkiej kapliczki i dawać nieustanne świadectwo wierności i wytrwałości w dążeniu do świętości w życiu codziennym wg nauki naszego o. Założyciela, ks. Józefa Kentenicha. Bardzo dziękujemy księdzu Proboszczowi i wszystkim Wam obecnym za modlitwę, wspólnie spędzony czas, a Matce Bożej za wsparcie i ogrom łask, które otrzymujemy z sanktuarium.
Szczęść Boże!
2 maja 2018
Dzień Przymierza Rodziny Szensztackiej
z PMK w Niemczech w Schönstatt.
28. kwietnia 2018 roku w Schönstatt, który jest „kolebką” Ruchu Szensztackiego - nasza rodzina wzięła udział w polskim dniu przymierza. Był to dzień dla wszystkich Polaków z PMK w Niemczech. Przyjechali członkowie Ruchu Szensztackiego z Hamburga, Dortmundu, Essen, Norymbergii, Kolonii, Neu-Ulm, Bielefeldu, Düsseldorfu, Berlina i naturalnie – z Koblencji. Byli też przedstawiciele z Polski ( 6 osób), którzy przywieźli Auxiliar - ukoronowany w 2012 roku obraz Matki Bożej na Królową Nowej Ewangelizacji Europy.
Uczestniczyło razem ok. 350 osób wraz ze swoimi duszpasterzami, a obecni byli kapłani: ks. Robert Elak z Hamburga, ks. Zbigniew Sarnowski z Dort-
mundu, ks Sławomir Pelec z Essen i ks. Stanisław Stenka, proboszcz z Norymbergii, który przewodniczył uroczystej Mszy św. Hasło naszego spotkania w Roku Ojca Kentenicha brzmiało „Bądź Przewodnikiem w nowy czas...” w nawiązaniu do 50-rocznicy narodzin dla Nieba naszego Założyciela.
Było to podziękowaniem Bogu i Matce Bożej za dar osoby o. Kentenicha, za jego życie, za przymierze miłości i za całą Rodziną Szensztacką. Świętowanie rozpoczęło się w auli pod kościołem Adoracji NS programem artystycznym. Został odczytany list ks. bp. Wiesława Lechowicza do uczestników dnia przymierza, a także fragmenty kazania bpa Tenhumbergera z kazania wygłoszonego podczas pogrzebu o. Kentenicha. W pamięci pozostały mi słowa: „Każdy wielki człowiek jest listem Bożym dla swoich czasów.” Takim listem był, jest i będzie dla nas nasz Założyciel.
Wzięliśmy udział w uroczystej Mszy św. w Kościele Adoracji NS, gdzie też znajduje się też grób ojca Kentenicha.
Na Ołtarzu zostały złożone kwiaty, pielgrzymujące sanktuarium z różańcem, „Modlitewnik szensztacki” – jako nasz dar na Rok Kentenicha, by ożywić z jego pomocą życie duchowe w naszej wspólnocie i przyczynić się do beatyfikacji Sługi Bożego Księdza Józefa Kentenicha, a także stągiew – wyraz naszych duchowych darów oraz chleb i wino.
Następnie - procesyjnie wyruszyliśmy do Prasanktuarium, aby idąc z radością za wezwaniem Trzykroć Przedziwnej Matki i Zwycięskiej Królowej z Szensztatu, odnowić przymierze miłości - wraz z pięcioma osobami, które przymierze miłości zawierały. Zostały posłane kolejne trzy pielgrzymujące sanktuaria, w tym jedno - dla kręgu dziecięcego do Berlina. Przyjęła je Vanesska Koperla.
Oddaniem się Matce Bożej, słowem na rozesłanie i otrzymanym błogosławieństwem – zakończyliśmy oficjalny program naszego spotkania.
Był to przepiękny, błogosławiony dzień, pełen radości, serdeczności i wzruszeń. Rodzinna atmosfera sprawiła, że wszyscy czuliśmy się wspólnotą serc bijących dla Matki Bożej, połączonych w przymierzu miłości, które po raz pierwszy, wraz ze swoimi podopiecznymi, zawarł z Maryją o. Kentenich. I my, którzy zostaliśmy wezwani przez Matkę Bożą, by nieść ludziom Chrystusa, pragniemy się wsłuchiwać w Jej głos i żyć tak jak nasz Założyciel: w całkowitym oddaniu się Bożej Opatrzności.
Z całego serca dziękujemy Matce Bożej Trzykroć Przedziwnej za ten wyjątkowy dzień, pełen cudownych przeżyć, wzruszeń i pięknych więzi. Szczególnie dziękujemy naszej kochanej siostrze Elwirze za zorganizowanie tego spotkania, czuwanie nad wszystkim i wszystkimi, za poświęcenie i trud, który już przyniósł owoce w naszej rodzinie. Serdeczne Bóg zapłać.
„Moje troski i zmartwienia, moje myśli i pragnienia, moje słowa, moje czyny i zasługi walk godziny, moje trudy, i wytchnienia, i radości, i cierpienia – to czym jestem, co posiadam, dziś w ofierze Tobie składam.
Przyjmij to do skarbca Twego, w Sanktuarium złożonego. Niech stąd duszę korzystają, które w Szensztat się oddają Twojej sprawie, sercu Twemu, stale je wzywającemu, Aby dzieła plon wydały dla Trójcy Świętej chwały. Amen.
Rozpoczął się miesiąc maj - Miesiąc Maryi, naszej Matki i Królowej
Zapraszamy z serca do Bazyliki św. Jana Chrzciciela. Nabożeństwa majowe, ze śpiewem Litanii Loretańskiej, w bazylice codziennie o godz. 17.30. W pozostałych kościołach przed mszą w języku polskim.
Nie zapomnijmy, że w najbliższy czwartek, 3 maja, przypada w Liturgii Koscioła, Uroczystość NMP Królowej Polski. Ponieważ w Berlinie jest to dzień pracy, zapraszamy na majowe nabożeństwo (17.30) i mszę wieczorną (18.00), by uczcić naszą Matkę i Królową. Duchowo łączymy się z naszą Ojczyzną w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Łączymy się w tych dniach z duchową stolicą Polski, z Jasną Górą, a na Jasnej Górze…
Na Jasnej Górze trwają intensywne przygotowania do czwartkowych uroczystości ku czci Matki Bożej Królowej Polski. 3 maja do Częstochowy przybywają tysiące pielgrzymów.
Główna Msza odpustowa z udziałem Episkopatu Polski odprawiona zostanie o godz. 11.00. Szczególną intencją modlitwy będzie dziękczynienie za wolną Polskę w 100-lecie odzyskania niepodległości i prośba o „dobre zagospodarowanie” wolności narodowej i indywidualnej.
Podczas Mszy św. celebrowanej przez abp. Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i z jego kazaniem, ponowiony zostanie Milenijny Akt Oddania Polski w Macierzyńską Niewolę Miłości za Wolność Kościoła w Polsce i na świecie.
Zawierzenia 3 maja 1966 r. dokonał Episkopat Polski pod przewodnictwem Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego. Tekst Aktu został specjalnie ułożony a zatwierdził go papież Paweł VI nazywając „aktem religijnym najwyższej rangi”. - Podjęliśmy zobowiązanie przez Maryję ratować Polskę i ratować cały świat - przypomina o. Melchior Królik, jasnogórski archiwista. Podkreśla, że wypowiedziany wtedy, podczas obchodów Milenium Chrztu, przez tysiące pielgrzymów, akt był „opowiedzeniem się za Polską katolicką”.
Sumę odpustową 3 maja, poprzedzi modlitwa dziękczynna: „Tu zawsze byliśmy wolni”. To te słowa św. Jana Pawła II stanowią główne motto jasnogórskich tegorocznych uroczystości. Umieszczone są one na biało-czerwonym tle na wałach od strony jasnogórskich błoni. Na godz. 14.00 zaplanowano drogę krzyżową po wałach prowadzoną przez animatorów Duchowej Adopcji, na 16.15 różaniec a na 18.30 procesję eucharystyczną, która poprzedzi wieczorna Mszę św. sprawowaną na szczycie z homilią abp. Wacława Depo, metropolity częstochowskiego. O 21.00 w Apelu Jasnogórskim weźmie udział Kompania Honorowa Wojska Polskiego.
Uroczystości ku czci Królowej Polski zainaugurowane zostaną już w wigilię święta, 2 maja. W południe w Arsenale otwarta zostanie wystawa „Tu zawsze byliśmy wolni. Jasnej Góry droga do niepodległości 1882-1918”. Wśród eksponatów są m.in.: unikalne fotogramy z jasnogórskiego archiwum, biżuteria patriotyczna noszona na znak żałoby narodowej po Powstaniu Styczniowym, ryngrafy, odznaczenia wojskowe z okresu II Rzeczypospolitej, pamiątki po zesłańcach Sybiru i po więźniach obozów koncentracyjnych. Jednym z cenniejszych eksponatów jest oryginalna figura Matki Bożej Niepokalanej, która umieszczona została na placu przed jasnogórskim Szczytem zaraz po tym, jak usunięto stamtąd pomnik cara Aleksandra II.
Każdego roku, z końcem kwietnia przypada rocznica wyzwolenia byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet Ravensbrück.
W tym największym obozie koncentracyjnym dla kobiet więziono podczas II wojny światowej ponad 132 tysiące kobiet 27 narodowości, z których zginęło około 90 tysięcy. Ravensbrück to również miejsce cierpienia i męczeńskiej śmierci ok. 32 tysięcy polskich kobiet, dziewcząt i dzieci. Do obozu już 23 września 1939 roku przywieziono pierwsze Polki: działaczki polonijne z Niemiec, członkinie „Związku Polaków w Niemczech“, „Związku Harcerstwa
Polskiego“w Niemczech, działaczki spod znaku „Rodła“ i nauczycielki języka polskiego.
Więźniarkami obozu były m.in. Zofia Pociłowska, Maria Bortnowska, Karolina Lanckorońska, Wanda Półtawska i Grażyna Chrostowska. Niezmierzone cierpienia, jakim poddane było pokolenie Polaków żyjących w czasie II wojny światowej, nie mogą być zapomniane. To miejsce, ok. 100 km na północ od Berlina, zasługuje na otoczenie szczególną pamięcią, jako symbol walki polskich kobiet o zachowanie godności w skrajnie trudnych warunkach obozu koncentracyjnego i cmentarz, na którym „Jedynym Ich grobem jest nasza pamięć”.
22 kwietnia 2018, podobnie jak w minionych latach wzięliśmy udział w uroczystościach z okazji 73 rocznicy wyzwolenia obozu pod przewodnictwem Polskiej Misji Katolickiej oraz Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie.
Za nim udaliśmy się do obozu, na oficjalne uroczystości i Eucharystię, spotkaliśmy się na cmentarzu w Fürstenberg, przy zbiorowej mogile polskich więźniarek.
Modlitwie przewodniczył emerytowany Biskup Włocławski, ks. bp Bronisław Dembowski. Modlił się nad grobem mamy i siostry, które rozstrzelane zostały 25 września 1942 roku i spalone. Prochy mamy biskupa, śp. Henryki Dembowskiej odnaleziono w tym miejscu wśród innych urn. Od tej mogiły ruszyliśmy do grobu najmłodszego Polaka, więźnia-dziecka, Marka Rzewuskiego, który urodził się w obozie w grudniu 1944 roku, a zmarł z głodu i wycieczenia w kwietniu 1945 roku, na krótko przed wyzwoleniem obozu. W tym miejscu modlitwę poprowadził ks. proboszcz Marek Kędzierski.
O godz. 10.00, w czasie oficjalnych obchodów 73. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Ravensbrück, przemówiła Rosjanka, która jako kilkuletnia dziewczynka wieziona była w obozie. Świadectwo odwagi i męczeństwa Więźniarek uczciła Pierwsza Dama, p. Agata Kornhauser Duda, żona Prezydenta RP. Obozową modlitwę „Ojcze nasz” poprowadziła jedna z obecnych więźniarek.
Na terenie obozu o godz. 12.30 odprawiona została uroczysta Msza św. koncelebrowana pod przewodnictwem J.E. ks. bp. Henryka Wejmana, biskupa pomocniczego Szczecińsko – Kamieńskiego, w intencji zamordowanych i zmarłych więźniarek tego obozu.
Koncelebrował mszę Biskup Senior, ks. bp Bronisław Dembowski, ks. proboszcz i dziekan Dekanatu Fürstenberg, kapłani z Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej, m.in. ks. rektor WSD oraz ks. proboszcz PMK Marek Kędzierski SDB z Berlina.
Przybyła grupa ok. 10 byłych więźniarek KL Ravensbrück, grupy młodzieży z Polski w ramach programu VII edycji Ogólnopolskiego Projektu Edukacyjnego „O tym nie można zapomnieć - spotkania z kobietami, które przeszły piekło obozów i łagrów“ realizowanego przez Biuro Edukacji Publicznej IPN.
Na zaproszenie PMK w Berlinie dotarły też do Ravensbrück: grupy naszych Rodaków ze Szczecina m.in. siostry zakonne i klerycy szczecińskiego seminarium duchownego, przedstawiciele Gwardii Narodowej i młodzież szkolna. Po raz kolejny z dziękczynną pielgrzymką przybyły siostry zakonne ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi z Warszawy. Siostry z tego z gromadzenia też były więzione w tym obozie, wszystkie przeżyły obozowy koszmar.
Jak co roku, z Berlina przybyli wierni z Polskiej Misji Katolickiej, młodzież z polonijnej drużyny piłkarskiej FC Polonia Berlin, przedstawiciele Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie.
Wszystkim należą się z serca płynące podziękowania. Dzięki bezinteresownemu zaangażowaniu wielu osób, uroczystości mogły odbyć się godnie, w pokoju, w atmosferze zadumy i modlitwy, przy pięknej pogodzie. Bogu za wszystko niech będą dzięki!
Tutaj znajdziemy przemówienie Pierwszej Damy Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, p. Agaty Kornhauser Dudy….
Prośmy Pana Żniwa, aby posłał robotników na swoje żniwo
Dzisiejsza Niedziela Chrystusa Dobrego Pasterza rozpoczyna tydzień szczególnych modlitw o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne. Zapraszamy na wspólną modlitwę do Bazyliki każdego dnia o godzinie 18-tej. Pamiętajmy o tej ważnej intencji w czasie wspólnej modlitwy różańcowej w domu.
Niech poniżej zamieszczone modlitwy o nowe powołania służą nam pomocą:
Jezu, Boski Pasterzu, Ty powołałeś Apostołów i uczyniłeś ich rybakami ludzi. Wezwij i dzisiaj młodych ludzi do Twojej służby. Ty nieustannie żyjesz dla nas. Twoja ofiara nieprzerwanie uobecnia się na naszych ołtarzach, bo pragniesz, by wszyscy ludzi mieli udział w Twoim odkupieniu. Niechaj ci, których powołałeś, rozpoznają Twoją wolę i daj im oczy otwarte na potrzeby całego świata. Daj im usłyszeć nieme prośby tylu ludzi, błagających o światło prawdy i ciepło prawdziwej miłości. Pozwól im wiernie trwać w dziele budowanie Twego Mistycznego Ciała, by w ten sposób kontynuowali Twoje posłannictwo. Uczyć ich solą ziemi i światłością świata. Panie spraw, aby wiele dziewcząt i chłopców wielkodusznie i bez wahania poszło za głosem Twej miłości. Obudź w ich sercach pragnienie doskonałego życia według Ewangelii oraz wolę bezinteresownej służby dla Kościoła. Daj im gotowość przyjścia z pomocą wszystkim tym, którzy potrzebują ich pomocnych rąk i miłosiernego pochylenia nad ludzką nędzą. Amen.
Modlitwa Jana Pawła II o powołania
Święta Rodzino z Nazaretu, wspólnoto miłości Jezusa, Maryi i Józefa, wzorze i ideale każdej rodziny chrześcijańskiej - Tobie zawierzamy nasze rodziny. Otwieraj serca rodzinnych wspólnot na wiarę, na przyjęcie słowa Bożego, na chrześcijańskie świadectwo, aby stawały się źródłem nowych i świętych powołań. Oświecaj umysły rodziców, aby otaczając swoje dzieci troskliwą opieką i mądrą miłością umieli prowadzić je nieomylnie ku dobrom duchowym i wiecznym. Kształtuj w duszach ludzi młodych prawe sumienie i wolną wolę, aby wzrastając w mądrości, latach i łasce umieli wielkodusznie przyjąć dar Bożego powołania. Spraw, abyśmy kontemplując i naśladując Twoją wytrwałą modlitwę, wielkoduszne posłuszeństwo, z godnością przeżywane ubóstwo i dziewiczą czystość, uczyli się wypełniać wolę Bożą i wspomagać z subtelną rozwagą tych spośród nas, którzy zostali powołani do bardziej radykalnego naśladowania Pana Jezusa, który za nas wydał samego siebie. Amen.
Modlitwa o powołania misyjne
Boże, Ty pragniesz, aby cały świat usłyszał Dobrą Nowinę, a każdy człowiek został zbawiony; wejrzyj na wielu młodych w naszej Archidiecezji i natchnij ich duchem misyjnym, by gotowi byli opuścić wszystko z miłości do Ciebie i zapragnęli zanieść Ewangelię innym narodom. Wspieraj swoim błogosławieństwem misjonarzy i misjonarki z naszej Archidiecezji, niech ich ewangelizacyjny trud wyda obfity plon.
Modlitwa za przygotowujących się do kapłaństwa i życia zakonnego
Panie Jezu Chryste, który oddałeś swoje życie dla zbawienia ludzi i stałeś się Wiecznym Kapłanem, prosimy Cię za tych, którzy przygotowują się do kapłaństwa i życia zakonnego. Racz ich otoczyć łaską swego błogosławieństwa, oddalaj od nich wszystkie pokusy i umacniaj w świętości, aby ochoczo i z oddaniem poznawali Ciebie i w ten sposób przygotowali się do zaszczytniej służby w Twoim Kościele. W szczególny sposób polecamy Ci alumnów, wychowawców i wykładowców naszego Seminarium Ukaż im sens i wartość powołania, aby coraz bardziej Cię kochali i jednoczyli się z Tobą. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Zapraszamy dorosłych, młodzież i dzieci w wieku szkolnym, osoby śpiewające lub grające na instrumentach strunowych i dętych na II warsztaty liturgiczno - muzyczne "Dominus meus Pastor" w dniach 20 -22.04.2018 r. w Domu św. Jana Pawła II przy PMK w Berlinie: Lilienthalstr.5; 10965 Berlin. Warsztaty poprowadzą, podobnie jak w ub. roku, polscy muzycy i kompozytorzy: Piotr Pałka, Paweł Bębenek i Hubert Kowalski.
Rozpoczęcie warsztatów w piątek, 20.04.2018 r. o godz. 15:00, zakończenie w niedzielę, 22.04.2018 r. Mszą św. o godz. 12:00 i koncertem finałowym w bazylice św. Jana Chrzciciela w wykonaniu uczestników warsztatów. W sobotę, 21.04.br. możliwość skorzystania z obiadu.
Koszt udziału w warsztatach wynosi 40,-€. Wpłata całej sumy przy zapisie.
Zapisy do 25.03.2018 r. u Anny Kokowskiej - Weinstok (organistka PMK)
Relacja po spotkaniu Rodziny Ravensbruck na Jasnej Górze;
after the 73 piligrimage of the "Family of Ravensbruk"to Częstochowa
Szanowni Państwo,
wróciliśmy z pielgrzymki na Jasną Górę. To już 73. Pielgrzymka Rodzin Więźniarek Obozu z Ravensbrück na Jasną Górę gdzie przed obrazem Czarnej Madonny, Królowej Polski modliliśmy się w intencji Więźniarek z KL Ravensbrück - zamordowanych w obozie, zmarłych po powrocie, żyjących i w intencji Ich Rodzin.
Pierwsza pielgrzymka więźniarek obozu w Ravensbrück na Jasną Górę odbyła się w maju 1946 roku.
W pielgrzymce uczestniczyli przedstawiciele naszej Misji. Mszy świętej przed cudownym ołtarzem Królowej Polski przewodniczył proboszcz PMK w Berlinie, ks. Marek Kędzierski, okolicznościowe kazanie wygłosił ks. dr Robert Ogrodnik, kapelan Rodziny Ravensbrück.
We just came back from the 73 pilgrimage of the Family of Ravensbruck to Częstochowa where in the front of the Black Madonna, the Queen of Poland we have prayed for the intention of all women, prisoners of the German concentration camp in Ravensbruck who were killed in Ravensbruck, who passed away after back at home, who are living and for the intention of the members of their families. It was a very special time for all of us. Let’s keep the memory of these brave Women alive forever! The first pilgrimage of Women, survivors of KL Ravensbruck to Częstochowa was in April 1946, a year after their back at home. They arrived to Częstochowa to thank Holy Mother for their safe return. Now, we their children and later generations and also a lot of people continue this tradition and each year in April we are in Częstochowa.
W mszy św. na Jasnej Górze uczestniczyły m. in. dwie drużyny harcerek ze ZHR z Krakowa. Niezwykłe moje spotkanie z tą grupą ok. 30 harcerek miało miejsce na dworcu Częstochowa-Stradom, gdzie czekaliśmy na pociąg do Krakowa. Okazało się, że harcerki wracają z mszy św. rodziny Ravensbruck. Rozpoczęłyśmy rozmowę, ż której dowiedziałam się, że reprezentują dwie drużyny: 11 Podgórską Drużynę Harcerek “Koniczyny” oraz 3 Podgórską Drużynę Harcerek “Nawojki” im. Janiny Potoczek-Pałasińskiej, Drużynowej Szarych Szeregów, plut. pchor. Łączniczki "Kedywu", Okręg Kraków AK, więźniarki Montelupich i obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Wspaniała młodzież i mam nadzieję, że Stowarzyszenie nawiąże z drużynami kontakt i będziemy razem działać. Kiedy obserwowałam harcerki na peronie, czekaliśmy na opóźniony pociąg, wydawało mi się, przez te kilkanaście minut, że czas się cofnął, nie ma smartfonów i ciągłego klikania ze spuszczonymi głowami, nie ma krzyków i głośnych śmiechów, nie widać wyzywających ubrań. mieliśmy przed sobą grupę harcerek ubranych w mundurki i bawiących się wspólnie z uśmiechem na twarzach. To było piękne!
Obchody 73. rocznicy wyzwolenia byłego obozu koncentracyjnego Ravensbrück 22.04.2018
Zapraszamy serdecznie do wzięcia udziału w uroczystościach z okazji 73 rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück.
Polska Misja Katolicka oraz Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie zapraszają 22 kwietnia 2018 do udziału w obchodach 73. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Na terenie obozu o godz. 12:30 odprawiona zostanie uroczysta Msza św. pod przewodnictwem J.E. ks. Abp. Andrzeja Dzięgi Metropolity Szczecińsko – Kamieńskiego, w intencji zamordowanych i zmarłych więźniarek tego obozu.
Organizujemy wspólny wyjazd autokarem , który ma charakter pielgrzymki religijno - patriotycznej , ilość miejsc ograniczona , koszt wyjazdu wynosi 5 euro. Zapisy i więcej informacji w kruchcie przy wyjściu z Bazyliki Jana Chrzciciela po Mszy św. o godz. 10:15 i 12:00 w niedzielę 8 i 15 kwietnia 2018.
W tym największym obozie koncentracyjnym dla kobiet więziono podczas II wojny światowej ponad 132 tysiące kobiet 27 narodowości, z których zginęło około 90 tysięcy. Ravensbrück to również miejsce cierpienia i męczeńskiej śmierci ok. 32 tysięcy polskich kobiet, dziewcząt i dzieci. Do obozu już 23 września 1939 roku przywieziono pierwsze Polki: działaczki polonijne z Niemiec, członkinie „Związku Polaków w Niemczech“, „Związku Harcerstwa Polskiego“ w Niemczech, działaczki spod znaku „Rodła“ i nauczycielki języka polskiego.
Więźniarkami obozu były m.in. Zofia Pociłowska, Maria Bortnowska, Karolina Lanckorońska, Wanda Półtawska i Grażyna Chrostowska. Niezmierzone cierpienia, jakim poddane było pokolenie Polaków żyjących w czasie II wojny światowej, nie mogą być zapomniane. To miejsce, ok. 100 km na północ od Berlina, zasługuje na otoczenie szczególną pamięcią, jako symbol walki polskich kobiet o zachowanie godności w skrajnie trudnych warunkach obozu koncentracyjnego i cmentarz, na którym „Jedynym Ich grobem jest nasza pamięć”.
Przewidziane jest przybycie grupy ok. 10 byłych więźniarek KL Ravensbrück, grupy młodzieży z Polski w ramach programu VII edycji Ogólnopolskiego Projektu Edukacyjnego „O tym nie można zapomnieć - spotkania z kobietami, które przeszły piekło obozów i łagrów“ realizowanego przez Biuro Edukacji Publicznej IPN.
Na nasze zaproszenie planują również przyjazd do Ravensbrück: grupy naszych Rodaków ze Szczecina m.in. siostry zakonne i klerycy szczecińskiego seminarium duchownego, przedstawiciele Gwardii Narodowej i młodzież szkolna. Po raz kolejny swoje przybycie zapowiedziały siostry zakonne ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi z Warszawy.
Z Berlina przybędą wierni z Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie, młodzież z polonijnej drużyny piłkarskiej FC Polonia Berlin, przedstawiciele Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie.
Program obchodów:
22 kwietnia 2018 - Niedziela
06:45 Wyjazd z Berlina Polska Misja Katolicka Lilienthalstr. 5 , 10965 Berlin
08:45 - Modlitwa przy grobie polskich kobiet zamordowanych w KL Ravensbruck . Miejsce - cmentarz komunalny Friedhofsweg 4, 16798 Fürstenberg / Havel .
11:30 - Złożenie kwiatów w miejscach pamięci na terenie byłego obozu.
12:30 - Msza św. pod przewodnictwem J. E. ks. Abp. Andrzeja Dzięgi Metropolity Szczecińsko - Kamieńskiego w intencji zamordowanych i żyjących więźniarek.
Miejsce - plac przed krematorium ( w przypadku złej pogody sala w garażach ) .
14:30 - Zwiedzanie byłego obozu KL Ravensbrück.
16 :00 Wyjazd do Berlina - spotykamy się w miejscu postoju autokaru
Plan może ulec nieznacznej zmianie .
Organizatorzy:
Stiftung Brandenburgische Gedenkstätten
Instytut Pamięci Narodowej - Biuro Edukacji Narodowej
Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie
Polska Misja Katolicka w Berlinie
Kuria Metropolitalna Szczecińsko-Kamieńska
Polski Przedstawiciel w Międzynarodowym Komitecie Ravensbrück
Fundacja Polskich Wartości
Krótka historia obozu:
Z rozkazu dowódcy SS Heinricha Himmlera w listopadzie 1938 r. rozpoczęto budowę największego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Ravensbrück / Fürstenberg. Do tego obozu już 23 września 1939 roku przywieziono pierwsze Polki: działaczki polonijne z Niemiec, członkinie "Związku Polaków w Niemczech", Związku Harcerstwa Polskiego w Niemczech, działaczki spod znaku "Rodła", nauczycielki języka polskiego, a w listopadzie - pierwsze Polki z kraju. Polki z Pomorza były aresztowane, jako fanatyczki polskości, wrogo usposobione do państwa niemieckiego. Były one członkiniami Polskiego Związku Zachodniego i Przysposobienia Wojskowego.
W latach 1942-1944 w Ravensbrück przeprowadzono pod przymusem zbrodnicze operacje doświadczalne prawie wyłącznie na młodych Polkach, więźniarkach politycznych. Operacjom kostnym i mięśniowym poddano 86 więźniarek, w tym 74 Polki, przy czym wiele z tych, które przeżyły, zostało kalekami.
W obozie Ravensbrück przebywało ponad 132 tysiące kobiet, 27 narodowości, z których zginęło około 92 tysiące. Liczba Polek w obozie sięgała około 40 tysięcy - przeżyło zaledwie 8.000 kobiet. Więźniarkami obozu były m.in. Maja Berezowska, Maria Bortnowska, Grażyna Chrostowska, Karolina Lanckorońska , Zofia Pociłowska, Wanda Półtawska i Zofia Rysiówna.
Msza święta zostanie odprawiona w miejscu gdzie znajdowała się komora gazowa, w której na początku 1945 roku zostały zamordowane tysiące więźniarek, teraz po upływie ponad 70 lat będziemy mieli możliwość pamiętać o tych ludziach w modlitwie.
Pod koniec 1944 roku w drewnianym baraku mieszczącym się przy krematorium, służącym wcześniej jako skład materiałów budowlanych, SS uruchomiło komorę gazową. Od stycznia do kwietnia 1945 roku zamordowano tutaj ok. 5–6 tys. więźniarek i więźniów.
Do kwietnia 1943 r. Zwłoki więżniarek przewożono w skrzyniach do pobliskiego Fűrstenbergu, gdzie palono je w krematorium a prochy wysyłano za odpłatą rodzinom lub zakopywano na cmentarzu komunalnym. Ponieważ jednak liczba zmarłych nieustannie wzrastała, zaistniała konieczność budowy krematorium w obozie. Uruchomiono je 29.04.1943 r. Początkowo zainstalowano w nim dwa piece, trzeci dobudowano w końcu 1944 r.
W roku 1989 na cmentarzu komunalnym przy Friedhofsweg 2 przypadkowo odnaleziono urny z prochami 39 polskich więźniarek, niestety do dnia dzisiejszego nasza Ojczyzna nie upamiętniła w żaden sposób tego ważnego miejsca. Dlatego pragniemy w przyszłości przywrócić pamięć o uczestniczkach ruchu oporu pochowanych w tej mogile, szukając ludzi i instytucji, z którymi będzie można prowadzić poszukiwania pozostałych urn z prochami i budowę pomnika. Jest to jedyna mogiła gdzie znajdują się prochy więźniarek możliwe do imiennego zidentyfikowania, prochy pozostałych ofiar
były od kwietnia 1943 roku wsypywane do jeziora Schwedt nad którym znajduje się KL Ravens-
bruck. Na grobie znajduje się tablica ufundowana przez władze niemieckie zawierająca jednak liczne błędy w pisowni nazwisk.
Trakt śmierci.
W wyniku zmiany planów budowlanych, między tylną ścianą ciągu garaży i murem obozowym powstało przejście zwane »traktem śmierci«. W relacjach byłych więźniarek powtarzała się informacja o strzałach rozlegających się
w pobliżu krematorium, co dało podstawę do przypuszczeń,
iż w tej luce funkcjonował »trakt śmierci« bądź »trakt egzekucji«.
Ofiarami egzekucji były więźniarki polityczne z więzień Generalnej Guberni, głównie z Warszawy i Lublina, przybyłe w Sondertransportach z 23.09.1941 r. i 31.05.1942 r. oraz z miast dystryktu radomskiego (Częstochowa, Radom, Kielce, Tomaszów Mazowiecki i in.). Przeważały młode dziewczęta, lecz były i kobiety dojrzałe a nawet starsze. Ostatnia egzekucja, po dłuższej przerwie, odbyła się 5.01.1945 r. Od lutego 1941 r. w Ravensbrűck wykonywano egzekucje (do końca 1942 r. niemal wyłącznie na Polkach) w związku z wyrokami, które wydały sądy doraźne zanim kobiety trafiły do obozu. Według różnych zachowanych źródeł niemieckich można ich liczbę ustalić na ok. 500 . Dokładnej liczby rozstrzelanych nie da się ustalić, wiadomo jednak, że na przełomie 1942/1943 r. zginęło 174 Polki.Wyroki wykonywano w czasie apelu wieczornego ok. godziny 18 z bunkra (baraku pełniącego funkcję obozowego więzienia przyp. aut.) wywożono skazane samochodem tzw. „miną”, na miejsce straceń.Początkowo kobiety rozstrzeliwano w lesie okalającym obóz, później w szczelinie muru w pobliżu krematorium.
Grażyna Chrostowska - poetka obozowa, numer obozowy 7714, urodzona 20 września 1921 roku w Lublinie przy ulicy Pochyłej 5. Pochodziła z rodziny o tradycjach szlacheckich. Córka Michała Chrostowskiego h. Ostoja i Wandy Pomianowskiej h. Ślepowron.
Wychowanka Liceum im. Heleny Czarnieckiej przy ulicy Bernardyńskiej w Lublinie. W szkole przejawiała szerokie zainteresowania humanistyczne. Pisała wiersze i inne krótkie formy literackie, próbowała swoich sił w prozie. Działała w teatrzyku szkolnym, harcerstwie, pasjonowała się filmem. Pisała do pisemka młodzieżowego "W słońce". Michał Chrostowski był jednym ze współorganizatorów KOP(Komenda Obrońców Polski)-pierwszej po zajęciu Polski przez Niemców grupy konspiracyjnej w Lublinie. Od 26 września 1939 r. Grażyna była członkiem tej organizacji i kolporterką jej pisma "Polska Żyje". Aresztowana 8 maja 1941 r. wraz z ojcem, podczas odwiedzin uwięzionej już siostry Apolonii, w więzieniu "Pod Zegarem". Wywieziona tego roku 23 września do Ravensbrück.
Grażyna pracowała przy wyrobie słomianych ocieplaczy na żołnierskie buty. Rozstrzelana z siostrą 18 kwietnia 1942 roku. Tego dnia napisała swój ostatni wiersz pt. "Niepokój" Urna z prochami Grażyny Chrostowskiej znajduje się prawdopodobnie na cmentarzu w Furstenbergu , tylko do tej pory władze naszej Ojczyzny nie zainteresowały się odkrytą w 1989 roku mogiłą.
Wiersze Grażyny Chrostowskiej
Cmentarz wojskowy
Rozpanoszyła się tam wolność nieśmiertelna, wieczna
po żołnierskich, po szarych mogiłach
bardzo już niezłomna, mocna i słoneczna
zabitym sercom złotym snem się śniła.
Szumiący wielki ogród cały był miłością,
do raju wracali strudzeni wygnańcy;
ciemność zgniłych mogił zajaśniała słońcem;
polegli śnili jedną młodość: dzieci i starcy.
Szaleństwo dawnych marzeń i stare legendy
zakołysały się poszumem odwiecznego życia,
głos jego wyzwolony, czysty już i święty
nad ogrodem burzę radosną kołysał.
A na grobach blaszane szeleściły wieńce.
I krzyże sczerniałe w krzyk niemy, zaklęty
rospostarły ramiona niczym martwe ręce
osłaniając bezbronne, nagie szkielety.
Powrót do Boga
I
Miasto tonie w powodzi zachodu Ulice są we krwi A krew jest mokra, czerwona, Znikąd nie ma do świata ujścia ni powrotu Szukamy Cię w pośpiechu Pragniemy Cię Boże On jest blisko zabity męką ponad nami kona
II Nad głowami rozszumiały wiatr Czarna groźna burza Serca nasze młodzi Traci się w sercu cały świat Obłąkane szaleństwa ufności Tęsknota do ramion krzyża.
Śmierć
Śmierć ma oczy jasne, zawsze jest daleka,
Kędyś tam przyczajona widzi mnie i czeka.
Nic o niej nie wiem jeszcze-
Powiedz-miała szopenowskie ręce,
Była dla Ciebie gwiazdą przewodnią przez światy nieznane?
i czemu tak wcześnie, zbyt wcześnie przybyła-kochanie?
Powiększona tablica z nazwiskami polskich więźniarek na cmentarzu komunalnym w Ravensbrück.
O KL Ravensbrück w TV Trwam 25.11.2015
Obozowa Eucharystia
Ludzie w obozach koncentracyjnych szukali Boga i drogi do Niego. Odnajdywali Go szczególnie wśród katuszy, kiedy pomoc drugich była zakazana. W chwilach tortur i załamań duchowych jedynym ratunkiem dla wierzących była modlitwa. Stała się dźwignią moralną podtrzymującą na duchu, ukrytym źródłem, z którego czerpali siłę. Chwilami nadającymi się do skupienia były poranne apele, nie te przedłużające się, ale zwykłe. Wówczas myśl wybiegała w inny świat, przenosiła wyobraźnię do Ogrójca, gdzie Chrystus krwią się pocił, a następnie szedł drogą krzyżową popychany, bity, kopany. Czyżby cierpienia uwięzionych nie miały nic wspólnego z Chrystusowymi? Łączyły się w najtajniejszych głębiach z Jego boleściami. Spełniały rolę Pawłowego „dopełniam”, czego nie dostaje cierpieniom Chrystusa za innych. Umęczonym, zbolałym niewolnikom ujawnił się Bóg w majestacie swoich cierpień. Jak gdyby dały się słyszeć słowa: Jestem z wami. Ufajcie, Jam zwyciężył świat!
W ludziach o głębszym profilu duchowym rodził się głód Chleba Eucharystycznego. Jako kapłan zastanawiałem się, jak to pragnienie zaspokoić, skąd zdobyć hostie i wino, gdzie w takich warunkach odprawić Mszę świętą. Nadarzyła się stosowna okazja. Jesienią 1941 roku pracowałem w zewnętrznym komandzie Buna-Werke. Ksiądz proboszcz Skarbek z Oświęcimia przez cywilów dostarczał hostie, wino; przesłał także maleńki kielich z trzech części. Przenosiłem hostie za podszewką rękawa, wino w płaskiej buteleczce w bucie. Ileż westchnień do Boga, aby w bramie nie było rewizji. Pewnego razu ukryłem utensilia w skrzynce sanitarnej. Struchlałem, jakby oblał mnie strumień lodowatej wody, kiedy wartownik zarządził rewizję. W wieczornej pomroce rzuciłem skrzynkę za stertą cegieł. Esesman przeszukał kieszenie, obmacał dokładnie, lecz niczego nie znalazł. Ocalałem.
W obozie przechowywałem hostie w sienniku, w przemyślanych skrytkach pod deskami prycz. Innym razem, uszeregowani w dziesiątki, czekamy na apel. Niespodziewanie blokowy wywołuje mój numer! – Pójdziesz do bunkra, bo w twoim sienniku znaleziono hostie i mały kielich. Gęsią skórą pokryło się ciało. Zacząłem się gorąco modlić. Wiedziałem, że z bunkra żywcem nie wyjdę. Po godzinie idę do blokowego. Ze spokojem powiedział: – Tym razem daruję ci przestępstwo, oby się więcej nie powtórzyło. Znowu ocalałem. Krwawy Leon w obozowym szpitalu znalazł skrzynkę pod dolną kondygnacją łóżka, lecz próżną. l tym razem uniknąłem śmierci.
Na miejscu kaźni w Oświęcimiu odprawiano Msze święte. Pierwszą 16 listopada 1941 roku na pierwszym piętrze czwartego bloku. Była to niedziela. Na sali kłębi się wir pracy. Więźniowie czyszczą menażki, przyszywają trójkąty, odnawiają numery. W wąskim, ciemnym przesmyku między dwupiętrowymi łóżkami ustawiono taboret, na nim prosty krzyż – to ołtarz. Kapłan bez stuły i ornatu, w łachmanach więźnia, przykucnięty, w pozycji siedzącej, rozpoczyna Najświętszą Ofiarę. Wtajemniczeni zasłaniają widok, by jakiś obcy nie spostrzegł, co się tam dzieje. Myśli odrywają się od koszmaru życia obozowego, serca napełniają się otuchą, całą duszę przenika wzruszenie. Na małej palenie kapłan podnosi Hostię świętą, razem z nią ofiarę cierpień, łez i krwi tysięcy więźniów. W promiennej wizji na miejscu mąk jawi się Zbawiciel świata. Jakby chciał powiedzieć: – Wy teraz ucisk macie i strapienie, ale smutek wasz w radość się przemieni. Niezapomniana chwila w oświęcimskim obozie. Wyobraźnia unosi się wzwyż; nad ciemnościami zdaje się panować światłość, nad okrucieństwem miłość, nad śmiercią życie. W tym przedpiekle jawi się skrawek nieba. Z duszy wyrywa się okrzyk: – Panie, dobrze nam tu być. Spraw, aby w tej gehennie, nad tyranią zatriumfowało dobro. Rozmodlonym więźniom kapłan podaje Komunię świętą. Żywy Chrystus w sercach wzgardzonych niewolników staje się Źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu, jedynym oparciem w mękach obozowej egzystencji. Msza święta skończona. Uczestnicy rozchodzą się do swoich obowiązków. Rośnie serce, pomnaża się chwała Boża, rozwija się życie duchowe. Doktor Tadeusz Paczuła ma łzy w oczach: – Zdawało mi się, że jestem w katakumbach. Pierwsi chrześcijanie w podobnych warunkach zbierali się na łamanie chleba. Nigdy nie przeżywałem Mszy świętej tak, jak tutaj, w obozowej udręce.
Konsekrowane komunikanty kapłan zawija w białą chusteczkę, kładzie na piersi. W największym ukryciu zanosi oczekującym za stertą kamieni, za węgłem baraku. Jaki obiektyw utrwalił na kliszy postacie więźniów, wymykających się z bloków, spieszących do ukrytego Źródła siły? Pójdą w zapomnienie obozowe męki, lecz w pamięci pozostaną spotkania z eucharystycznym Jezusem.
Szafarz sakramentów świętych zanosi również Chleb Aniołów chorym do szpitala obozowego. Jak się ucieszył Józef Stemler, prezes Macierzy Polskiej z Warszawy, ksiądz Podkul, salezjanin, ksiądz Smoroński, redaktor „Homo Dei” i inni. Umęczeni okropnościami ciała przeżywali obecność Boga w duszy. Szczęście zapełniło całą przestrzeń ich ducha. Jakaś niewidzialna siła scalała chorych, wznosili się ponad siebie, „stanowili jedno serce i jedną duszę” (Dz 4,32). Odrobina Chleba uodporniała na zło, uczyła dowartościowania człowieka jako osoby ludzkiej, a nie bezużytecznego przedmiotu, skazanego na przemiał w piecu krematoryjnym.
W święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny 1941 roku odprawiałem Mszę świętą w piwnicy budującego się siódmego bloku. Po wieczornym apelu spieszyli spracowani więźniowie na umówione miejsce. Okna pozatykane deskami, czujki wystawione. Próżna beczka po cemencie odwrócona dnem do góry stanowi ołtarz. Nikłe światło pełgającej świecy pozwala rozpoznać twarz wtajemniczonych: ksiądz prałat Florczak, audytor Roty Rzymskiej, ojciec Brzeziński, przeor Ojców Kapucynów z Warszawy, ojciec Woźny, przełożony Ojców Augustianów z Krakowa; są chłopi, robotnicy, inteligencja. Kapłan w pasiaku rozpoczyna Introibo... Pajęczyną pokryta piwnica staje się domem Bożym. Majestatyczną ciszę przetykają modlitewne westchnienia płynące w niemym bólu przed tron Boży. Zbawca świata zstępuje na miejsce kaźni w warunkach gorszych od stajni betlejemskiej. Wsłuchuje się w błagalne głosy ofiar bezlitosnych oprawców. Tak trudno wykrzesać z siebie myśl o przebaczeniu, a jednak najmniejszy przejaw miłości napełnia serca pokojem. Po Mszy świętej oddajemy się w opiekę Niepokalanej, powierzając Jej losy naszego życia: – Przyjmij nas. Matko nasza za dzieci swoje. Strzeż od chorób zakaźnych, kar obozowych, gwałtownej śmierci, która każdemu z nas zagraża (cały akt oddania znajduje się w Archiwum Oświęcimskim). Słowa więzną w gardle, falą uczuć nabrzmiewają serca, rośnie ufność w przetrwanie. Pewien więzień ułożył wiersz: Tej Ofiary nie zapomnimy do końca życia. „Podaj nam. Panie, kielich Twój do picia, byśmy wzmocnieni wytrzymali próby, a krzyż Twój święty chronił nas od zguby”. Nie ulega wątpliwości, że wiara była ostoją przeciw załamaniu, siłą w zachowaniu godności ludzkiej, stwarzała wewnętrzny inny świat, do którego zło nie miało przystępu.
Msza święta kruszyła potęgę zła. Z tęsknotą oczekiwano niedzieli, aby w piwnicach, na strychach, w podziemnych skrytkach odnawiać pamiątkę Przymierza. Z narażeniem życia Najświętszą Ofiarę składali księża: Puczka, Dąbrowski, Waloszek, Gabryl, Kowalski.
Urszula Wińska w relacji „Zwyciężyły wartości” opisuje jak w kobiecym obozie w Ravensbrück odprawiano Msze święte „suche” – bez kapłana. Przewodniczyła harcerka Józefa Kantor, nauczycielka. Z pamięci odmawiała modlitwy mszalne, przeplatane pieśniami. Jesienią 1943 roku przyniesiono Najświętszy Sakrament z obozu jeńców wojennych, wśród których znajdował się kapelan. Wygłodniałe więźniarki w półmroku zdążały na blok, gdzie siostra zakonna – więźniarka, Róża Woźniak rozdawała Komunię świętą. W skupieniu kobiety przeżywały obecność Boga. Kiedy później kilka więźniarek wywołano na rozstrzelanie, kroczyły mocne z podniesioną głową. Nikt nie wiedział, że przyjęły Pokarm Niebieski. Apolonię Rakowską w marcu 1943 roku wezwano na egzekucję. Zwierzyła się przed przyjaciółkami, że Bóg jej nie zabierze bez sakramentów świętych, ponieważ odprawiła dziewięć pierwszych piątków miesiąca. Rzeczywiście. Marta Guzowska, pracująca w zewnętrznej kolumnie roboczej, przyniosła Sanctissimum, w skrytości podała Apolonii. – Teraz już mogę odejść. Pan Jezus spełnił obietnicę – powiedziała ze spokojem. Wspomniana już Urszula, zatrudniona przy pracach przeładunkowych, przyniosła zawiniątko ukryte w otworze ściany. Wielką radość sprawiła starszym pobożnym kobietom, które mogły przyjąć Jezusa Eucharystycznego. Żywy Chrystus w sercach niewolnic stał się źródłem wzmacniającym odporność psychiczną.
Ludwika Uzar-Krysiakowa, strażniczka więzienna, z narażeniem życia niosła Komunię świętą więźniom Pawiaka w Warszawie. Pracowała w szpitalu kobiecym, stąd miała dostęp do nich. Przynosiła Komunię świętą księdzu Julianowi Chróścickiemu, księdzu Romanowi Archutowskiemu, którzy ukryci za drzwiami izby szpitalnej udzielali chorym Niebieskiego Posiłku. W kościele w Padwi, skąd pochodziła, umieszczono tablicę z napisem: – Bohaterskiej opiekunce więźniów niosącej pociechę religijną, a zwłaszcza Komunię świętą, wdzięczni rodacy (Padew, diecezja tarnowska).
W Dachau polscy księża nie mieli dostępu do niemieckiej kaplicy. W tajemniczy sposób zdobywali Boży Posiłek. Hostię łamali na dwadzieścia lub więcej części, aby każdy z pragnących mógł choć odrobinę otrzymać. Ci więźniowie poprzez zadawany ból wierzyli w miłość Bożą, a w ciemnościach dostrzegali światło nadziei. Cierpienia nie przysłaniały im wartości duchowych, służyły ku zbawieniu, a nie ku zgubie. Ksiądz Henryk Krzysztofik przed śmiercią napisał list do kolegów na bloku: – Leżę na łóżku jak na krzyżu z Chrystusem. Dobrze mi jest razem z Nim żyć i umierać. Ksiądz Leonard Marchlewski obchodził w obozie złoty jubileusz kapłaństwa. Koledzy chcieli udać się do władzy, by zezwoliła na odprawienie Mszy świętej. – Zostawcie, odpowiedział, złożę Chrystusowi w ofierze moje ciało i krew. Jestem przekonany, że je przyjmie z radością. Po kilku dniach już nie żył.
Zanoszono Eucharystię chorym do szpitala obozowego, a także konającym na oddziałach tyfusu. Jezus pod postacią kruszyny chleba wyzwalał w nich siły do przetrwania. Nie załamywali się, nie poddawali rozpaczy. W ich wnętrzu było tyle piękna, które promieniowało na innych, tyle hartu woli do przezwyciężenia trudności. Padali koledzy w wielkiej liczbie. Odchodzili cisi, ubodzy, odarci ze wszystkiego, prawie nadzy, ale duchowo niezwyciężeni. Wszystko potrafimy znieść w Tym, który nas umacnia (por. Flp 4,15). Nie zagubili siebie w krańcowych sytuacjach, przyjmowali postawę męstwa posuniętą do granic męczeństwa. Jako długoletni więzień obozów stwierdzam, że Eucharystia dla wierzących była najsilniejszym oparciem w zachowaniu godności ludzkiej, umocnieniu wewnętrznej odporności i kształtowaniu wrażliwości na potrzeby innych.
Konrad SZWEDA
Numer Oświęcimia 7669
Numer Dachau 30312
Ks. Konrad Szweda (1912-1988). Śląski duszpasterz, więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i Dachau. Urodził się w Rybnickiej Kuźni koło Rybnika. W latach 1934-1939 odbył studia teologiczne na Wydziale Teologicznym U.J. Święcenia kapłańskie otrzymał 25 czerwca 1939 roku. W 1940 roku został wywieziony do Oświęcimia. Tekst pochodzi z „Naszej Rodziny” – 6 (525) 1988, s. 32–35.
„ Obóz koncentracyjny wyrywał człowieka w zupełności z jego środowiska , ogołacał z zewnętrznych cech jego osobowości , zrównywal wszystkich między sobą i stawiał wobec ogromnej przemocy zła, przemocy która mogła złamać i zniszczyć człowieka .To zresztą planowo zakładał system obozowy . Gdzieś trzeba było szukać oparcia , w jakąś stronę zwrócić myśli .Człowiek starał się sięgnąć do swego świata wewnętrznego i z niego czerpać wiarę , wiarę , że jest siła większa , potężniejsza , zdolna złamać tę , która przygniatała go dotychczas . Źródło psychiczne tej wiary mogło być u różnych jednostek rózne . U większości Polek ta wiara łączyła się z wiarą religijną , z przekonaniem o sprawiedliwości Boga i Jego opiece nad pokrzywdzonym . Toteż stosunek władz obozowych do wszelkich modlitw i wszelkich praktyk religijnych był zdecydowanie wrogi . Oczywiście gdyby to było możliwe , zakazaliby i modlitwy indywidualnej , ale to już na szczęście leżało poza ich zasięgiem.
Religijność w obozie i jej przejawy były , jak i inne sprawy obozowe , przekrojem życia społecznego , tylko w zniekształconej formie . Wszystkie warstwy społeczeństw reprezentowane były w obozie i każde z nich przyniosła charakterystyczny dla siebie sposób myślenia religijnego . Wspólne nam wszystkich , niezaleznie od pochodzenia i wykształcenia było jedno świadomość , że grozi nam zło okrutne , zorganizowane nie cofające się przed niczym i że obrona nasza przed nim , opieka , której pragniemy , moc zdolna pognębić grożącego nam wroga , to dzieło miłosierdzia i wszechmocy Boga . Stąd głównym motywem modlitwy były prośby , błaganie wobec bólu , śmierci , wobec takiego czy innego udręczenia życia obozowego , modlitwa o siły , o przetrwanie , o życie , opiekę nad najbliższymi osobami itd. Kto zliczy te miliony próśb wyszeptywanych zrospaczonymi ustami . Jaki był wpływ tego rodzaju modlitwy na życie ? Na to twarde Życie obozowe , które szło swoimi torami nieraz zupełnie w rozdźwięku z wymaganiami religijnymi i moralnymi . Trzeba było , jeżeli się chciało przetrwać , utrzymać stałą postawę obronną , czuwającą nad wywalczeniem sobie lepszych warunków życia , o tym wszyscy wiemy. Nie wolno było dać się zepchnąć na poziom najgorszej nędzy – walczono o lepszą , lżejszą pracę , o większą przylepkę chleba , o gęstszą zupę , o dolewkę , wygodniejsze spanie
W tej walce , gdy przeważnie ktoś musiał być zwycięzcą , a ktoś stratnym , jakże ciężko było zachować miłość bliżniego , która przecież jest wyrazem i miarą miłości Boga . A jednak zrezygnowanie z tej przebojowej postawy leżało na linii konsekwencji w życiu chrześcijańskim , na linii ufności w moc i miłosierdzie Boga . Wiele koleżanek tak wśród starszych jak i młodszych dawało przykład takiej postawy . Ale jeśli naciągało się płaszcz modlitwy błagalnej , wtedy gdy wszystkie nasze sposoby i sposobiki mogą zawieść , gdy modlimy się ustami a w głębi duszy przemyśliwamy sposoby przetrwania za wszelką cenę - wówczas religijność nie jest twórcza w życiu osobistym . I wówczas ma swoje usprawiedliwienie powiedzenie obozowe „ a najgorsze te modlące .“ Dotykam tu sprawy może nieprzyjemnej , ale jednakże istotnej . Powiedzenie to ukute czy przez prostacką złośliwość w stosunku do paniuś nie pracujących ciężko i szepczących modlitwy ,czy to przez poczucie wyższości tych , którym ich wysoki poziom intelektualny na pospolitą modlitwę ustną nie pozwalał – było jednak zdrowym odruchem wskazujacym , że tam gdzie modlitwa nie ma pokrycia w miłości bliżniego w praktyce życia wartościowego przez mężne znoszenie trudności , łagodność we wajemnych stosunkach i chęć pomagania sobie wzajemnie – tam jest tylko frazesem i pustym dżwiękiem . Na szczęście ton życia obozowemu nie nadawały te osoby , które szepcząc modlitwy kisiły aż do zapleśnienia chleb w swoich szafkach ale te ,co wybiegały troską ku innym , co w życiu religijnym szukały umocnienia dla swojej miłości bliżniego , posuwając się nieraz do zaparcia siebie ….”
1. W godzinie Apelu Jasnogórskiego staję, o Matko, przed Twoim umiłowanym Wizerunkiem, ażeby Cię powitać.
Witam Cię jako pielgrzym ze stolicy świętego Piotra w Rzymie, a zarazem syn tej ziemi, pośród której od sześciuset lat jesteś obecna w Twoim Jasnogórskim Wizerunku.
Przybywałem tutaj często wołaniem serca, w każdą środę przemawiałem do Ciebie wobec uczestników audiencji generalnych na placu Świętego Piotra. Przeżywałem jubileusz sześćsetlecia wraz z wszystkimi Twoimi czcicielami, wraz z całym moim narodem.
Dziś dane mi jest stanąć raz jeszcze na tym świętym miejscu i spojrzeć w Twoje jasnogórskie Oblicze.
Witam Cię jako pielgrzym. Witam Cię w godzinie wieczornego Apelu po Mszy świętej odprawionej przez Prymasa Polski i duszpasterzy młodzieży. Witam Cię wraz z wszystkimi uczestnikami tego spotkania — przede wszystkim wraz z polską młodzieżą.
Raduję się z tego, że jesteśmy tutaj razem wobec Matki naszego narodu. Raduję się, drodzy młodzi przyjaciele, że razem z wami mogę Ją raz jeszcze pozdrowić słowami dzisiejszej wieczornej liturgii: Błogosławiona jesteś, Córko, przez Boga Najwyższego spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi...
Tyś wielką chlubą naszego narodu!
2. Raduję się, że wespół z wami, młodzieży polska, będę mógł rozważyć zwięzłą, a jednakże bogatą treść Apelu Jasnogórskiego, który stał się jakby szczególnym dziedzictwem tysiąclecia chrztu Polski.
Już w czasie przygotowania do tej wielkiej rocznicy: 1966, każdego dnia o godzinie 21 powtarzaliśmy, śpiewając lub wypowiadając te słowa:
„Maryjo, Królowo Polski, Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!”
Zwięzłe słowa. Wymowne. Zakorzeniły się w naszej pamięci i w naszym sercu. Rok milenijny minął — a my nadal czujemy potrzebę, aby je powtarzać.
Cieszę się, że dane mi jest dzisiaj powitać Panią Jasnogórską, rozważając naprzód, a potem śpiewając Apel Jasnogórski z polską młodzieżą.
3. Wypowiadając te słowa: „Maryjo, Królowo Polski, Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”, nie tylko dajemy świadectwo duchowej obecności Bogarodzicy pośród pokoleń zamieszkujacych polską ziemię.
Te słowa świadczą o tym, że wierzymy w miłość, która nas stale ogarnia. Ta miłość zrodziła się u stóp krzyża, kiedy Chrystus (jak to przypomniała dzisiejsza wieczorna Ewangelia) zawierzył Maryi swojego ucznia Jana: „Oto syn Twój” (J 19, 26). Wierzymy, że w tym jednym człowieku zawierzył Jej każdego człowieka. Równocześnie zaś w Jej Sercu obudził taką miłość, która jest macierzyńskim odzwierciedleniem Jego własnej miłości odkupieńczej.
Wierzymy, że jesteśmy miłowani tą miłością, że jesteśmy nią ogarniani: miłością Boga, która się objawiła w Odkupieniu — i miłością Chrystusa, który tego Odkupienia dopełnił przez Krzyż — i wreszcie miłością Matki, która stała pod krzyżem i z Serca Syna przyjęła do swego Serca każdego człowieka.
Jeśli wypowiadamy słowa Apelu Jasnogórskiego, to dlatego, że wierzymy w tę miłość. Wierzymy, że jest ona od stuleci obecna wśród pokoleń zamieszkujących ziemię polską. Że jest szczególnie obecna w znaku Jasnogórskiej Ikony.
Do tej miłości się odwołujemy. Świadomość tego, że jest taka miłość, że ma ona na ziemi polskiej swój szczególny znak, że możemy do niej się odwołać — daje naszej całej chrześcijańskiej i ludzkiej egzystencji jakiś podstawowy wymiar: jakąś pewność większą od wszystkich doświadczeń czy zawodów, jakie może zgotować nam życie.
4. Jeśli wypowiadamy słowa Apelu Jasnogórskiego, to nie tylko dlatego, aby do tej miłości (odkupieńczej oraz macierzyńskiej) odwołać się — ale także, aby na tę miłość odpowiedzieć.
Słowa: „Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”, są bowiem zarazem wyznaniem miłości, którą pragniemy odpowiedzieć na miłość, jaką jesteśmy odwiecznie miłowani.
Słowa te są zarazem wewnętrznym programem miłości. Określają one miłość nie wedle skali samego uczucia — ale wedle wewnętrznej postawy, jaką ona stanowi. Miłość — to znaczy: być przy Osobie, którą się miłuje (jestem przy Tobie), to znaczy zarazem: być przy miłości, jaką jestem miłowany. Miłować — to znaczy dalej: pamiętać. Chodzić niejako z obrazem umiłowanej Osoby w oczach i w sercu. To znaczy zarazem: rozważać tę miłość, jaką jestem miłowany, i coraz bardziej zgłębiać jej boską i ludzką wielkość. Miłować — to wreszcie znaczy: czuwać. Pozwólcie, że ten ostatni rys miłości szczególnie rozwiniemy.
Jest rzeczą niesłychanie doniosłą, aby w młodości — w tym wieku, w którym budzą się nowe uczucia miłości, uczucia decydujące nieraz o całym życiu — chodzić z takim dojrzałym wewnętrznym programem miłości, właśnie takim, o jakim mówi Apel Jasnogórski.
Odpowiadając na miłość, którą jesteśmy odwiecznie umiłowani przez Ojca w Chrystusie, odpowiadając na nią zarazem jako na miłość macierzyńską Bogarodzicy — sami uczymy się miłości.
Pani Jasnogórska jest nauczycielką pięknej miłości dla wszystkich. Jest to zaś szczególnie ważne dla was, młodych. W was bowiem rozstrzyga się ów kształt miłości, jaką będzie miało całe wasze życie. A przez was — życie ludzkie na ziemi polskiej. Życie małżeńskie, rodzinne, społeczne, patriotyczne — ale także: życie kapłańskie, zakonne, misyjne. Każde życie określa się i wartościuje poprzez wewnętrzny kształt miłości. Powiedz mi, jaka jest twoja miłość — a powiem ci, kim jesteś.
5. Czuwam! Jakże dobrze, iż w Apelu Jasnogórskim znalazło się to słowo. Posiada ono swój głęboki rodowód ewangeliczny: Chrystus wiele razy mówił: „Czuwajcie!” (Mt 26, 41). Chyba też z Ewangelii przeszło ono do tradycji ruchu harcerskiego.
W Apelu Jasnogórskim słowo „czuwam!” jest istotnym członem tej odpowiedzi, jaką pragniemy dawać na miłość, którą jesteśmy ogarnięci w znaku Jasnogórskiej Ikony.
Odpowiedzią na tę miłość musi być właśnie to, że czuwam!
Co to znaczy: „czuwam”?
To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężając je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszać, zepchnąć na dalszy plan. Nie. Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy się łatwo z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza, jeżeli tak postępują inni.
Moi drodzy przyjaciele! Do was, do was należy położyć zdecydowaną zaporę demoralizacji — zaporę tym wadom społecznym, których ja tu nie będę nazywał po imieniu, ale o których wy sami doskonale wiecie. Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Doświadczenia historyczne mówią nam o tym, ile kosztowała cały naród okresowa demoralizacja. Dzisiaj, kiedy zmagamy się o przyszły kształt naszego życia społecznego, pamiętajcie, że ten kształt zależy od tego, jaki będzie człowiek. A więc: czuwajcie!
Chrystus powiedział podczas modlitwy w Ogrójcu apostołom: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”.
6. Czuwam — to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. Nie zamykam się w sobie, w ciasnym podwórku własnych interesów czy też nawet własnych osądów. Czuwam — to znaczy: miłość bliźniego — to znaczy: podstawowa międzyludzka solidarność.
Wobec Matki Jasnogórskiej pragnę podziękować za wszystkie dowody tej solidarności, jakie dali moi rodacy, w tym również młodzież polska, w trudnym okresie niedawnych miesięcy. Niełatwo mi tutaj wymienić wszystkie formy tej troski, jaką otoczone były osoby internowanych, uwięzionych, zwalnianych z pracy, a także ich rodziny. Wy wiecie o tym lepiej ode mnie. Do mnie także dochodziły sporadyczne, choć częste wiadomości.
Niech to dobro, które wyzwoliło się w tylu miejscach, na tyle sposobów, nie ustaje na ziemi polskiej. Niech stale potwierdza owo „czuwam” z Apelu Jasnogórskiego, które jest odpowiedzią na obecność Matki Chrystusa w wielkiej rodzinie Polaków.
7. Czuwam — to znaczy także: czuję się odpowiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich kosztuje.
Może czasem zazdrościmy Francuzom, Niemcom czy Amerykanom, że ich imię nie jest związane z takim kosztem historii, że o wiele łatwiej są wolni, podczas gdy nasza polska wolność tak dużo kosztuje.
Nie będę, moi drodzy, przeprowadzał analizy porównawczej. Powiem tylko, że to, co kosztuje, właśnie stanowi wartość. Nie można zaś być prawdziwie wolnym bez rzetelnego i głębokiego stosunku do wartości. Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała. Natomiast czuwajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to dziedzictwo. Naród zaś jest przede wszystkim bogaty ludźmi. Bogaty człowiekiem. Bogaty młodzieżą! Bogaty każdym, który czuwa w imię prawdy, ona bowiem nadaje kształt miłości.
8. Moi młodzi przyjaciele! Wobec naszej wspólnej Matki i Królowej serc, pragnę wam na koniec powiedzieć, że wiem o waszych cierpieniach, o waszej trudnej młodości, o poczuciu krzywdy i poniżenia, o jakże często odczuwanym braku perspektyw na przyszłość — może o pokusach ucieczki w jakiś inny świat.
Chociaż nie jestem wśród was na co dzień, jak bywało przez tyle lat dawniej — to przecież noszę w sercu wielką troskę. Wielką, ogromną troskę. Jest to, moi drodzy, troska o was. Właśnie dlatego, że „od was zależy jutrzejszy dzień”.
Dobrze, że jesteśmy tutaj razem w godzinie Apelu Jasnogórskiego. Wśród doświadczeń obecnego czasu, wśród próby, przez jaką przechodzi wasze pokolenie — ten Apel milenijny jest nadal programem.
W nim zawiera się jakaś podstawowa droga wyjścia. Bo wyjście w jakimkolwiek wymiarze: ekonomicznym, społecznym, politycznym — musi być naprzód w człowieku. Człowiek nie może pozostać bez wyjścia.
Matko Jasnogórska, która dana nam jesteś przez Opatrzność ku obronie narodu polskiego, przyjmij dzisiejszego wieczoru ten Apel polskiej młodzieży wespół z papieżem-Polakiem i pomóż nam trwać w nadziei! Amen.
Drodzy Parafianie i Goście! Chrystus prawdziwie Zmartwychwstał! Alleluja!
Niech nasz Pan Jezus Chrystus, Dobry Pasterz, Który dla nas się narodził, za nas swoje owieczki umarł na drzewie krzyża i trzeciego dnia Zmartwychwstał obdarzy Was MIŁOŚCIĄ, która pomoże Wam unieść wszelkie codzienne krzyże. Niech Jego Miłość każdy Wasz trud zamieni w radość, a serca wypełni POKOJEM.
Błogosławionych Największych Świąt życzę wraz z moimi Współpracownikami!
Ks. Marek Kędzierski SDB - proboszcz PMK
26 marca 2018
Rozpoczęliśmy tegoroczny Wielki Tydzień, w którym obchodzi się pamiątkę Męki Chrystusa od chwili mesjańskiego wjazdu do Jerozolimy. Przed nami największe dni w roku liturgicznym, które zostaną zwieńczone Uroczystością Zmartwychwstania Pańskiego.
„Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1, 30)
to hasło tegorocznego XXXIII Światowego Dnia Młodzieży, który odbędzie się w Niedzielę Palmową, 25 marca 2018r., na szczeblu diecezjalnym (w Berlinie dzisiaj).
To drugie orędzie Papieża Franciszka w przygotowaniu do Światowych Dni Młodzieży w Panamie. W ubiegłym roku Światowy Dzień Młodzieży na szczeblu diecezjalnym obchodzony był pod hasłem „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (Łk 1,49), a w przyszłym roku młodych prowadzić będą słowa: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1,38). Złożą się one na tryptyk Maryjny, który będzie prowadził młodzież przygotowującą się do spotkania w Panamie, a wcześniej do jesiennego Synodu Biskupów na temat: „Młodzież, wiara i rozeznanie powołania”.
W orędziu Papież Franciszek podejmuje temat obaw i niepokojów młodego pokolenia, proponując jako środek zaradczy „rozeznanie”: „Pozwala nam ono uporządkować zamęt w naszych myślach i uczuciach, aby działać w sposób właściwy i roztropny” – czytamy w orędziu. Następnie Papież pisze o „powołaniu”, czyli byciu wezwanym przez Boga po imieniu, na wzór Maryi: „Bóg wzywając kogoś po imieniu jednocześnie objawia mu jego powołanie, swój plan świętości i dobra, poprzez który osoba ta stanie się darem dla innych i który uczyni ją wyjątkową”. Kończąc orędzie Papież wzywa młodych do odwagi przyjęcia powołania, które ukazuje Bóg, „odwagi realizowania tego, czego Bóg chce od nas tu i teraz, w każdej dziedzinie naszego życia. Odwagi, by przyjąć powołanie, które ukazuje nam Bóg; odwagi, by żyć naszą wiarą, nie ukrywając jej ani nie pomniejszając” – czytamy w orędziu.
„Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1, 30)
Drodzy młodzi, Światowe Dni Młodzieży 2018 stanowią krok naprzód w przygotowaniu międzynarodowego spotkania, które odbędzie się w Panamie w styczniu 2019 roku. Ten nowy etap naszej pielgrzymki przypada na rok, w którym zwołane jest Zgromadzenie Zwyczajne Synodu Biskupów na temat: „Młodzież, wiara i rozeznanie powołania”. To dobry zbieg okoliczności. Uwaga, modlitwa i refleksja Kościoła będą skierowane na Was, ludzi młodych, z pragnieniem zrozumienia, a przede wszystkim przyjęcia drogocennego daru, jakim jesteście dla Boga, dla Kościoła i dla świata.
Jak już wiecie, postanowiliśmy, aby w tej drodze towarzyszył nam wzór i wstawiennictwo Maryi, młodej kobiety z Nazaretu, którą Bóg wybrał jako Matkę swego Syna. Idzie ona z nami ku Synodowi i Światowym Dniom Młodzieży w Panamie. Jeśli w ubiegłym roku prowadziły nas słowa Jej kantyku uwielbienia: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (Łk 1,49) – ucząc nas upamiętniać przeszłość – to w bieżącym roku staramy się słuchać wraz z Nią głosu Boga, który budzi odwagę i daje łaskę konieczną, aby odpowiedzieć na Jego wezwanie: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1, 30). Są to słowa wypowiedziane przez posłańca Boga, archanioła Gabriela, do Maryi, prostej dziewczyny z małej wioski w Galilei.
1. Nie bój się! To zrozumiałe, że nagłe pojawienie się anioła i jego tajemnicze pozdrowienie: „Bądź pozdrowiona pełna łaski, Pan z Tobą” (Łk 1,28), wywołały silny niepokój w Maryi, zaskoczonej tym pierwszym objawieniem jej tożsamości i powołania, do tej pory jej nieznanych. Maryja, podobnie jak inne postacie z Pisma Świętego, drży w obliczu tajemnicy powołania Boga, który w jednej chwili stawia ją przed ogromem swego planu i sprawia, że odczuwa ona całą swą małość skromnego stworzenia. Anioł, czytając w głębi jej serca, mówi do niej: „Nie bój się”! Bóg czyta również w naszych sercach. Dobrze zna wyzwania, jakim musimy stawić czoło w życiu, zwłaszcza, gdy stajemy w obliczu decyzji fundamentalnych, od których zależy, kim będziemy i co zrobimy na tym świecie. To „ciarki” jakie odczuwamy, gdy mamy do czynienia z decyzjami dotyczącymi naszej przyszłości, naszego stanu życia, naszego powołania. W takich chwilach jesteśmy wzburzeni i ogarnia nas wiele lęków.
A Wy, ludzie młodzi, jakie żywicie obawy? Co was najbardziej niepokoi w głębi serca? W wielu z was istnieją obawy „drugoplanowe”, że nie jesteście kochani, lubiani, nie akceptowani takimi, jakimi jesteście. Dziś jest wielu młodych, którzy mają poczucie, że muszą być inni od tego, czym są w rzeczywistości, próbując się dostosować do często sztucznych i nieosiągalnych standardów. Nieustannie dokonują retuszowania swoich wizerunków, chowając się za maskami i fałszywymi tożsamościami tak, że sami niemal stają się “fake’iem”. U wielu z nich mamy do czynienia z obsesją na tle otrzymywania jak największej liczby „polubień”. I z tego poczucia nieadekwatności rodzi się wiele obaw i niepewności. Inni lękają się, że nie znajdą bezpieczeństwa emocjonalnego i zostaną sami. W wielu, w obliczu niepewności związanej z pracą, wkracza lęk przed niemożnością znalezienia satysfakcjonującej afirmacji zawodowej, nie spełnienia swoich marzeń. Te obawy są dziś bardzo obecne w wielu młodych ludziach, zarówno wierzących, jak i niewierzących. Także ci, którzy przyjęli dar wiary i poważnie poszukują swojego powołania, nie są rzecz jasna wolni od strachu. Niektórzy myślą: może Bóg chce ode mnie, albo zażąda ode mnie za wiele. Może przemierzając drogę wskazaną mi przez Niego, nie będę naprawdę szczęśliwy, albo nie będę mógł sprostać temu, o co mnie prosi. Inni zadają sobie pytanie: czy podążam drogą wskazaną mi przez Boga, kto może mi zagwarantować, że będę mógł podążać nią do końca? Czy nie ulegnę zniechęceniu? Czy nie stracę entuzjazmu? Czy będę umiał wytrwać przez całe me życie?
W chwilach, kiedy wątpliwości i lęk tłoczy się w naszych sercach, konieczne staje się rozeznanie. Pozwala nam ono uporządkować zamęt w naszych myślach i uczuciach, aby działać w sposób właściwy i roztropny. Pierwszym krokiem w tym procesie prowadzącym do przezwyciężenia lęków jest ich wyraźne określenie, by nie okazało się, że marnujemy czas i energię, padając łupem nietrwałych upiorów pozbawionych oblicza. W tym celu zapraszam wszystkich, byście spojrzeli do swego wnętrza i nazwali wasze lęki po imieniu. Zadajcie sobie pytanie: co mnie martwi, czego boję się najbardziej dzisiaj, w konkretnej sytuacji, której doświadczam? Co mnie blokuje i nie pozwala mi iść naprzód? Dlaczego nie mam odwagi, by dokonać ważnych decyzji, które powinienem podjąć? Nie lękajcie się uczciwie spojrzeć na swoje lęki, uznać je takimi, jakimi są, i zmierzyć się z nimi. Biblia nie zaprzecza ludzkiemu uczuciu strachu ani wielu przyczynom, które mogą go powodować. Abraham się bał (por. Rdz 12, 10), Jakub się lękał (por. Rdz 31,31; 32,8), a również Mojżesz (por. Wj 2,14, 17,4), Piotr (Mt 26,69nn) i Apostołowie (Mk 4,38-40; Mt 26,56). Sam Jezus, chociaż na nieporównywalnym poziomie, także doświadczał lęku i udręki (Mt 26, 37; Łk 22, 44).
„Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” (Mk 4,40). Ta reprymenda Jezusa wobec uczniów pozwala nam zrozumieć, jak często przeszkodą dla wiary nie jest niewiara, ale bojaźń. Dlatego dzieło rozeznania, po zidentyfikowaniu naszych lęków, musi nam pomóc w ich przezwyciężeniu, otwierając nas na życie i ze spokojem stawiając czoło wyzwaniom, jakie nam ono przedstawia. W szczególności dla nas, chrześcijan, bojaźń nigdy nie może mieć ostatniego słowa, ale powinna stanowić okazję, aby dokonać aktu wiary w Boga… a także wiary w życie! Oznacza to uwierzenie w zasadniczą dobroć istnienia, które dał nam Bóg, zaufanie, że prowadzi On do dobrego celu przez często tajemnicze dla nas okoliczności i zmienne koleje losu. Jeśli zamiast tego podsycamy lęki, będziemy zmierzali do zamknięcia się w sobie, zabarykadowania się, by bronić się przed wszystkim i wszystkimi, pozostając jakby sparaliżowani. Musimy zareagować! Nigdy się nie zamykaj! W Piśmie Świętym znajdujemy 365 razy wyrażenie „nie lękajcie się”, ze wszystkimi jego odmianami. To jakby powiedzieć, że każdego dnia roku Pan chce, abyśmy byli wolni od bojaźni.
Rozeznanie staje się nieodzowne, w kontekście poszukiwania własnego powołania. Bowiem najczęściej nie jest ono natychmiast jasne czy zupełnie oczywiste, ale rozumiemy je stopniowo. Koniecznego do przeprowadzenia w tym przypadku rozeznania nie należy rozumieć jako indywidualnego wysiłku introspekcji, którego celem jest lepsze poznanie naszych mechanizmów wewnętrznych, aby się umocnić i osiągnąć pewną równowagę. Osoba może stać się wówczas silniejsza, ale pozostaje mimo to zamknięta w ograniczonej perspektywie swoich możliwości i poglądów. Natomiast powołanie jest wezwaniem Boga, a rozeznanie w tym przypadku polega przede wszystkim na otwarciu się na Innego, który wzywa. Jest zatem konieczna cisza modlitwy, aby wysłuchać głosu Boga, który rozbrzmiewa w sumieniu. Puka On do drzwi naszych serc, tak jak to uczynił z Maryją, pragnąc zawrzeć z nami przyjaźń w modlitwie, mówić do nas poprzez Pismo Święte, obdarzyć nas swoim miłosierdziem w Sakramencie Pojednania, aby stać się z nami jedno w Komunii Świętej.
Ale ważne jest również skonfrontowanie i dialog z innymi, naszymi braćmi i siostrami w wierze, którzy mają większe doświadczenie i pomagają nam widzieć lepiej i wybierać między różnymi opcjami. Młody Samuel, kiedy usłyszał głos Pana, nie rozpoznał go od razu i pobiegł trzykrotnie do Helego, starego kapłana, który w końcu podsunął mu właściwą odpowiedź, jaką należy dać na wezwanie Boga: „Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 9). W waszych wątpliwościach wiedzcie, że możecie liczyć na Kościół. Wiem, że są świetni kapłani, osoby konsekrowane, wierni świeccy, wielu z nich młodych, którzy ze swej strony mogą wam towarzyszyć jako starsi bracia i siostry w wierze. Ożywiani przez Ducha Świętego, będą umieli wam pomóc w rozwikłaniu waszych wątpliwości i odczytaniu planu waszego osobistego powołania. „Inny” to nie tylko przewodnik duchowy, ale także ten, który pomaga nam otworzyć się na wszystkie nieskończone bogactwa egzystencji, jakimi obdarzył nas Bóg. Trzeba otwierać przestrzenie w naszych miastach i wspólnotach, aby wzrastać, marzyć, patrzeć na nowe perspektywy! Nigdy nie traćcie smaku radowania się ze spotkania, z przyjaźni, smaku wspólnego marzenia, pielgrzymowania z innymi. Prawdziwi chrześcijanie nie boją się otwierać na innych, dzielić się przestrzeniami życiowymi, przekształcając je w przestrzenie braterstwa. Drodzy młodzi, nie pozwalajcie, aby przebłyski młodości gasły w mroku zamkniętego pokoju, w którym jedynym oknem na świat jest komputer i smartfon. Otwórzcie na oścież drzwi waszego życia! Niech wasze przestrzenie i wasz czas będą zapełnione konkretnymi ludźmi, głębokimi relacjami, w których możecie dzielić się autentycznymi i realnymi doświadczeniami w waszym codziennym życiu.
2. Maryja! „Wezwałem cię po imieniu” (Iz 43, 1). Pierwszym powodem, aby się nie lękać jest właśnie fakt, że Bóg wzywa nas po imieniu. Anioł, posłaniec Boga, zwrócił się do Maryi po imieniu. Nadawanie imion jest właściwe Bogu. W dziele stworzenia powołuje On do istnienia każde stworzenie jego imieniem. Za imieniem kryje się pewna tożsamość, która jest wyjątkowa we wszystkim, w każdym człowieku, w tej intymnej istocie, którą do końca zna tylko Bóg. Ta boska prerogatywa została następnie współdzielona z człowiekiem, któremu Bóg zezwolił na nadawanie imion zwierzętom, ptakom, a nawet swoim dzieciom (Rdz 2, 19-21; 4.1). Wiele kultur podziela tę głęboką wizję biblijną uznając w imieniu objawienie najgłębszej tajemnicy życia, znaczenia danej egzystencji.
Bóg wzywając kogoś po imieniu jednocześnie objawia mu jego powołanie, swój plan świętości i dobra, poprzez który osoba ta stanie się darem dla innych i który uczyni ją wyjątkową. I także wówczas, kiedy Pan zechce poszerzyć horyzonty danego życia, postanawia nadać powołanej osobie nowe imię, tak jak to czyni w przypadku Szymona, nazywając go „Piotrem”. Stąd wziął się zwyczaj przyjmowania nowego imienia, kiedy wstępujemy do zakonu, wskazującego na nową tożsamość i nową misję. Boże powołanie, będąc osobistym i niepowtarzalnym, wymaga od nas odwagi, by uwolnić się od ujednolicających schematów myślowych, tak aby nasze życie mogło być rzeczywiście oryginalnym i niepowtarzalnym darem dla Boga, dla Kościoła i dla innych.
Drodzy młodzi, bycie powołanym po imieniu to zatem znak naszej wielkiej godności w oczach Boga, Jego upodobania względem nas. I Bóg wzywa każdego z was po imieniu. Wy jesteście owym „ty” Boga, cennymi w Jego oczach, godnymi szacunku i umiłowanymi (por. Iz 43, 4). Przyjmujcie z radością ten dialog, jaki proponuje wam Bóg, to wezwanie, jakie kieruje On do was, powołując po imieniu.
3. Znalazłaś łaskę u Boga Głównym powodem, dla którego Maryja nie powinna się lękać, jest to, że znalazła łaskę u Boga. Słowo „łaska” mówi nam o miłości bezinteresownej, nienależnej. Jak bardzo dodaje nam otuchy świadomość, że nie musimy sobie zasłużyć na bliskość i pomoc Boga, przedstawiając wcześniej „program doskonałości”, pełen zasług i sukcesów! Anioł mówi do Maryi, że już znalazła łaskę u Boga, a nie, że ją otrzyma w przyszłości. A samo sformułowanie słów anioła pozwala nam zrozumieć, że boska łaska jest nieustanna, nie jest czymś przemijającym czy chwilowym i dlatego nigdy jej nie zabraknie. Również w przyszłości zawsze będzie nas wspierała łaska Boża, przede wszystkim w chwilach próby i ciemności.
Nieustanna obecność Bożej łaski zachęca nas do ufnego przyjęcia naszego powołania, co wymaga dążenia do wierności, które trzeba ponawiać każdego dnia. Droga powołania nie jest bowiem pozbawiona krzyży: są nimi nie tylko początkowe wątpliwości, ale także częste pokusy napotykane po drodze. Poczucie nieadekwatności towarzyszy uczniowi Chrystusa aż do końca, ale ten uczeń wie, że jest wspomagany łaską Boga.
Słowa anioła zstępują na ludzkie lęki, rozpraszając je mocą przynoszonej przez nie dobrej nowiny: nasze życie nie jest czystym przypadkiem i jedynie walką o przetrwanie, ale każdy z nas stanowi historię umiłowaną przez Boga. Znalezienie „łaski w Jego oczach” oznacza, że Stwórca dostrzega wyjątkowe piękno naszej istoty i ma wspaniały plan dla naszego życia. Ta świadomość nie rozwiązuje oczywiście wszystkich problemów, ani nie usuwa niepewności życia, ale ma moc jego dogłębnego przemieniania. Nieznane, które przyniesie nam przyszłość, nie jest mroczną groźbą, którą musimy przetrwać, ale czasem sprzyjającym, danym nam by żyć wyjątkowością naszego osobistego powołania i dzielić je z naszymi braćmi i siostrami w Kościele i w świecie.
4. Odwaga w teraźniejszości Z pewności, że łaska Boża jest z nami, wypływa siła posiadania odwagi w chwili obecnej: odwagi realizowania tego, czego Bóg chce od nas tu i teraz, w każdej dziedzinie naszego życia. Odwagi, by przyjąć powołanie, które ukazuje nam Bóg; odwagi, by żyć naszą wiarą, nie ukrywając jej ani nie pomniejszając.
Tak, bo kiedy otwieramy się na łaskę Bożą, to, co niemożliwe staje się rzeczywistością. „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8,31). Łaska Boża dotyka owego „dzisiaj” waszego życia, „porywa” was takimi, jakimi jesteście, ze wszystkimi waszymi lękami i ograniczeniami, ale objawia także wspaniałe plany Boga! Wy, młodzi potrzebujecie poczucia, że ktoś naprawdę w was wierzy: wiedzcie, że Papież wam ufa; że Kościół wam ufa! A wy, ufajcie Kościołowi!
Młodej Maryi powierzono ważne zadanie właśnie dlatego, że była młoda. Wy, ludzie młodzi, macie siłę, przechodzicie przez etap życia, w którym z pewnością nie brakuje energii. Używacie tej siły i energii, aby ulepszyć świat, zaczynając od tego, co najbliżej was. Pragnę, aby w Kościele powierzono wam ważne obowiązki, aby była odwaga pozostawiania wam przestrzeni; a Was proszę: przygotujcie się, aby te obowiązki przyjąć.
Zachęcam was do ponownej kontemplacji miłości Maryi: miłości troskliwej, dynamicznej, konkretnej. Miłości pełnej śmiałości i całkowicie nakierowanej na dar z siebie. Kościół przeniknięty tymi cechami maryjnymi będzie zawsze Kościołem wychodzącym, który wykracza poza swoje ograniczenia i granice, aby sprawić, że otrzymana łaska będzie przeobfita. Jeśli damy się zauroczyć przykładem Maryi, to będziemy konkretnie żyli miłością, która nas pobudza do miłowania Boga ponad wszystko i ponad samych siebie, aby kochać ludzi, z którymi dzielimy nasze codzienne życie. Będziemy też miłowali tych, którzy mogą się nam wydawać niezbyt mili. To jest miłość, która staje się służbą i poświęceniem, szczególnie wobec najsłabszych i najuboższych, która przemienia nasze oblicza i napełnia nas radością.
Chciałbym zakończyć pięknymi słowami świętego Bernarda ze słynnej homilii o tajemnicy Zwiastowania, słowami, które wyrażają oczekiwanie całej ludzkości na odpowiedź Maryi: „Usłyszałaś, Dziewico, że poczniesz i porodzisz Syna; usłyszałaś, że stanie się to nie za sprawą człowieka, ale z Ducha Świętego. Wyczekuje anioł na odpowiedź… Oczekujemy i my, o Pani, na słowo zmiłowania… Dzięki Twemu słowu mamy zostać odnowieni i przywróceni życiu… Tego wyczekuje cały świat, do stóp Twoich się ścielący” (Kazanie 4, 8-9; Liturgia Godzin, tom I, wydanie II Pallottinum 2006, s. 318).
Drodzy młodzi, Pan Jezus, Kościół, świat, oczekują także na waszą odpowiedź na wyjątkowe powołanie, jakie otrzymuje każdy w tym życiu! Kiedy zbliża się ŚDM w Panamie, zachęcam Was do przygotowania się na to nasze spotkanie z radością i entuzjazmem ludzi, którzy chcą wziąć udział w wielkiej przygodzie. ŚDM jest dla odważnych! Nie dla młodych, którzy szukają jedynie wygody i którzy wycofują się przed trudnościami. Czy przyjmujecie wyzwanie?
Watykan, 11 lutego, VI niedziela okresu zwykłego, Wspomnienie Matki Bożej z Lourdes
Uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Obchodzimy ją w Liturgii Kościoła 25 marca, na dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem. Ponieważ Uroczystość Zwiastowania Pańskiego w tym roku zbiega się z Niedzielą Palmową i początkiem Wielkiego Tygodnia, dlatego uroczystość ta przeniesiona jest na poniedziałek 9 kwietnia 2018. Tego też dnia będziemy mogli w sposób uroczysty podjąć Duchową Adopcję.
godz. 10.15 - Msza św. z homilią godz. 12.00 - Msza św. z homilią
godz. 16.00 - Msza św. z homilią dla DZIECI godz. 18.00 - Msza św. z homilią, po Mszy św. nauka rekolekcyjna Spowiedź: Bazylika: godz. 10.00 - 14.00; godz. 16.00 - 19.00 Spandau: od godz. 11.00 Wedding: od godz. 16.00 Karlshorst: od godz. 10.30
Poniedziałek, 19 marzec,
godz. 10.00 - Msza św. z homilią godz. 18.00 - Msza św. z homilią, po Mszy św. nauka rekolekcyjna
godz. 16.30 - Msza św. z homilią dla DZIECI
Spowiedź: godz. 9.30 - 11.00; 17.00 - 19.00
Wtorek, 20 marzec
godz. 10.00 - Msza św. z homilią
godz. 16.30 - Msza św. z homilią dla DZIECI godz. 18.00 - Msza św. z homilią,
Br.Mariusz Kuskowski
po Mszy św. nauka rekolekcyjna dla młodzieży i wszystkich chętnych.
Modlitwa śpiewem (Br.Mariusz Kuskowski) przed Najświętszym Sakramentem, stąd między modlitwami uwielbienia Jezusa śpiewem dłuższe odcinki ciszy.
Słuchając otwórz oczy serca, zobacz Jezusa w Najświętszym Sakramencie na ołtarzu i uwielbiaj Go tu i teraz (25min):
Spowiedź: godz. 9.30 - 11.00; 17.00 - 19.00
Środa, 21 marzec
godz. 10.00 - Msza św. z homilią
godz. 16.30 - Msza św. z homilią dla DZIECI godz. 18.00 - Msza św. z homilią
Podziękowania i słowo kończące rekolekcje:
Spowiedź: godz. 9.30 - 11.00; 17.00 - 19.00
Miejsce: Polska Misja Katolicka, Lilienthalstr. 5, 10965 Berlin
MODLITWA DO ŚWIĘTEGO JÓZEFA MODLITWA DO ŚWIĘTEGO JÓZEFA MODLITWA W INTENCJI REKOLEKCJI WIELKOPOSTNYCH
PRZEZ PRZYCZYNĘ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA
Do ciebie, święty Józefie,
uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia.
Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
MODLITWA DO ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA
wprowadzona w Kościele przez Leona III
Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha, bądź naszą obroną. Pokornie prosimy, aby go Bóg pogromić raczył: a Ty wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.
„Stabat Mater” G. B. Pergolesiego w Bazylice św. Jana Chrzciciela w Berlinie
w Niedzielę Męki Pańskiej, 25 marca br. po wieczornej Eucharystii.
W imieniu młodych artystów, wykonawców tego wspaniałego dzieła Pergolesiego, serdecznie zapraszam na wieczorną Liturgię Eucharystyczną w Niedzielę Męki Pańskiej - Niedzielę Palmową, a po niej na Koncert Muzyki Pasyjnej, na „Stabat Mater”. W ten sposób będziemy mogli jeszcze głębiej wejść w obchód tegorocznych Świąt Paschalnych.
Z nadzieją na spotkanie i wspólne przeżywanie Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa
wraz z Jego Najświętszą Matką Bolejącą - Maryją.
Ks. Marek Kędzierski sdb – proboszcz PMK
Poniżej zamieszczam tekst opisujący dzieło.
Skomponowane w 1736 roku Stabat Mater G. B. Pergolesiego należy do najpiękniejszych utworów historii muzyki sakralnej i historii muzyki w ogóle. Utwór składa się z 12 części- arii i duetów, których łaciński tekst opisuje cierpienia Matki Boskiej (Stała Matka Boleściwa), oryginalnie napisany na dwójkę śpiewaków i orkiestrę plus basso continuo, w opracowaniu naszych gości w wykonaniu tercetu.
Jest to jedna z ostatnich kompozycji Pergolesiego, przedwcześnie zmarłego kompozytora okresu baroku, która została skomponowana z myślą o praktyce wykonawczej w okresie Wielkiego Postu.
Młodzi Artyści chcieliby mieć możliwość koncertowego wykonania tego dzieła w berlińskim Kościele Polskiej Misji Katolickiej i wprowadzić tym samym słuchaczy w nastrój kontemplacji.
Początek kompozycji wprowadza w smutny nastrój, rozbrzmiewają dysonanse muzyczne a basso continuo w tle brzmi jak marsz żałobny. Muzyka jest tak piękna, że jest w stanie poruszyć każdego. Pergolesi wykorzystał najmroczniejsze i najsmutniejsze tonacje, jego zabiegi kompozytorskie umożliwiają współodczuwanie cierpienia, beznadziei. Jest to tak doskonały utwór, że zależy nam na dotarciu do jak najszerszej liczby słuchaczy i umożliwienie im wyciszenia się poprzez tą przepiękną muzykę.
5. Rocznica wyboru Ojca Świętego Franciszka na Stolicę Piotrową.
Niech nasza modlitwa towarzyszy posłudze Papieża w Kościele.
„Pontyfikat Papieża Franciszka charakteryzuje radość, miłosierdzie i misyjność. To trzy najbardziej charakterystyczne elementy” – w ten sposób watykański sekretarz stanu podsumowuje pontyfikat Papieża z krańca ziemi, który pięć lat temu przywitał się ze światem prostym: dobry wieczór. Kard. Pietro Parolin zaznacza, że Ojciec Święty uczy nas przekraczania mentalności „zawsze tak było” i zastępowania jej Kościołem, który wychodzi, szuka, jest w ruchu. „Uderzyło mnie, że wszystkie najważniejsze dokumenty papieskie odwołują się, w większej lub mniejszej mierze, do radości: Evangelii gaudium, Amoris laetitia, Laudato sì’.
Charakterystyką tego pontyfikatu jest radość wypływająca nie z niefrasobliwości, ale z faktu, że jesteśmy kochani przez Boga – podkreśla kard. Parolin. – I tu pojawia się druga charakterystyka pontyfikatu, czyli miłosierdzie. Osobowa i totalna miłość Boga do całego stworzenia, a zarazem radość wypływająca z komunikowania innym tej dobrej nowiny Ewangelii. Fakt dzielenia się z innymi prawdą o zbawieniu staje się źródłem radości zarówno dla otrzymującego tę prawdę, jak i dla osoby ją głoszącej. To radość dzielenia. Stąd trzecia ważna linia to ewangelizacja; Kościół wychodzący, który chce zanieść Ewangelię całemu stworzeniu. Dla mnie są to najbardziej zasadnicze rysy tego pontyfikatu”.
I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” Mk 16,16
W dniach 23-25 lutego 2018 odbył się w Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie kurs Nowe Życie, organizowany przez Szkołę Nowej Ewangelizacji św. Bartłomieja. Ponad dwudziestu uczestników z Berlina oraz gości z Polski rozpoczęło wędrówkę, aby spotkać się żywego Chrystusa i odkryć w Nim nowe życie. Czas weekendu był momentem osobistego spotkania, dostrzegania działania Boga we własnym życiu. Dla niektórych nadarzyła się okazja na odkrycie swojej wiary, bądź odbudowanie jej na nowo po latach spędzonych poza kościołem. Bóg bardzo mocno błogosławił
i w ciągu kilkudziesięciu godzin, jak wybrzmiało w trakcie niedzielnych świadectw, uczestnicy kursu odkryli nowe życie mimo wcześniejszych trudnych doświadczeń lub wątpliwości. Każdy indywidualnie na swój sposób rozpoczął przygodę, która nie ma końca. Ten czas okazał się również dla naszej wspólnoty Szkoły Nowej Ewangelizacji z Berlina czasem błogosławionym, w którym mogliśmy nieść Dobrą Nowinę, którą przekazano nam na pewnym etapie naszego życia. Jeśli również pragniesz doświadczyć nowego życia, już dzisiaj zapraszamy Cię na kolejny kurs Nowe Życie, który odbędzie się w dniach 16-18 listopada 2018. Na nowe życie nigdy nie jest za późno.
To dzisiaj mija 80 lat od ogłoszenia w Berlinie, w czasie I Kongresu Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła, Pięciu Prawd Polaków. Sformułował je ówczesny Prezes Związku, ks. dr Bolesław Domański i ogłosił je na początku Kongresu w Theater des Volkes. W niedzielę w naszej PMK w Berlinie dziękowaliśmy za te prawdy. Warto przypomnieć co na temat Pięciu Prawd powiedział ks. biskup Ignacy Dec w czasie Eucharystii w intencji Ojczyzny, której w katedrze wrocławskiej w minioną niedzielę przewodniczył abp Józef Kupny.
mówił w homilii o prawdach ogłoszonych 6 marca 1938 r. w Berlinie bp Ignacy Dec. Kaznodzieja podkreślił, że pomimo upływu prawie wieku słowa wypowiedziane przez Polaków w Berlinie nic nie straciły ze swojej aktualności. Stanowią natomiast fundament zdrowego patriotyzmu, są narodowym katechizmem i Dekalogiem Polskości - przekonywał biskup świdnicki. Na zakończenie bp Dec wezwał wszystkich, a szczególnie osoby odpowiedzialne za edukację młodego pokolenia Polaków do propagowania prawd ogłoszonych 80 lat temu.
3 grudnia 1937 r. w Domu Polskim w Zakrzewie, Rada Naczelna Związku Polaków w Niemczech, na nadzwyczajnym posiedzeniu podjęła decyzję o zorganizowaniu I Kongresu Polaków, który odbył się 6 marca 1938 r Berlinie. Na kongresie, w którym wzięło udział ponad 5 tys. przedstawicieli polskiej ludności, ogłoszono Pięć Prawd Polaków: 1. Jesteśmy Polakami, 2. Wiara Ojców naszych jest wiarą naszych dzieci, 3. Polak Polakowi Bratem, 4. Co dzień Polak Narodowi służy, 5. Polska Matką naszą – nie wolno mówić o Matce źle. Kongres zgromadził Polaków mieszkających na Śląsku Opolskim, Kaszubach, Warmii, Ziemi Malborskiej, Mazurach, Ziemiach Połabskich, w Westfalii i Nadrenii. Był największą w historii manifestacją narodową Polaków w Niemczech w tamtym okresie. W okresie międzywojennym na terytorium ówczesnych Niemiec mieszkało 1,5 mln Polaków.
Za tydzień niedziela naszej Jałmużny Wielkopostnej
Jak każdego roku Czwarta Niedziela Wielkiego Postu, 11 marca, będzie dniem naszej wiekopostnej jałmużny. Dar serca będziemy mogli złożyć na dwa szczególne cele:
1. cel: wsparcie budowy kaplicy adoracji i klasztoru pod kołem podbiegunowym!!!
2. cel: wsparcie budowy kościoła w Nhacafula, w AFRYCE!!!
Wiecej na ten temat w słowach skierowanych do nas przez Siostry....
Niech żyje Święty Trójjedyny Bóg w sercach naszych i sercach wszystkich ludzi!
Drogi Księże Proboszczu,
Drodzy Parafianie!
Nazywam się Rozalia, Jadwiga Paliczka, jestem siostrą misjonarką ze Zgromadzenia Misyjnego Sióstr Służebnic Ducha Świętego (SSpS) z Raciborza, rodem z Pszczyny na Śląsku. Już ponad 20 lat żyje i pracuje w Afryce i od 19 lat jestem w Mozambiku. Mamy tu 6 domów, ale jeden wydzierżawiony z powodu braku personelu, to znaczy braku sióstr. Jestem jedyna Polka i zarazem Europejka, jeśli chodzi o moje Zgromadzenie tutaj. Żyjemy we wspólnotach międzynarodowych, w mojej jest jeszcze siostra Indonezyjka i Indyjka, językiem którym się posługujemy miedzy nami to język oficjalny kraju – portugalski. Jako Zgromadzenie Ad Gentes ewangelizujemy poprzez różne pola pastoralne: formacje liderów wspólnotowych, katechistów, praca z młodzieżą i dziećmi, promocja kobiet i dziewcząt, mini –internaty dla dziewcząt z interioru, przedszkole i szkoła podstawowa, centra żywieniowe dla dzieci niedożywionych, medycyna alternatywna, grupy Sprawiedliwość i Pokój.
Obecnie już trzeci rok jestem w parafii Św. Karola Lwangi w Nhacafula – Tambara, w diecezji Chimoio, w północno - środkowej części kraju. Parafia – miejsce pierwszej ewangelizacji, 90% rodzin poligamicznych, religia tradycyjna i sporo zielonoświątkowców. Tereny piaskowe, ludzie żyją z uprawy kukurydzy, sorgo, orzeszków ziemnych, sezamu i różnych warzyw. Hodują tez bydło i kozy. Klimat bardzo gorący, szczególnie teraz w epoce deszczowej, temperatury w cieniu dochodzą do 48ºC! Nie jest łatwo ani nam ani przyrodzie, ja osobiście śpię na betonowej podłodze, po prostu chłodniej. Ten rok jest bardzo szczególny, na północy kraju obfite deszcze niszczą wszystko, a u nas susza, polało tylko ze trzy razy. Bedzie to trudny rok. W naszym dystrykcie istnieje szkoła średnia. Promujemy młodych, szczególnie dziewczyny, pomagamy finansowo w nauce, by mogły sobie lepiej radzić w życiu. Jako Zgromadzenie jesteśmy już tutaj ósmy rok, parafia nie mam jeszcze stałego kapłana.
W ostatnich latach dojeżdżał do nas co miesiąc, albo co dwa, sam biskup, dziś emeryt, albo jakiś inny kapłan, odwiedzaliśmy wtedy wspólnoty, sprawując Eucharystie, albo prowadząc katechezy. Nowy biskup chce nam zapewnić bardziej regularne wizyty kapłana, oby Pan go wysłuchał! Nasze wspólnoty parafialne są bardzo młode, toteż osób ochrzczonych jest jeszcze mało. Jako odpowiedzialne za parafie, robimy co w naszej mocy. Mamy do pomocy dwóch przygotowanych katechetów, samochód i motor, nasze dwa rowery niestety już się popsuły. Nie ma ani jednej drogi asfaltowej. Mamy 24 wspólnoty, mniej lub bardziej żywe. Wyjeżdżamy do wiosek w piątki i wracamy w Niedziele, zabieramy plecaki i namioty. Warunki życia bardzo proste takie, jakim jest tutejszy lud. Musimy posługiwać się językiem lokalnym, Biblia, tak jak i wszystkie pomoce katechetyczne, są przetłumaczone na jeden z tutejszych 4 języków.
Nasz Kościół parafialny w Nhacafula to ziemianka pokryta blachą, służy nam, jako sala do wszystkich formacji, sypialnia i czasami, kiedy pada deszcz, jako jadalnia. Jako wspólnota wiernych, widząc opłakany już stan naszej małej świątyni, zdecydowaliśmy wybudować Kościół murowany. Ze składek wiernych i z ich pomocą zrobiliśmy 10 000 pustaków. Mamy już piasek, żwir i kamień. Dostałyśmy trochę funduszy z organizacji „Kościół w Potrzebie” i od Sióstr Klawerianek z Rzymu, trochę przywiozłam z Polski, z urlopu. Mamy już budowniczego, ze stolicy kraju, zaufanego i wypróbowanego. Kościół, choć prosty, to jednak jego budowa kosztuje, bo do miasta prowincjalnego, gdzie można zrobić potrzebne zakupy, mamy aż 370 km! Tu nie ma żadnego fachowca, ciężarówki czy innego większego pojazdu, wszystko musi zorganizować nasz budowniczy. Prawdopodobnie w Marcu/Kwietniu, choć nie mamy jeszcze pełnej kwoty, planujemy rozpocząć budowę ufając, że Pan Bóg pobłogosławi.
Dlatego zwracam się do Was, kochani Parafianie, o gest solidarności - „Grosz do grosza, a zbierze się miarka”, mówi nasze przysłowie. Pan Bóg nigdy nie da się prześcignąć w hojności. Brakuje nam jeszcze 10 000 EURO, ale ja proszę o to co możliwe – 1000, 2000 to już dla nas będzie radość! Zbliża się czas Wielkiego Postu, każdy z nas może odmówić sobie jednej, czy drugiej przyjemności i ofiarować równowartość na cele charytatywne. Niech ten czas będzie dla nas wszystkich błogosławieństwem.
Dziękuję z serca księdzu Proboszczowi za możliwość podzielenia się z Wami nasza potrzeba a Wam za otwarte serce!
wsparcie budowy klasztoru pod kołem podbiegunowym!!!
Kapłan potrzebny od zaraz!
Mieszkają w Szwecji, za kołem podbiegunowym, w wiosce Lannavaara, gdzie ich staraniem powstał klasztor. A właściwie staraniem Pana Boga, któremu postanowiły służyć siostry z nowego zgromadzenia Marias Lamm – Baranki albo Owieczki Maryi
Historię s. Amady Moberg (Szwedki), s. Karli Kowalskiej (Polki) i nowicjuszki s. Electy Jaworskiej (też Polki) poznałam dzięki Elżbiecie i Marcinowi Mickiewiczom, którzy przed laty wyemigrowali z Krakowa, a teraz wraz z pięciorgiem dzieci odwiedzają rodzinne miasto. To oni przyszli do redakcji „Niedzieli Małopolskiej”, aby opowiedzieć o siostrach i prosić o pomoc dla nich. Nie, nie materialną, chociaż Marias lamm bogactw ziemskich nie posiadają.
– Siostry przede wszystkim adorują Pana Jezusa i mówią, że są szczęśliwe – opowiada Elżbieta Mickiewicz, a jej mąż dodaje: – Nigdy się nie skarżą, nie narzekają, że im czegoś brakuje. One wręcz podkreślają, że Pan Jezus je kocha. A nasz znajomy, który czasem jedzie im pomóc, mówił, że kiedyś widział, iż w lodówce miały tylko kefir... Mickiewiczowie wyjaśniają: – Tam, gdzie teraz siostry mieszkają, ludzie nie mają dostępu do sakramentów, do kapłanów. Umierają, nie poznawszy Boga. Siostry współcierpią z nimi. Mają świadomość, że to też jest bieda, tylko innego rodzaju.
Rozmowa z Elżbietą i Marcinem sprawiła, że zapragnęłam poznać siostry. Nawiązałam kontakt z s. Karlą, która zechciała, uzyskawszy zgodę swej przełożonej – s. Amady, przybliżyć ideę ich posługi. Z jej relacji wynika, że klasztor położony jest na wzgórzu, z którego rozlega się piękny widok na rzekę, lasy, pagórki i na wioskę. S. Karla przyznaje: – Nic, co się tam w dole dzieje, nie zagłusza ciszy. Latem słychać szum rzeki, która zimą jest tak zamarznięta, że jeżdżą po niej skuterami i samochodami, ale to nie koliduje z szeptem Pana Boga.
Siostry posługiwały w innych zgromadzeniach, ale szukały miejsca, gdzie przede wszystkim mogłyby adorować Pana Jezusa. Każda z nich ma swoją historię. S. Amada Moberg – przełożona, a jednocześnie założycielka klasztoru, była przez 28 lat w Zgromadzeniu Misjonarek Miłości św. Matki Teresy z Kalkuty. Moja informatorka podkreśla: – S. Amada była przełożoną regionalną na Wielką Brytanię, Irlandię i Islandię. Jej postawa, wiara, modlitwa podnosiły, umacniały na duchu i prowadziły na głębię tych, którym posługiwała. Dodaje, że s. Amada zrozumiała, iż Pan Jezus od lat powołuje ją do ludzi, którzy żyją w duchowej ciemności i biedzie – do krajów skandynawskich. Jej propozycję założenia nowego, kontemplacyjnego zgromadzenia przyjął i pobłogosławił wspólnotę biskup Sztokholmu Anders Arborelius OCD.
Doświadczają cudów
S. Karla (również przez wiele lat misjonarka miłości) informuje, że w Szwecji osoby należące do Kościoła katolickiego są w zdecydowanej mniejszości. Siostry, szukając miejsca do zamieszkania, były zdane na siebie. Najpierw trafiły do wioski Nattavaara, ale cały czas rozglądały się za domem, który nadawałby się na klasztor. Ich obecność wzbudzała duże zainteresowanie wśród lokalnej społeczności. Przyjeżdżali dziennikarze, co siostry wykorzystywały – i tak jest nadal – aby głosić prawdę o Jezusie. Nawet zgadzały się na spotkania w luterańskim kościele. S. Karla wyjaśnia: – W normalnych warunkach siostry nie opuszczają kontemplacyjnego klasztoru, ale w naszej sytuacji, i to też tylko do czasu, aż wszystko się ustabilizuje, s. Amada pozytywnie odpowiada na takie zaproszenia, żeby głosić Ewangelię, a także ukazywać prawdę o Kościele katolickim.
Po jednym z takich spotkań w Vittangi emerytowany oficer ONZ-etu, poruszony świadectwem sióstr, zaproponował, że pomoże im znaleźć dom na klasztor. W czerwcu 2013 r. Marias lamm trafiły do Lannavaara. S. Karla wyznaje: – Wszystko to jest cud, bezpośrednia interwencja Pana Jezusa! Właściciel zażądał za budynki – szkołę i dom nauczycieli – ogromnej sumy. Gdy przyznałyśmy, że nie mamy pieniędzy, Pan Jezus posłużył się mieszkańcami wioski. Kilka dni później ten właściciel sam do nas zadzwonił i opowiedział, że mężczyźni domagali się od niego, aby opuścił cenę, bo oni chcą, żebyśmy zamieszkały w ich wsi. Siostra dodaje, że także te mniejsze pieniądze cudem się pojawiły, gdy trzeba było wnieść zapłatę. Odnosząc się do kolejnych etapów pozyskiwania i zagospodarowywania tego miejsca, s. Karla stwierdza: – Trzeba się modlić, szukać, prosić wokoło, ale nie wolno się martwić. Ponieważ doświadczamy na każdym kroku cudów Bożej Opatrzności, byłoby wielką niewdzięcznością i grzechem nie ufać Panu Jezusowi.
Modlą się i pracują
W Lannavaara siostry przede wszystkim się modlą – zarówno wspólnie, jak i indywidualnie. Codziennie przez kilka godzin adorują Najświętszy Sakrament, także w określonych godzinach nocnych. Jest z nimi św. Jan Paweł II – jego relikwie podarował kard. Stanisław Dziwisz. W czasie bardzo krótkiego lata uprawiają ogród, z którego mają owoce, np. porzeczki, maliny, truskawki i inne (znane tylko w Szwecji), oraz zioła, kwiaty i ziemniaki. Wykonują codzienne obowiązki, ale też rozwijają uzdolnienia i talenty. S. Amada pisze medytacje o słowie Bożym z danego tygodnia na: www.mariaslamm.se . Ponadto zajmuje się gośćmi, którzy często proszą o rozmowy, o duchowe porady, i... produkuje mydło. S. Electa pisze ikony, a s. Karla rzeźbi i wykonuje piękne przedmioty z drewna. Tworzą niepowtarzalne kartki na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Pozyskiwane ze sprzedaży tych prac środki przeznaczają na podstawowe potrzeby. Podkreślają, że doświadczają wiele dobra i pomocy zarówno ze strony Polaków – tych mieszkających w Szwecji czy Norwegii oraz w Polsce – jak i ze strony Szwedów i mieszkańców Anglii.
S. Karla podkreśla, że ich życie toczy się w obrębie klasztoru. Oczywiście, wyjeżdżają na Eucharystię, na zakupy, aby przywieźć lub odwieźć gości, ale to sytuacja przejściowa. Zaznacza: – Naszą misją jest obecność tutaj, modlitwa, adoracja Pana Jezusa i coraz gorętsza miłość do Niego. Pragniemy, aby w Szwecji poznano i pokochano Boga!
Proszą o księdza
Sen z oczu spędza im brak księdza. Najbliższy kościół, gdzie są odprawiane Msze św., znajduje się we wspomnianym mieście Luleå. Co niedzielę siostry jadą tam na Mszę św. W jedną stronę to 400 km! Czasem przyjeżdża do nich kapłan – z Niemiec, z Anglii, jednak po krótszym czy dłuższym pobycie wraca do swego kraju, a siostry chciałyby i bardzo proszą o to Pana Boga, aby im przysłał kapłana, który w Lannavaara codziennie będzie sprawował Eucharystię. Podkreślają, że proboszcz z Luleå im pomaga – przyjeżdża raz lub dwa razy w miesiącu, a jeśli sam nie może, to przysyła swego asystenta. S. Karla wyjaśnia, że codzienne uczestnictwo w ofierze Mszy św. jest absolutną podstawą życia monastycznego. Przekonuje: – Od Jezusa umierającego za nas na krzyżu, pod którym prawdziwie stajemy podczas każdej Eucharystii, czerpiemy całą moc potrzebną do życia, które jest ofiarą dołączoną do Jego Ofiary za zbawienie ludzi.
– A jaki powinien być ten ksiądz? – dopytuję s. Karlę, na co ona odpowiada: – Kapłan, któremu za towarzysza wystarczy sam Pan Jezus i który jednocześnie płonie miłością i pragnieniem, by ci biedni ludzie byli zbawieni, by Pan Jezus był poznawany i kochany. Kapłan, który kocha się modlić, adorować Jezusa.
S. Karla stwierdza, że ksiądz mógłby pisać np. artykuły, książki, by oświecać ludziom drogę do nieba. Albo, podobnie jak siostry, pracować fizycznie – w samotności i milczeniu. I tę modlitwę oraz pracę ofiarowywać za zbawienie ludzi. Na pewno też musiałby się nauczyć języka szwedzkiego. Siostra podkreśla: – To musi być kapłan kochający całą Prawdę, całą doktrynę katolicką. Mógłby to być ksiądz pustelnik, który chciałby część swego czasu poświęcać na odwiedzanie ludzi i na głoszenie im Ewangelii. A może byłaby to wspólnota kapłanów, którzy żyliby gdzieś blisko według swego charyzmatu i mogliby odprawiać codzienną Mszę św., a raz w tygodniu służyć nam sakramentem pokuty...
* * *
„Idźcie i głoście” – to hasło bieżącego roku duszpasterskiego w Kościele. Może warto pomodlić się, aby Pan Jezus odpowiedział na prośby sióstr z Lannavaara, a także w intencji kapłana, który jeszcze nie wie, że to zaproszenie jest skierowane do niego.
Maria Fortuna-Sudor, Niedziela 25/2017, 2017.06.12
Ostatnie pożegnanie zamordowanego Pasterza Misji Francuskiej w Berlinie
Łączymy się w tych dniach w bólu i modlitwie z Francuskojęzyczną Misją Katolicką, która w miniony czwartek straciła swojego duchowego przewodnika i proboszcza. Wieczorem 22 lutego został zabity w Berlinie 54-letni ks. Alain-Florent Gandoulou pochodzący z Konga. Dzisiaj, o godzinie 11-tej Jego parafianie i wszystkie wspólnoty różnych języków żegnają w kościele św. Tomasza przy Schiller str. 101, Berlin-Charlottenburg, swojego Pasterza.
Słowo Przewodniczącej Zarządu Rady Misji Obcojęzycznych w Berlinie:
Liebe Mitglieder des Rates der MG,
es fällt mir sehr schwer Euch / Ihnen diese sehr traurige Nachricht vom plötzlichen Tod unseres lieben Pfarrer Alain Gandoulou, Leiter der französischsprachigen Gemeinde, weiterzuleiten.
Wie alle, die es heute schon durch die Presse erfahren haben, bin ich sehr traurig, erschüttert und fassungslos über den Tod durch Mord an Pfr. Alain.
Möge seine Seele in Frieden ruhen! Tief berührt möchte ich im Namen des Rates der MG, im Namen aller unserer Mitglieder, allen Mitgliedern der Französischsprachigen Gemeinde unser tiefes Beileid ausdrücken.
Pfr. Alain bleibt uns für immer in Erinnerung als ein liebenswerter, engagierter, immer gut gelaunter Mensch, der eine besondere positive Ausstrahlung und ein großes Herz hatte. Wir werden ihn vermissen.
Am Sonntag, den 25. Februar 2018 um 11.00 Uhr, wird Generalvikar Pater Manfred Kollig SSCC in der franzspr. Gemeinde, in der Kirche St. Thomas, Schillerstr. 101, Berlin-Charlottenburg, die Heilige Messe feiern und des Verstorbenen gedenken. Bitte kommt alle, die es einrichten können, um von Pfr. Alain auf diese Weise Abschied zu nehmen und für ihn zu beten.
Gedenkt bitte auch des Verstorbenen im persönlichen Gebet und bei den Eucharistiefeiern in Euren Gemeinden.
Podczas ferii zimowych, w dniach 5 – 9 lutego br., odbyły się już po raz ósmy „Ferie w mieście”. Uczestnicy przychodzili codziennie od 1000 do 1630 na zajęcia. Akcji tej towarzyszył program formacyjny „Opowieść o chlebie” przygotowany przez p. Beatę Drost i ks. Grzegorza. Podczas spotkań w Domu św. Jana Pawła II rozmawialiśmy o tym, jak kiedyś i dzisiaj wypieka się chleb, na czym polega szacunek do chleba, co to znaczy chleb powszedni. Siostra Lidia pokazała nam jak przygotować zaczyn chlebowy. Poznaliśmy Betlejem, jako Dom Chleba i uczyliśmy się od siostry Bernadetty dzielić się chlebem z innymi.
Oprócz spotkań w grupach odbyły się zajęcia na sali gimnastycznej, podczas których mogliśmy wykazać się w rywalizacji sportowej i w tańcu. Odwiedziliśmy „Museum Alte Bäckerei Pankow”, gdzie mieliśmy okazję poznać historię piekarni, a także spróbować na drewnie wypiekanego przepysznego chleba. Udaliśmy się również do Muzeum Żydowskiego, w którym obejrzeliśmy piękną wystawę o Jerozolimie i upiekliśmy chleb, który bardzo nam smakował.
Każdego dnia jedliśmy pyszne posiłki, które przyrządzał nam p. Ivan. Ostatniego dnia wszyscy mieli okazję skorzystać ze spowiedzi św. i uczestniczyć we Mszy św., podczas której dziękowaliśmy Panu Bogu za naszą wspólnotę oraz za Bożą Opatrzność. Na zakończenie dzieci i młodzież wraz z wychowawcami p. Haliną Grzeszczuk, p. Marzeną Koperlą, p. Marzeną Kiszlo i ks. Grzegorzem oraz animatorami – Natalią, Anniką i kandydatami na animatorów – Kayą, Natalią, Vanessą, Jakubem i Michałem przedstawili dla swoich rodziców i dobrodziejów legendę o chlebie, opowiadanie „Piekarz z Betlejem” i na czym polega szacunek do chleba.
„Ferie w mieście” zakończyła prezentacja zdjęć z przeżytych wspólnych chwil. Dziękujemy Panu Bogu, ks. Grzegorzowi, wychowawcom, animatorom i pomocnikom, za pięknie spędzony wspólnie czas.
Związek Polaków w Niemczech, Oddział Berlin, przygotowuje niezwykłe mistyczno-artystyczne wydarzenie: PASJA-GOLGOTA TRZECIEGO TYSIĄCLECIA. Już dzisiaj zapraszamy do uczestniczenia w tym wydarzeniu w Bazylice św. Jana Chrzciciela dnia 25 lutego 2018, w Polskiej Misji Katolickiej, po mszy o godz.18.00.
Adres: Lilienthalstr.5, 10965 Berlin (U7-Südstern).
To wydarzenie ma trójfilarowy charakter i jest połączeniem muzyki, malarstwa oraz poezji. Na ekranie kolejno prezentowane są przejmujące obrazy współczesnego polskiego malarza Jerzego Dudy- Gracza, których oryginały znajdują się na Jasnej Górze w Częstochowie.
Przedstawiają one współczesną wersję Drogi Krzyżowej. Jak mawiał sam autor: "Nasza Golgota jest tu i teraz". Golgota Jasnogórska powstawała m.in. z okazji dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa. Dlatego cieszymy się bardzo, że to właśnie wydarzenie otwiera obchody Roku Jubileuszowego 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości. Pochodzący z Częstochowy malarz podkreślał, że ta Droga Krzyżowa była jego najnowszym testamentem.
Obrazy te zainspirowały poetkę dr n.med. Ewę Sikora do wyrażenia swojej poetyckiej ich interpretacji. Kunszt poetycki docenił sam Ernest Bryll, wybitny polski poeta, który napisał recenzję tomiku, oraz przeor Jasnej Góry, który również bardzo pozytywnie wyraził się na temat poezji.
Wiersze te odczytywane będą do wyświetlanych kolejno Stacji Golgoty przez osoby "znane i lubiane" np. z mediów, dyplomatów, aktorów, muzyków, pedagogów i wielu innych wspaniałych i zaangażowanych społecznie osób. Całości towarzyszy piękna oprawa muzyczna znanych utworów Chopina, Bacha, Webbera itd. w niezwykłym wykonaniu utalentowanych, młodych gdańskich muzyków i sopranistki z Capella Gedanensis, Joanny Sperskiej. Wiersze przetłumaczone zostały trafnie na język niemiecki przez panią Beatę Breitenbach z Kolonii i ich tłumaczenie będzie odczytywane do kolejnych Stacji jak w przypadku wersji polskiej.
Zapraszamy wszystkich miłośników kultury i muzyki oraz tych, ktorzy pragną zatrzymać się choć na chwilę w rozpędzonym, komercyjnym życiu i przeżyć niezapomniane chwile patrząc na Golgotę Jasnogórską i wsłuchując jednocześnie w kojące tony muzyki i słów rozważań poszczególnych Stacji.
Wydarzenie ma charakter dobroczynny
dla hospicjum dziecięcego "Bursztynowa Przystań" w Gdyni. Wstęp wolny.
Tekst_wersja niemiecka:
Datum: 25.02.2018 um 19.00 Uhr
Ort: Polnische Katholische Mission, Johannes-Basilika, Lilienthalstr.5, 10965 Berlin (U7-Südstern)
Veranstalter: Bund der Polen in Deutschland e.V., Ortsgruppe Berlin / Związek Polaków w Niemczech
Eintritt frei
Das Golgatha von Jasna Góra Golgota Jasnogórska
Ein einzigartiges Ereignis, das auf dem Bilder-Zyklus Golgatha von Jasna Gora von Jerzy Duda Gracz und auf dem Gedichtband, „Golgatha von Jasna Góra des Dritten Millenniums von Jerzy Duda Gracz in der literarischen Interpretation von Ewa Piasecka-Sikora“ basiert.
Während der Veranstaltung werden die ergreifenden Gemälde von Jerzy Duda Gracz in Großformat präsentiert. Ihre Originale sind im Paulinerkloster auf dem Berg Jasna Góra in Czestochowa (Tschenstochau) zu sehen. Es handelt sich hierbei um eine moderne Darstellung des Kreuzweges. Golgatha von Jasna Góra ist u.a. anlässlich des zweitausendjährigen Jubiläums des Christentums entstanden. Die Gemälde waren für die Dichterin Ewa Sikora eine poetische Inspiration zur Entstehung ihrer Gedichte, die während der Bilderpräsentation gelesen werden. Ernest Bryll, der herausragende polnische Dichter, äußerte sich in seiner Rezension zu diesem Gedichtband anerkennend und hob das hohe poetische Kunstwerk der Autorin hervor. Der Prior des Klosters Jasna Góra ist ebenfalls ein großer Freund der Gedichte und betonte ihre Großartigkeit. Durch die musikalische Begleitung gewinnt die Veranstaltung an zusätzlicher Attraktivität. Die Werke von Chopin, Bach, Weber und anderen Komponisten werden von den jungen talentierten Musikern aus Danzig zusammen mit der Sopranistin von „Capella Gedanensis“ dargeboten. Der dreisäulige Charakter der Veranstaltung aus Musik, Kunst und Poesie stellt ein einmaliges Erlebnis in der Fastenzeit dar.
Die Gedichte werden von den bekannten und beliebten Persönlichkeiten vorgetragen. Alle Gedichte wurden aus dem Polnischen ins Deutsche von Beata Breitenbach aus Köln übersetzt und werden auch für das deutschsprachige Publikum vorgelesen.
Święto Ofiarowania Pańskiego i Dzień Życia Konsekrowanego
Święto Ofiarowania Pańskiego, które gromadzi nas dzisiaj przy eucharystycznym stole, jest z jednej strony jakby dopełnieniem zakończonego prawie miesiąc temu liturgicznego okresu Bożego Narodzenia, a z drugiej – momentem kierującym nasze myśli w stronę najważniejszej ofiary, którą Chrystus podjął dla naszego zbawienia – ofiary krzyża. Szczególną uwagę kierujemy dziś ku tym, którzy wyrzekli się wszystkiego dla Chrystusa i weszli na drogę radykalnego wypełnienia rad ewangelicznych. Dziś bowiem swoje Święto przeżywają osoby konsekrowane, za które Kościół z racji Światowego Dnia Życia Konsekrowanego dziękuje Bogu. One w swoim życiu naśladują zarówno postawę ofiarnej miłości Chrystusa, ich jedynego Oblubieńca, jak i Maryi, ich niebieskiej Mistrzyni i Matki. Otoczmy więc naszą modlitwą i wdzięcznością te osoby, by mogły jak najlepiej wypełniać swoje posłannictwo.
Tymi oto słowami Siostry Obliczanki z Nuncjatury: Estera, Lidia i Józefa, Siostra Elżbietanka Agnieszka i Salezjanie z PMK: Jerzy, Marek, Stanisław, Grzegorz i Janusz, odnowili swoje śluby zakonne:
w komunii z wszystkimi osobami życia konsekrowanego na świecie wobec naszych Pasterzy i ludu Bożego, stajemy dziś przed Twoim obliczem i odnawiamy złożone Ci przyrzeczenia i śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Boże wszechmogący, przyjmij nasze oddanie się Tobie za wstawiennictwem Maryi, niezawodnej Przewodniczki. Umocnij nas swoją łaską, abyśmy przez naszą konsekrację świadczyli o Jezusie życiem przemienionym i stawali się dla świata czytelnym znakiem Twojej obecności. Amen.
Wdzięczni za czynną obecność osób konsekrowanych w życiu archidiecezji berlińskiej, módlmy się, aby Wspólnoty Zakonne cieszyły się licznymi powołaniami i służyły swoimi charyzmatami Kościołowi lokalnemu i powszechnemu.
Nieznajomość Pisma świętego jest nieznajomością Chrystusa
Święty Hieronim
Od kilku lat w duszpasterstwie polskim na terenie Niemiec proponuje się młodzieży udział w konkursach biblijnych. Ostatnio przedmiotem lektury, studiów i modlitwy są kolejne Ewangelie. Wielu młodych z różnych grup parafialnych podejmuje wysiłek lektury i zgłasza swój udział w konkursie.
W tych dniach odbył się etap parafialny na temat Ewangelii wg św. Mateusza. Uczestnikami była młodzież z Oazy i niezrzeszona w żadnej grupie. Z radością informujemy, że do 2. Etapu (dekanalnego) zakwalifikowały się następujące osoby:
I. miejsce - Patrick Alichniewicz,
II. miejsce - Julia Alichniewicz,
III. miejsce - Agata Gołygowska, Mateusz Stanulewicz oraz Zofia Szułcik.
Gratujemy młodym zwycięzcom z naszej misyjnej parafii i życzymy wytrwałości przygotowaniach do kolejnego etapu. Niech poznawanie Pisma Świętego pomaga nieustannie wchodzić w głęboką i zażyłą relację z naszym Zbawicielem i Panem Jezusem Chrystusem.
24 stycznia 2018
Pożegnanie pana Henryka
Dzisiaj, w środę 24 stycznia 2018 o godz. 18.00 modlitwą różańcową, a potem Mszą Żałobną pożegnaliśmy wieloletniego kościelnego PMK w naszym dojazdowym kościele Matki Bożej na Spandau, śp. Henryka Lewczuka.
Po mszy ciało Pana Kościelnego przewiezione zostało na Podlasie, do Polski w rodzinne strony. Pogrzeb p. Henia odbędzie się we wtorek 30 stycznia w Platerowie o godz. 14.00.
Naszą Misję na uroczystościach pogrzebowych reprezentować będzie ks. proboszcz Marek Kędzierski.
Załączmy słowo pożegnania naszych parafian ze Spandau, które przygotowała p. Danusia: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!...
Nas wszystkich zebranych tu wokół trumny z ciałem pana Henryka Lewczuka łączy kilka rzeczy, a są nimi:
– miłość i szacunek do osoby zmarłej,– wyrażenie naszego przywiązania do p. Henryka,
– chęć podziękowania Mu za wszystko, kim dla nas był i co dla nas zrobił,
– pragnienie pożegnania się z Nim i oddania Mu ostatniego hołdu.
Kochany Panie Heniu! Tak nazywaliśmy pana tu u nas w Berlinie na Spandau.
Jak dobrze, że Pan Bóg obdarował pana życiem i postawił jego osobę na naszej drodze i przywiódł
do kościoła „St. Marien”, kościoła pod wezwaniem: „ Matki Bożej Wspomożenia Wiernych”, który znajduje się na naszej dzielnicy.
W tej to świątyni posługiwał pan jako nasz „kościelny” aż przez 25 lat! Ta służba była pana radosnym obowiązkiem, obowiązkiem, o który pan, panie Henryku, sam się ubiegał.
Pana obecność w tym miejscu zaznaczyła się niezatartymi śladami, a odbite zostały one pańską wiernością. Co my byśmy bez pana zrobili?
Tę swoją ćwierćwiekową służbę w naszym Kościele rozpoczął pan od samego jego początku, kiedy to ks. prof. Ignacy Chodźko uprosił dla nas, Polaków, u proboszcza niemieckiego, ks. Weidel, łaskę możliwości odprawiania tutaj Mszy Świętych w języku polskim i to nie tylko w niedziele, ale i w środy!
Pan, panie Heniu, to wszystko wspierał i temu wytrwale służył, tak długo jak, pozwalało panu na to jego zdrowie, a z nim miał pan zawsze poważne kłopoty
Pana życie przepojone było cierpieniem, walką z ciężką chorobą, wielokrotnym przebywaniem w szpitalu i częstymi operacjami. Pomimo tych doświadczeń, nie tracił pan, ani swojego dobrego humoru, ani nadziei pokładanej w Panu Bogu, oddając Jemu to wszystko i ufając Jego Miłosierdziu.
Pana życie oparte było na modlitwie Różańcowej. Ta modlitwa towarzyszyła panu codziennie – ona pana umacniała podczas pokonywania trudów codzienności.
Panie Henryku, w naszej pamięci pozostał jeszcze jeden ślad pana dbałości o Kościół …
pan zawsze pamiętał o kwiatach dla Matki Bożej i Jezusa, troszczył się o nie, a podczas swoich wyjazdów, powierzał opiece innych. Kochany panie Heniu! Wielkie Bóg zapłać za wszystko dobro, które wyświadczyłeś Twoją służbą naszemu Kościołowi i nam, parafianom tego Kościoła, w którym zostawiłeś swoje serce na zawsze. Będąc w kościele często powtarzałeś następujące słowa:„Aby służyć w Kościele, należy Go kochać” Ty kochałeś KOŚCIÓŁ!
On zajmował wiele miejsca w Twoim sercu, troszczyłaś się o Niego, chętnie do Niego uczęszczałeś
i wspierałaś Go Twoją gorliwą służbą. Niech Ci Pan Bóg za to wszystko sowicie wynagrodzi i da za to królować w swoim Królestwie, które założył od początku świata.
Tak Tobie dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Świętej Jedyny i wszyscy Święci. Amen.
Wdzięczni parafianie PMK w Berlinie, z kościoła St. Marien na Spandau, wypowiadają panu, panie Heniu słowa: WIELKIE BÓG ZAPŁAĆ!!!
Wieczne odpoczywanie racz Ci dać Panie, a Światłość wiekuista niechaj Ci świeci na wieki, odpoczywaj w pokoju wiecznym. Amen.
Po mszy ciało Pana Kościelnego przewiezione zostanie na Podlasie do Polski w rodzinne strony, gdzie spocznie na parafialnym cmentarzu. Pogrzeb planowany na przyszły tydzień.
Serdecznie zapraszam w imieniu najbliższej Rodziny,
Kapłanów i Współpracowników PMK w Berlinie
Ks. Marek Kędzierski SDB
Proboszcz PMK
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci,
Święta Bożego Narodzenia to wspaniały okres liturgiczny w życiu każdego chrześcijanina, czas na który czekamy cały rok. Z zachwytem i fascynacją przeżywamy od ponad dwóch tysięcy lat pamiątkę narodzin Jezusa. Uświadomienie sobie, że narodził się Zbawiciel wzmacnia nasza wiarę.
Polska Misja Katolicka w Berlinie pielęgnuje przekazywanie tradycji bożonarodzeniowych, do których należą „Jasełka”. Dnia 07.01.2018 r. grupa 40-sto osobowa ( dzieci, młodzieży i dorosłych) stworzyła barwne, pełne czułości i miłości do Bożej Dzieciny widowisko.
Wszyscy wykonawcy włożyli dużo osobistego zaangażowania i profesjonalizmu w przygotowany spektakl.
Bardzo ciekawa kreację stworzyli : król Herod- Artur Wątrucki oraz prości, oddani Bożemu Dzieciątku – „pasterze”. Zaśpiewana przez „gwiazdkę” kolęda „Nie było miejsca dla Ciebie...” wycisnęła u niektórych słuchaczy łzy wzruszenia, ale odpowiedz przyszła szybko. Dzieci z radością i całym sercem powiedziały:
„Nie płacz Dzieciątko, nie płacz kochanie Nic Ci się złego u nas nie stanie. Tu są przy Tobie z Berlina dzieci, Co Cię kochają jak nikt na świecie”.
Życzymy, aby ciepło gwiazdy betlejemskiej świeciło dla wszystkich dzieci na świecie i mówiło o narodzonym Jezusie. Galeria...>>>
„ … prośmy narodzonego w Betlejem Zbawiciela o pokój. Niech On sam usunie z ludzkich serc wszystko, co może ten pokój naruszyć. Niech uczyni wszystkich świadkami prawdy, sprawiedliwości i miłości braterskiej. Wreszcie niech nakłoni wolę wszystkich ludzi do przebaczenia tym, którzy wyrządzili nam krzywdę. Niech pod Jego przewodnictwem wszystkie narody połączy więź braterstwa i niech w naszej Ojczyźnie panuje tak bardzo upragniony pokój (por. Pacem in terris, 171)” - abp Stanisław Gądecki
Jako duszpasterze PMK w Berlinie dołączamy się do tych życzeń.
Niech w Nowym Roku 2018 Nasz Pan, Jezus Chrystus - Książe Pokoju,
Wszystkim błogosławi!
Pierwszy dzień Nowego Roku to ósmy dzień od Narodzenia Jezusa, a w Kościele Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki. Msze święte we wszystkich kościołach PMK w Berlinie tak, jak w każdą niedzielę. Tu znajdziesz kilka zdań na temat tego historii tego najstarszego maryjnego święta …
Według prawa żydowskiego każdy chłopiec miał być tego dnia obrzezany. W oktawę Bożego Narodzenia, dziękując Bogu za przyjście na świat Chrystusa, Kościół obchodzi uroczystość Maryi jako Matki Bożej, przez którą spełniły się obietnice dane całej ludzkości, związane z tajemnicą Odkupienia. Tego dnia z wszystkich przymiotów Maryi czcimy szczególnie Jej macierzyństwo. Dziękujemy Jej także za to, że swą macierzyńską opieką otacza cały Lud Boży.
Poświęcenie Maryi pierwszego dnia rozpoczynającego się roku ma także inne znaczenie. Matka Jezusa zostaje ukazana ludziom jako najdoskonalsze stworzenie, a zarazem jako pierwsza z tych, którzy skorzystali z darów Chrystusa. Pragnienie zaakcentowania specjalnego wspomnienia Matki Bożej zrodziło się już w starożytności chrześcijańskiej. Kościół zachodni już w VII wieku wyznaczył w tym celu dzień 1 stycznia.
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi to najstarsze maryjne święto. Do liturgii Kościoła wprowadził je dość późno papież Pius XI w roku 1931 na pamiątkę 1500. rocznicy soboru w Efezie (431). Pius XI wyznaczył na coroczną pamiątkę tego święta dzień 11 października. Reforma liturgiczna w roku 1969 nie zniosła tego święta, ale podniosła je do rangi uroczystości nakazanych i przeniosła na 1 stycznia.
W Starym Testamencie jest wiele szczegółowych proroctw, zapowiadających Zbawiciela świata. Pośrednio dotyczą one także osoby Jego Matki. Niektóre z nich są nawet wyraźną aluzją do Rodzicielki Zbawiciela, np. zapowiedź dotycząca Niewiasty, która zetrze głowę węża-szatana (Rdz 3, 15). Jeszcze wyraźniej o Matce Mesjasza wspomina prorok Micheasz (Mi 5, 1-2). Jako proroctwo dotyczące Maryi traktuje się także zapowiedź Izajasza:
Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7, 14).
Poza tymi tekstami tradycja chrześcijańska uznaje wiele innych w znaczeniu typicznym (stanowiącym wzór, pra-obraz), jak np. królowa stojąca po prawicy króla (Ps 45, 10), oblubienica z Pieśni nad Pieśniami, zwycięska Judyta czy ratująca swój naród od niechybnej zguby bohaterska Estera.
Maryja była córką świętych Joachima i Anny (tak przekazuje nam apokryf Protoewangelia Jakuba, pochodzący z roku ok. 150). To oni oddali ją do Świątyni (to także przekaz apokryficzny – wspomnienie tego wydarzenia obchodzimy w liturgii 21 listopada). Przez Boga została wybrana na Matkę Jezusa Chrystusa. Jej postać jest obecna na kartach Nowego Testamentu od chwili Zwiastowania po Zesłanie Ducha Świętego. Anioł Gabriel zwiastuje Jej narodzenie Syna, który będzie „Synem Najwyższego” (Łk 1, 26-38). Od tej chwili Maryja całkowicie oddaje się Bogu. Za wskazaniem anioła odwiedza swoją krewną, św. Elżbietę, matkę Jana Chrzciciela (Łk 1, 39-56). Wraz ze swym oblubieńcem, św. Józefem, w związku ze spisem ludności udaje się do Betlejem, miasta, z którego wywodzi się Jej ród (a także ród Józefa, Jej męża). Tutaj przychodzi na świat Jezus (Łk 2, 1-20). Zgodnie z żydowskim obyczajem ofiarowuje Syna w świątyni (Łk 2, 21-38). Wobec zagrożenia ze strony Heroda ucieka z Jezusem i św. Józefem do Egiptu (Mt 2, 13-18). Po śmierci króla wraca do Nazaretu (Mt 2, 19-23). Podczas pobytu w Jerozolimie przeżywa niepokój z powodu zagubienia swego Syna (Łk 2, 41-49). Na godach weselnych w Kanie poprzez Jej wstawiennictwo Jezus czyni swój pierwszy cud (J 2, 1-11).
Synoptycy (św. Mateusz, św. Łukasz i św. Marek) wspominają, że Maryja towarzyszyła Panu Jezusowi w Jego wędrówkach apostolskich (Mt 12, 46-50; Mk 3, 31-35; Łk 8, 19-21). Maryja jest także świadkiem śmierci Chrystusa. Stoi pod krzyżem Jezusa, gdy Ten powierza Ją opiece swego umiłowanego ucznia Jana (J 19, 25-27). Pod krzyżem zostaje Matką Kościoła i ludzkości. Po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu pozostaje wśród Apostołów w Jerozolimie. Maryja niewątpliwie jest osobą najbliższą Jezusowi ze względu na szczególną rolę w dziele zbawienia. Jej niezwykłe posłannictwo i miejsce w chrześcijaństwie odsłania tekst Apokalipsy. Według tradycji po wniebowstąpieniu Jezusa żyła jeszcze 12 lat. Niektóre dokumenty mówią, że mieszkała ze św. Janem w Efezie, inne – że nie opuszczała Jerozolimy. Pusty grób Maryi znajduje się obok Ogrodu Oliwnego w dolinie Cedron. Fakty z Jej życia, tytuły i wezwania modlitewne oraz cudowne wydarzenia, które miały miejsce za Jej przyczyną, Kościół rozważa w ciągu wielu świąt podczas całego roku liturgicznego.
Spośród szczególnych przywilejów Maryi na pierwszym miejscu trzeba wymienić Jej Boskie macierzyństwo, które w dzisiejszej uroczystości czcimy. Kiedy Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola, odważył się odróżniać w Jezusie Chrystusie dwie natury i dwie osoby, wtedy Maryję zaczął nazywać Matką Chrystusa-Człowieka i odmówił Jej przywileju Boskiego macierzyństwa. Jednak biskupi zebrani na soborze w Efezie (431) stanowczo odrzucili i potępili naukę Nestoriusza, wykazując, że Jezus miał tylko jedną osobę, której własnością były dwie natury: Boska i ludzka. Dlatego Maryja była Matką Osoby Jezusa Chrystusa w Jego ludzkiej naturze – była więc Matką Bożą. Prawda ta została ogłoszona jako dogmat. Zebrani na tym soborze biskupi Kościoła pod przewodnictwem legatów papieskich orzekli jednogłośnie, że nie tylko można, ale należy Maryję nazywać Matką Bożą, Bogurodzicą (greckie Theotokos). Maryja nie zrodziła Bóstwa, nie dała Panu Jezusowi natury Boskiej, którą On już posiadał odwiecznie od Ojca. Dała Chrystusowi Panu w czasie naturę ludzką – ciało ludzkie. Ale dała je Boskiej Osobie Pana Jezusa. Jest więc Matką Syna Bożego według ciała i w czasie, jak według natury Bożej i odwiecznie Pan Jezus jest Synem Bożym. Ta godność i ten przywilej wynosi Maryję ponad wszystkie stworzenia i jest źródłem wszystkich innych Jej przywilejów. Prawdę o Boskim macierzyństwie Maryi potwierdzono na soborach w Chalcedonie (451) i w Konstantynopolu (553 i 680), w konstytucji Pawła IV przeciwko arianom (socynianom) w roku 1555, w wyznaniu wiary Benedykta XIV (1743) oraz w encyklice Piusa XI Lux veritatis w 1931 roku. Kościół właściwie przez cały rok wysławia ten wielki przywilej Maryi. W codziennej Komplecie w antyfonie końcowej spotykamy słowa: „Witaj, Matko Zbawiciela!”, „Witaj, Królowo nieba, Pani aniołów!”, „Witaj korzeniu i bramo święta, z której Światło zeszło na ziemię!”, „Królowo nieba, wesel się, alleluja, albowiem, którego zasłużyłaś nosić, zmartwychwstał, jak przepowiedział, alleluja!”, „Witaj, Królowo… a Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż”.
Macierzyństwo Maryi wobec Jezusa jest wyjątkowe, ponieważ jest dziewicze. Maryja była Dziewicą zawsze: przed porodzeniem Jezusa i po Jego urodzeniu, aż do śmierci. Kościół nie ustanowił osobnego święta dla podkreślenia tego tytułu. Łączy go jednak bezpośrednio z Boskim macierzyństwem. Prawdę o dziewiczym macierzyństwie ogłosił jako dogmat na Soborze Laterańskim I w roku 649. Jednak wiarę w tę prawdę Kościół wyraził również na soborach poprzednich, np. w Chalcedonie (451) i w Konstantynopolu (553). Nadto prawdę tę akcentuje w wyznaniach wiary, w orzeczeniach papieży, w pismach Ojców Kościoła i w liturgii.
Pan Bóg godnością przewyższa wszystko, co tylko istnieje. Dlatego kult najwyższy, tak prywatny, jak i publiczny, należy się Panu Bogu. Maryja jest tylko stworzeniem, ale wśród stworzeń wyróżniona została najwyższą godnością. Dlatego Kościół oddaje Jej cześć szczególną, większą niż innym Świętym, co w liturgii nazywa się kultem hyperduliae – czcią wyjątkową. Kult Świętych jest zawsze względny i pośredni. Czcimy ich bowiem, ponieważ są przyjaciółmi Boga, a całą swoją godność i chwałę zawdzięczają Panu Bogu. To samo odnosi się również do Matki Bożej.
W swoich początkach chrześcijaństwo na pierwszy plan wysuwało kult Pana Jezusa jako Wcielonego Słowa i Zbawiciela świata. W miarę jednak, jak nauka Chrystusa ogarniała coraz to nowe obszary, powiększało się też zainteresowanie osobą Matki Zbawiciela. Dlatego wspomnienie o Niej spotykamy u pierwszych Ojców Kościoła oraz w apokryfach. Kiedy zaczął rozwijać się kult męczenników, a zaraz potem wyznawców, kult Matki Bożej zyskiwał na znaczeniu. Od wieku IV można już mówić o powszechnym kulcie Maryi w Kościele. Wzrósł on po Soborze Efeskim (431), kiedy zaczęto stawiać ku czci Matki Bożej kościoły, otaczać kultem Jej obrazy, układać modlitwy, wygłaszać homilie i obchodzić Jej święta. Dzisiaj kult Matki Bożej w Kościele katolickim jest tak powszechny i żywy, że stanowi jedną z jego cech charakterystycznych. Do jego najważniejszych elementów należą: Dni i święta Maryi. W roku liturgicznym mamy kilkanaście obchodów maryjnych, co jest sytuacją wyjątkową – nikt inny nie jest tak często w liturgii wspominany. Niektórym z tych obchodów Kościół nadaje rangę najwyższą – uroczystości: Boskiego macierzyństwa Maryi (1 stycznia), Jej Wniebowzięcia (15 sierpnia) i Niepokalanego Poczęcia (8 grudnia). Dwa miesiące: maj i październik są miesiącami Maryi, w których Maryja odbiera szczególną cześć u wiernych. Są także święta lokalne, np. w Polsce – Królowej Polski (3 maja) czy Matki Bożej Częstochowskiej (26 sierpnia). Także poszczególne miejscowości czy zakony mają swoje święta. Sobota każdego tygodnia już od wczesnego średniowiecza była obchodzona jako dzień Maryi. W Okresie Zwykłym Kościół dozwala na odprawianie w soboty Mszy św. według specjalnego formularza o Matce Bożej. Świątynie pod wezwaniem Matki Bożej. Zaczęto je stawiać już od wieku IV. Dzisiaj są ich tysiące na całym świecie. Najdostojnieszą z nich jest bazylika Matki Bożej Większej w Rzymie.
Obrazy i rzeźby Matki Bożej. Ikonografia w tej dziedzinie jest niezmiernie bogata. Obejmuje setki tysięcy obrazów i rzeźb. Pierwsze wizerunki Maryi spotykamy już w katakumbach w II w. – w katakumbach Pryscylli w Rzymie umieszczono literę M z krzyżem. Nadto na suficie jednej z krypt tych katakumb widzimy Maryję siedzącą na wysokim krześle niby na tronie albo na katedrze biskupiej. Jest ubrana w białą tunikę i ma welon dziewiczy na głowie. Na kolanach trzyma Dziecię Jezus. Także z II w. pochodzi fresk w katakumbach św. Pryscylli, przedstawiający pokłon Trzech Mędrców. Maryja siedzi na krześle i trzyma Boże Dziecię na kolanach. Maryja ma na sobie żółtą dalmatykę i welon dziewiczy. Powstały całe szkoły ikonografii maryjnej. Wiele obrazów i figur zasłynęło niezwykłymi łaskami, tak że zostały uznane za cudowne (jest ich ok. 3000, w tym kilkaset koronowano koronami papieskimi). Do sanktuariów maryjnych podążają milionowe rzesze pielgrzymów. Figury Maryi, stawiane na placach. W samym Awinionie we Francji jest ich 158. Wiele z nich przedstawia wysoką wartość artystyczną. W Rzymie znana jest kolumna Matki Bożej Niepokalanej na Placu Hiszpańskim, przed którą papież co roku zwyczajowo w każde święto Niepokalanej (8 grudnia) składa wiązankę kwiatów. Pisma teologów. Nie było pisarza kościelnego, który by nie podejmował tematyki maryjnej. Rocznie wychodzi kilkaset prac na temat Matki Bożej. Istnieją specjalne biblioteki, czasopisma i encyklopedie mariologiczne. Kongresy mariologiczne: miejscowe, diecezjalne, prowincjalne, krajowe, międzynarodowe. Rocznie przypada ich w różnych krajach kilka do dziesięciu, z okazji specjalnych – więcej. Pierwszy międzynarodowy kongres mariologiczny odbył się w Lyonie w dniach 5-8 września 1900 roku.
Rozmaite nabożeństwa. Wystarczy wymienić najgłośniejsze: nabożeństwo 3 Zdrowaś Maryjo, koronki, różaniec, szkaplerze, medaliki, małe oficjum brewiarzowe (czyli Godzinki), nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca, nowenny, pielgrzymki, peregrynacje obrazów i figur Matki Bożej, prywatne i publiczne akty poświęcenia się Matce Bożej, Święte Niewolnictwo, Dzieło Pomocników Maryi. Maryja jest patronką Kościoła powszechnego, wielu diecezji, zakonów, krajów, miast oraz asysty kościelnej, lotników, matek, motocyklistów, panien, piekarzy, prządek, studentów i szkół katolickich.
Maryja – Święta Boża RodzicielkaW ikonografii Najświętsza Maryja Panna jest – obok Jezusa – najczęściej występującą postacią. Sztuka chrześcijańska rozwinęła szereg typów Madonny: z Dzieciątkiem, Matki Bożej tkliwej, majestatycznej (w sztuce bizantyjskiej), tronującej, opiekuńczej, orędującej, dziewczęcej, surowej władczyni, królowej, mieszczki, wieśniaczki, wytwornej damy. Ukazywana jest jako Bogurodzica, Niepokalana, Bolesna, Wniebowzięta, Niewiasta z Apokalipsy, Różańcowa, Wspomożycielka, Królowa, Matka Kościoła. Jej atrybutami są m.in.: gołąb – symbol Ducha Świętego, siedem gołębi – oznaczających siedem darów Ducha Świętego, jagnię, jaskółka, jednorożec; ciała niebieskie: gwiazdy, księżyc, półksiężyc, słońce i gwiazdy; kwiaty: anemon, fiołek, irys, lilia, lilia w ręku – symbol Niepokalanej, róża, różany szpaler; drzewa: cedr, dąb, drzewo figowe; owoce: cytryna – znak cierpienia, goździk, jabłko – symbol Odkupienia, truskawka, winorośl, winogrono jako symbol Jezusa zrodzonego ze szlachetnego winnego szczepu; ciernie, łza, mały krzyż, krucyfiks, miecz, miecz w piersi, siedem mieczów, narzędzia męki w dłoniach anioła; Boskie Miasto, kielich, kielich z hostią, korona, księga, otwarta księga, naszyjnik, naszyjnik z korali, perła, różaniec, smok u stóp, studnia.